Caroline
Już drugi dzień spędziłam sama w pokoju, bo byłam przybita sytuacją z Shawnem. Powinnam go przeprosić?
Nawet nie wiem za co.
Nie chce mi się nawet wychodzić z Troyem, a zawsze bardzo to lubiłam.
- Caroline, wyjdź wreszcie z tego pokoju i zrób coś pożytecznego! - drzwi mojego tymczasowego pokoju otworzyły się, a stanęła w nich moja mama.
- Nie chcę - przykryłam twarz poduszką.
- Ale ja chcę, jest już 16, jesteś tutaj cały dzień. Dzisiaj przychodzi przyjaciółka ciotki Kris z rodziną, masz się ogranąć i zapraszam na dół - zabrała moją poduszkę.
- Co? O której mają być? - poderwałam się.
- O 18, masz dwie godziny, wyrobisz się - zamknęła drzwi, a ja podbiegłam do szafy.
Okej, zapewne nie znam tych ludzi, ale nie chce wyglądać jak bezdomna.
Wyciągnęłam ubrania i szybko trafiłam pod prysznic. Ubrałam czarne dżinsy i czarną koszulę w białe wzorki. Nałożyłam podkład, tusz do rzęs, rozświetlacz, brązową pomadkę i kredkę na brwi. No i super.
Zaczęłam czesać moje włosy co było prawdziwą udręką, gdy cały dzień miałam je związane w byle jakiego koka, a są one do pasa. Splotłam je - w miarę moich możliwości - w dwa przyzwoite dobierańce i przejrzałam się w lustrze.
Przeżyje.
Zeszłam na dół, widząc że do przyjścia gości zostało tylko dwadzieścia minut. O cholera, czy to wszytko zajęło mi aż tak długo?
Stanęłam obok Lizzy i zaczęłam z nią nie klejącą się rozmowę o wszystkim i o niczym.
- Kto tak w ogóle ma przyjść? - pytam.
- Przyjdą... - przerwał jej dzwonek do drzwi - Już są, chodź - pociągnęła mnie za dłoń, a ja posłusznie za nią poszłam.
Wszyscy już się witali, więc nie zdołałam zobaczyć twarzy gości.
- Caroline, słonko! Jak ja cię dawno nie widziałam! - uniosłam wzrok. Pani Karen, cholera Mendes.
- Miło panią widzieć - uśmiechnęłam się szczerze, bo naprawdę lubię tą kobietę.
- Carol! - zostałam ściśnięta przed nastolatkę, zakładając, że to Aaliyah.
- Cześć młoda, jak życie?
- Spoko, ale chyba wolałabym wrócić do Stanów - bąknęła, a ja się zaśmiałam - Shawn też tu jest - powiedzila, jakby czytając mi w myślach.
- Mhm, domyśliłam się - zaśmiałam się nerwowo - Będzie okej.
Poprostu unikanie go będzie jak najlepszym planem.
Wszyscy usiedliśmy do stołu, a domownicy i goście zaczęli zaciętą rozmowę. Lizzy rozmawiała z Aaliyah, bliźniaki ze sobą nawzajem, tylko ja i Shawn siedzieliśmy cicho.
- Dzieciaki, idźcie na górę - zaproponowała ciotka Kris, na co reszta przystała. Bliźniaki odrazu pobiegły do siebie, ja szłam za kuzynką i siostrą Mendesa, a on sam za mną. W pewnym momencie ktoś pociągnął mnie za rękę i znalazłam się w łazience.
- Shawn?
- Tak to ja, przed dwa dni się nie zmieniłem - wywrócił oczami - Chciałem przeprosić za to w parku, nie powinienem tak reagować, przecież nie jesteśmy razem, a ty mnie pewnie nienawidzisz po tym wszystkim.
- Nie, jest okej. Ja też przepraszam, chyba nie powinnam była tego mówić.
- Elizabeth powiedziała że przez te dwa dni nie wychodziłaś z pokoju - piorunuje mnie wzrokiem.
- Czyli już wszystko wiesz? - chłopak kiwa głową - Było mi smutno, a w dodatku Troye powrócił mi że moje włosy źle wyglądają - parskam próbując rozładować atmosferę co chyba mi nie wyszło.
- Czemu było ci smutno?
- Bo sprawiłam ci przykrość - brunet złapał mnie za dłoń co wcale mi nie przeszkadzało.
- Nie przejmuj się mną, jest okej, dam radę - głaszcze mnie po policzku.
Patrzę mu w jego piękne brązowe oczy. Zawsze mi się podobały. Zbliża się do mnie coraz bardziej. Spoglądam na jego usta.
Wcale nie chcesz go pocałować, wcale że nie.
Nasze usta się łączą, a ja odruchowo władam dłonie w jego włosy.
Caroline, jesteś bardzo słaba w postanowieniach.
🎄🎄🎄
uf, nareszcie go napisałam x
CZYTASZ
all i want for christmas| mendes ✓
FanfictionZAKOŃCZONA ✓ Caroline wyjeżdża z rodziną do ciotki do Kanady, aby razem z nią i jej córką spędzić święta oraz nowy rok. Jedno spotkanie zmienia cały pobyt. Na gorsze czy na lepsze? ___ start: 2 december 18 end: 31 december 18 ©2018 by cornelia_xx