¦ Andy POV ¦
Chłopak delikatnie mnie przytulił, czego się w ogóle nie spodziewałem.
Spiąłem się, ponieważ dawno nikt tego nie zrobił. Zapomniałem już nawet jakie to cudowne uczucie. Bliskość ciała bruneta sprawiła, że zrobiło mi się ciepło. Rozluźniłem się trochę i wtuliłem w bruneta, łkając cicho.
- Spokojnie Andy. Już wszystko dobrze - powiedział, kołysając nami lekko, co było bardzo uspokajające. A ja? Jeszcze bardziej wtuliłem się w chłopaka.
¦ Ryan POV ¦
Poczułem, jak po moich słowach Andy wtula się we mnie bardziej. Mimowolnie uśmiechnąłem się.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie kilka... a może kilkanaście minut? Przez cały ten czas wsłuchiwałem się w jego spokojny, unormowany już oddech.
Poczułem, jak chłopak delikatnie poluźnia uścisk, więc również wypuściłem go z moich objęć. Blondyn spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami i westchnął.
- Przepraszam cię Ryan - szepnął prawie niesłyszalnie.
Westchnąłem, uśmiechając się:
- Za co mnie przepraszasz? Nie masz za co Andy.
- Bo jesteś świadkiem tego wszystkiego - znów zaczął płakać. - Chcesz mi pomóc, ale dla mnie już na to za późno - pisnął cicho.
- Jejku Andy... Nigdy nie jest za późno. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ci pomóc. Życie jest okrutne i niesprawiedliwe, że rani taką świetną osobę jak ty. Nie zasłużyłeś na to - westchnąłem ze współczuciem.
- Ale ty mnie nie znasz. Jakim cudem stwierdzasz, że jestem "świetną osobą"?
- Ja to widzę Andy, wiesz? Widzę, że jesteś dobrym, ale i wrażliwym chłopakiem, którego to wszystko po prostu niszczy. Ale może być inaczej - spojrzałem w jego błekitne, pełne bólu oczy.
- Doceniam to, że chcesz mi pomóc Rye. Ale wątpię, że to coś da. Już jest za późno - spuścił wzrok. - Ja już będę się zbierał - powiedział wstając.
Spojrzałem tylko na jasnowłosego i wstałem, ubierając bluzę. Zeszliśmy na korytarz. Chłopak zaczął ubierać buty. Ja zrobiłem to samo.
- Gdzie idziesz? - spytał cicho.
- Odprowadzić cię do domu.
- Rye, sam trafię do domu. Zostań - powiedział blondyn. Spojrzałem na niego i westchnąłem.
- No dobrze, ale jak wrócisz do domu, to zadzwoń - powiedziałem, biorąc jakąś karteczkę i długopis, leżącą akurat w pobliżu. Zapisałem na niej mój numer i podałem ją chłopakowi. - I... Proszę... Nie rób nic głupiego Andy...
Chłopak tylko przytaknął, posłał mi delikatny uśmiech i wyszedł z mieszkania. Stałem chwilkę w korytarzu myśląc. W końcu ruszyłem się z miejsca i wróciłem do pokoju.
*Andy POV*
Wyszedłem z mieszkania bruneta. Na dworze było już ciemno. Ehh.. . jesień. Spojrzałem jeszcze na dom chłopaka, po czym założyłem kaptur na głowę i zacząłem kierować się w stronę domu.
***
Odkluczyłem drzwi i wszedłem do domu. Zdziwiłem się trochę, że mamy i je męża nie ma. Przejrzałem dla pewności wszystkie pomieszczenia, ale tak, jak myślałem. Nie było ich. No i zajebiście. Przynajmniej będę mógł posiedzieć trochę sam z moimi myślami w spokoju.
![](https://img.wattpad.com/cover/167401170-288-k537626.jpg)
CZYTASZ
| You're My Happiness | Randy
FanfictionAndy jest istnie uroczym 17-letnim licealistą, ale jego życie nie jest tak kolorowe jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Problemy z rówieśnikami, żałoba po stracie ojca, a matka i ojczym wcale nie pomagają - nienawidzą go za to, że jest gejem i nie...