*Andy POV*
Obudziłem się rano, poprzez cholerny ból głowy, który był nie do zniesienia. Na początku pomyślałem, że ostatniego wieczoru mogłem być na jakiejś imprezie i wypić za dużo, jednak po chwili przypomniało mi się kilka rzeczy z minionego wieczoru. Mikey, kółko teatralne, Nathaniel, sala muzyczna. Lecz nie byłem w stanie przypomnieć sobie co było dalej. Jedno wielkie błędne koło.
Skierowałem moją dłoń na drugi koniec łóżka w nadziei, że leży tam Ryan, jednak przeliczyłem się. Zmarszczyłem lekko brwi i podniosłem się do pozycji siedzącej, przecierając piąstkami moje oczy, które po chwili otworzyłem.
Chwila... Ale gdzie ja jestem?
Pokój, w którym przebywałem nie był ani mój, ani mojego chłopaka. Ponadto nawet nigdy wcześniej go nie widziałem. W tym momencie naprawdę spanikowałem. Moja głowa byłą przepełniona pytaniami, na które nie znałem odpowiedzi. Ostatnie co pamiętałem to to, że rozmawiałem z Nathaniel'em. Zerknąłem jeszcze pod kołdrę, by upewnić się, czy moje ubrania aby na pewno są na miejscu. Wtem do pokoju wszedł wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach i równie ciemnych oczach, zapewne w podobnym wieku do mojego.
- O. Obudziłeś się już. Wszystko w porządku? - uśmiechnął się tylko lekko.
- Gdzie ja j-jestem? - zapytałem cicho moim zachrypniętym, jak każdego ranka głosem.
- To jeszcze nie Narnia. Musisz lepiej poszukać - nieznajomy zaśmiał się i usiadł na brzegu materaca, jednak mnie jakoś to nie rozśmieszyło.
- Proszę.. P-Powiedz mi, jak się tu znalazłem... Czy Rye wie, że tu jestem? - poczułem powoli napływające do moich oczu łzy.
- Hej... Ale spokojnie, mały... Znalazłem cię wczoraj razem z Nathaniel'em. Tym czerwonowłosym chłopakiem.
- No tak. Znam go - mruknąłem, pociągając nosem i wytarłem łzę, spływającą mi swobodnie po policzku.
- On próbował cię zgwałcić - westchnął. - Policja przeszukała klasę, w której byliście i znaleźli tam butelkę wody. Rano dostali wyniki z laboratorium, że było w niej rozpuszczone GHB. Pigułka gwałtu. Ale chcą przesłuchać jeszcze ciebie,więc będziemy musieli pojechać na komisariat - oznajmił mi czarnowłosy.
- N-Nie... To nie prawd-da. Nathaniel jest kochany. Nie zrobiłby czegoś takiego... - zapłakałem. - Nie znam cię. Nie m-mogę ci ufać... Nawet nie wiem, jak masz na imię.
- Ah no tak. Nie przedstawiłem się. Gdzie moje maniery. Nazywam się Ryan Robertson, ale znajomi mówią na mnie Sonny. No a więc wra... - Andy - przerwałem mu nieświadomie.
- Co? - Ryan zmarszczył brwi.
- Andy. Ja mam na imię Andy - szepnąłem cicho. Zauważyłem delikatny uśmiech na twarzy nowo poznanego chłopaka.
- Miło mi cię poznać, ale Andy. Pomyśl. Co ostatniego pamiętasz z ostatniej nocy?
- Hm... - zastanowiłem się. - Na pewno rozmawiałem z Nathaniel'em, ale o mało istotnych rzeczach. Później poszedł mi po picie z automatu. To z tamtąd ta woda. Nie mogło w niej nic być. Chyba... - przeraziłem się trochę myślą, że to, co sugerował chłopak o próbie gwałtu może być prawdą.
- A dalej? - zachęcał mnie do kontynuowania opowieści.
- Dalej... Nic nie pamiętam...
- Więc straciłeś świadomość, on cię rozebrał, ale Bogu dzięki, że postanowiłem sprawdzić tą salę- podsumował, a ja westchnąłem ciężko.
- Rye pewnie się martwi... Miałem napisać do niego, jak wrócę do domu.
- Właśnie. Kim jest dla ciebie ten Rye?
![](https://img.wattpad.com/cover/167401170-288-k537626.jpg)
CZYTASZ
| You're My Happiness | Randy
FanfictionAndy jest istnie uroczym 17-letnim licealistą, ale jego życie nie jest tak kolorowe jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Problemy z rówieśnikami, żałoba po stracie ojca, a matka i ojczym wcale nie pomagają - nienawidzą go za to, że jest gejem i nie...