13.12.2018

15 0 0
                                    

No tak, czwartek. Jak ja uwielbiam ten dzień, jeden dzień do Weekend'u.

No tak, pierwsza chemia, jak zwykle prawie się spóźniłem. Dobra, jak zwykle nudno, i rzeczy których nie ogarniam ale to pomijając.

Biologia, luźna lekcja, wiadomo jakieś Ewolucje, srewolucje chuj to wie.

Angielski jak zawsze, nudno.

Fizyka, taaak! Kurwa mać! Jak zwykle sprawdzian który decydował o mojej średniej, chuj z tym że dostałem 2 ale i tak mi dała 1 na półrocze.

Późniejsze lekcje, jakoś minęły, powolutku, nudnie, spokojnie. Ważne że minęły, w końcu...

Ostatni dzwonek w czwartek, szkoda że nie ostatni w moim jebanym życiu. Ale pomijając, jak najszybciej udałem się do mojej szafki, zabrałem kurtkę i wyszedłem ze szkoły. Wziąłem rower i pojechałem do domu, jak zwykle sam, w ciszy... To sobie cenię. Wczoraj w czwartek poznałem wspaniałą twórczość Świętej Pamięci Tomasza "Chada" Chady, piękna twórczość, mówiąca prawdę o życiu. Jego twórczość jest po prostu piękna, a szczególnie ta piosenka Chada - Żyć aż do bólu. 

Przyszedłem do domu, zrobiłem sobie naleśniki, poszedłem spać z nadzieją że się obudzę po 1h, no ale się myliłem... Gdy się obudziłem była 5:40, tak spałem od 17 do 5:44 następnego dnia.

******************************************************************************************

Przepraszam że wczoraj nie było, ale tak spałem. Ale dziś będą dwa rozdziały, za czwartek oraz piątek.

Pozdrawiam :) 

Moje prywatne życieWhere stories live. Discover now