twelve

1.7K 78 4
                                    

Caroline

Już drugi dzień spędziłam sama w pokoju, bo byłam przybita sytuacją z Shawnem. Powinnam go przeprosić?

Nawet nie wiem za co.

Nie chce mi się nawet wychodzić z Troyem, a zawsze bardzo to lubiłam. 

- Caroline, wyjdź wreszcie z tego pokoju i zrób coś pożytecznego! - drzwi mojego tymczasowego pokoju otworzyły się, a stanęła w nich moja mama.

- Nie chcę - przykryłam twarz poduszką.

- Ale ja chcę, jest już 16, jesteś tutaj cały dzień. Dzisiaj przychodzi przyjaciółka ciotki Kris z rodziną, masz się ogranąć i zapraszam na dół - zabrała moją poduszkę.

- Co? O której mają być? - poderwałam się.

- O 18, masz dwie godziny, wyrobisz się - zamknęła drzwi, a ja podbiegłam do szafy.

Okej, zapewne nie znam tych ludzi, ale nie chce wyglądać jak bezdomna.

Wyciągnęłam ubrania i szybko trafiłam pod prysznic. Ubrałam czarne dżinsy i czarną koszulę w białe wzorki. Nałożyłam podkład, tusz do rzęs, rozświetlacz, brązową pomadkę i kredkę na brwi. No i super.

Zaczęłam czesać moje włosy co było prawdziwą udręką, gdy cały dzień miałam je związane w byle jakiego koka, a są one do pasa. Splotłam je - w miarę moich możliwości - w dwa przyzwoite dobierańce i przejrzałam się w lustrze.

Przeżyje.

Zeszłam na dół, widząc że do przyjścia gości zostało tylko dwadzieścia minut. O cholera, czy to wszytko zajęło mi aż tak długo?

Stanęłam obok Lizzy i zaczęłam z nią nie klejącą się rozmowę o wszystkim i o niczym.

- Kto tak w ogóle ma przyjść? - pytam.

- Przyjdą... - przerwał jej dzwonek do drzwi - Już są, chodź - pociągnęła mnie za dłoń, a ja posłusznie za nią poszłam.

Wszyscy już się witali, więc nie zdołałam zobaczyć twarzy gości.

- Caroline, słonko! Jak ja cię dawno nie widziałam! - uniosłam wzrok. Pani Karen, cholera Mendes.

- Miło panią widzieć - uśmiechnęłam się szczerze, bo naprawdę lubię tą kobietę.

- Carol! - zostałam ściśnięta przed nastolatkę, zakładając, że to Aaliyah.

- Cześć młoda, jak życie?

- Spoko, ale chyba wolałabym wrócić do Stanów - bąknęła, a ja się zaśmiałam - Shawn też tu jest - powiedzila, jakby czytając mi w myślach.

- Mhm, domyśliłam się - zaśmiałam się nerwowo - Będzie okej.

Poprostu unikanie go będzie jak najlepszym planem.

Wszyscy usiedliśmy do stołu, a domownicy i goście zaczęli zaciętą rozmowę. Lizzy rozmawiała z Aaliyah, bliźniaki ze sobą nawzajem, tylko ja i Shawn siedzieliśmy cicho.

- Dzieciaki, idźcie na górę - zaproponowała ciotka Kris, na co reszta przystała. Bliźniaki odrazu pobiegły do siebie, ja szłam za kuzynką i siostrą Mendesa, a on sam za mną. W pewnym momencie ktoś pociągnął mnie za rękę i znalazłam się w łazience.

- Shawn?

- Tak to ja, przed dwa dni się nie zmieniłem - wywrócił oczami - Chciałem przeprosić za to w parku, nie powinienem tak reagować, przecież nie jesteśmy razem, a ty mnie pewnie nienawidzisz po tym wszystkim.

- Nie, jest okej. Ja też przepraszam, chyba nie powinnam była tego mówić.

- Elizabeth powiedziała że przez te dwa dni nie wychodziłaś z pokoju - piorunuje mnie wzrokiem.

- Czyli już wszystko wiesz? - chłopak kiwa głową - Było mi smutno, a w dodatku Troye powrócił mi że moje włosy źle wyglądają - parskam próbując rozładować atmosferę co chyba mi nie wyszło.

- Czemu było ci smutno?

- Bo sprawiłam ci przykrość - brunet złapał mnie za dłoń co wcale mi nie przeszkadzało.

- Nie przejmuj się mną, jest okej, dam radę - głaszcze mnie po policzku.

Patrzę mu w jego piękne brązowe oczy. Zawsze mi się podobały. Zbliża się do mnie coraz bardziej. Spoglądam na jego usta.

Wcale nie chcesz go pocałować, wcale że nie.

Nasze usta się łączą, a ja odruchowo władam dłonie w jego włosy.

Caroline, jesteś bardzo słaba w postanowieniach. 

🎄🎄🎄

uf, nareszcie go napisałam x






all i want for christmas| mendes ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz