"No więc, em... Kenny. Mogę cie zapytać skąd naprawdę masz tego siniaka?"
"Now I'm feeling guilty for it. Didn't wanna leave."
Leżę w łóżku nie mogąc zasnąć. Żałośnie błagając o uwolnienie się od tych myśli co mnie tej nocy prześladują.
"I got caught up in the forest. Hanging with the trees."
Przesłuchując folderu z muzyką o której zapomniałem.
"Realised I'm less important. Than I thought I'd be."
Śmieszne, ale chciałbym wszystko zrzucić na tę zbyt głośną rodzinę, dające kłopoty, nie wsparcie. Ale...
"I'm not telling you for any certain reason but. Now I'm feeling guilty for it ."
Nie mogę, więźnie mi to w gardle. Poza tym, i tak zaraz będę miał na to wyjebane. Przepije, się zaćpam, i tyle. (baardzo mi się podoba to ostatnie co napisałam ;3)
"I didn't wanna leave, no. I got caught up in the forest. Hanging with the trees, yeah, yeah."
Eh. I tak będą mnie prześladować, myśli. Przez które nie mogę spać, kurwa. Zostałem insomaniakiem?!
(Tak, był to krótka perspektywa Kenny'ego)
DZIEŃ PROJEKTU
🏵️🌸🏵️
Na jutrzejszy dzień, zadzwonił cichy, ale na tyle głośny, żeby McCormick go usłyszał, budzik. Wyłączył go, po czym odłączył swojego iphone'a od ładowarki, a ładowarkę od prądu. Nie zamierzał go marnować, głównie ze względu na to, że prąd mają od jakiś dwóch tygodni, nieprzerywalnie, co jest warte pochwały dla jego głupiego staruszka. Spojrzał na wyświetlacz. Godzina 7:17. Pomyślał, że dzisiaj też wybierze się do szkoły, ponieważ ma kilka rzeczy do poprawek, no i najważniejsze — projekt. Naprawdę chciał móc skończyć już ten rok, i czuł, że nie daleka droga, uda mu się. Musi.
Dlatego rozebrał się, zmienił bieliznę, ubrał się, po drodze pożyczając skarpetki swojego starszego brata i zszedł po schodach, gotowy do wyjścia.
— O proszę, czy to nie mój syn, Kenny? — Zdziwiona Carol nie mogła uwierzyć, że jego syn naprawdę idzie prosto do szkoły.
— O, cześć mamo, ciebie też dziwnie tutaj widzieć, stojącą prosto. — końcówkę zdania wypowiedział wyjątkowo cicho. Na co jego matka westchnęła.
— Masz, trzymaj Kenny. — zielonooka trzymała reklamówkę z kanapkami, krakersami i butelką wody. Kenny stał trochę jakby osłupiony. Jego matka właśnie zrobiła mu śniadanie? Raczej wszystko na to wskazywało. Wydawało mu się to jednak nie spójnie, bez logiki. Czemu nagle to zrobiła? Ostatnie śniadanie do szkoły robiła mu rok temu, do tego po pijaku.
— Hmph. — przyjął od niej reklamówkę i odszedł na krótko nawiązując kontakt wzrokowy.
Wciągnął na stopy swoje trampki, opierając się o framugę drzwi.
— Dzięki, mamo. — rzucił na dowidzenia, biorąc plecak i szybko biegnąc na przystanek autobusowy.
🏵️🌸🏵️
Niebieskooki blondyn, w pomarańczowych spodniach i parce właśnie czekał na przystanku razem z Cartmanem. W ciszy. Lecz jednak czuł, że nie portwa to długo.
— Hej Kenny, co tam? — "no i się zaczyna", pomyślał.
— Nic. — odpowiedział lakonocznie, patrząc na panoramę przed jego oczyma. Dziś się ociepliło, ale na wieczór znów popieści ich mróz.
CZYTASZ
South Park - Potrzebuję kogoś... (Kenny x Butters)
FanficJest to polskie fanfiction o shipie "Bunny", czyli Kenny x Butters. Okładka jest mojego autorstwa, jednakże nie licząc chłopaków. Króliczki i cała reszta już owszem ;) *Dla Dorosłych ---------------------------------------------------- Leopold "Butt...