No tak, czwartek. Jak ja uwielbiam ten dzień, jeden dzień do Weekend'u.
No tak, pierwsza chemia, jak zwykle prawie się spóźniłem. Dobra, jak zwykle nudno, i rzeczy których nie ogarniam ale to pomijając.
Biologia, luźna lekcja, wiadomo jakieś Ewolucje, srewolucje chuj to wie.
Angielski jak zawsze, nudno.
Fizyka, taaak! Kurwa mać! Jak zwykle sprawdzian który decydował o mojej średniej, chuj z tym że dostałem 2 ale i tak mi dała 1 na półrocze.
Późniejsze lekcje, jakoś minęły, powolutku, nudnie, spokojnie. Ważne że minęły, w końcu...
Ostatni dzwonek w czwartek, szkoda że nie ostatni w moim jebanym życiu. Ale pomijając, jak najszybciej udałem się do mojej szafki, zabrałem kurtkę i wyszedłem ze szkoły. Wziąłem rower i pojechałem do domu, jak zwykle sam, w ciszy... To sobie cenię. Wczoraj w czwartek poznałem wspaniałą twórczość Świętej Pamięci Tomasza "Chada" Chady, piękna twórczość, mówiąca prawdę o życiu. Jego twórczość jest po prostu piękna, a szczególnie ta piosenka Chada - Żyć aż do bólu.
Przyszedłem do domu, zrobiłem sobie naleśniki, poszedłem spać z nadzieją że się obudzę po 1h, no ale się myliłem... Gdy się obudziłem była 5:40, tak spałem od 17 do 5:44 następnego dnia.
******************************************************************************************
Przepraszam że wczoraj nie było, ale tak spałem. Ale dziś będą dwa rozdziały, za czwartek oraz piątek.
Pozdrawiam :)
YOU ARE READING
Moje prywatne życie
Historical FictionOpowiadam tutaj szczególnie o przykrych sytuacjach z mojego życia przez ostatnie miesiące. Wali mnie to co będziecie o tym sądzili ale po prostu już straciłem wszystko. Zapraszam do czytania