Rozdział 24

320 39 22
                                    

*Andy POV*

Szedłem powoli chodnikiem. Łzy spływały po moich policzkach. Dookoła było ciemno, jedynie słabo świecące lapmy utwierdzały mnie w przekonaniu, że idę dobrą drogą, pomimo tego, że idąc do miejsca, do którego zmierzam nigdy nie zgubiłbym drogi.

Wczorajszego dnia podjąłem bardzo trudną decyzję, która według mnie była jednak najlepszym rozwiązaniem w mojej obecnej sytuacji. Postanowiłem zostawić całą tutejszą przeszłość za sobą i wyjechać.

Nie miałem już zamiaru ranić innych.

Wszyscy będą szczęśliwsi.

Kilka godzin temu, po tym, jak spakowałem walizki zadzwoniłem do Robbie'go. Wytłumaczyłem mu wszystko co się stało, a ten ku mojemu zdziwieniu uwierzył mi i pozwolił przyjść do swojego domu, by zostawić pewną rzecz dla Ryan'a. Bałem się, lecz nie miałem innej opcji. Nie mogłem tak po prostu odejść bez żadnego wytłumaczenia.

Chwilę później byłem już pod domem, w którym mieszka mój ex. Napisałem szybko do Robbie'go, że jestem już na miejscu, a ten nie całą minutę później otworzył mi drzwi.

- Cześć Robbie - westchnąłem cicho.

- Hej. Jak się czujesz An...

- Robbie. Odpuść... Po prostu daj mi zostawić to jemu i... zmywam się - przerwałem mu, wymachując delikatnie błękitnym notatnikiem. Poczułem, że szklą mi się oczy.

- Andrew... Nie powinieneś tak uciekać, tylko wytłumaczyć mu co się stało. On cię kocha... Ale to już twoja decyzja Andzia. Rye śpi na górze, ale musisz uważać, bo łatwo go obudzić. Od tych czterech dni nie śpi zbyt spokojnie... widzisz. Nawet nie chodzi do szkoły.

- Jasne - mruknąłem i wszedłem do środka. Zdjąłem buty i od razu ruszyłem na górę do pokoju Rye'a w towarzystwie jego brata. Uchyliłem delikatnie drzwi i rozejrzałem się po pomieszczeniu.

Tak, jak powiedział mi długowłosy brunet - Ryan spał na swoim łóżku bardzo niespokojnie. Podszedłem powoli to jego łóżka i przyjrzałem się mu. Jak zawsze idealna twarz chłopaka teraz wykrzywiona była w lekkim grymasie bólu, a jego policzki przyozdabiały kryształowe łzy.  Westchnąłem i kilka łez wydostało się również spod moich powiek. Lecz nie mogłem już nic zrobić.

Pozostały nam tylko wspomnienia.

Rozejrzałem się znów po pokoju, by wybrać miejsce, w którym zostawię mój mały, niebieski notatnik. Nie chciałem, by Rye znalazł go zbyt szybko, ale też nie za późno.

Postanowiłem zostawić go na regale z książkami, jednak gdy do niego zmierzałem niechcący upuściłem przedmiot, który trzymałem w dłoniach wywołując przy tym nie mały hałas. Zerknąłem przerażony na chłopaka, wiercącego się na łóżku. Szybko wepchnąłem stopą zeszyt pod szafkę nocną i uciekłem z pokoju, prawie potrącając Robbiego.

- Nie mów mu że tu byłem. Proszę - zatrzymałem się na sekudnkę wyszeptując te kilka słów brunetowi, by po chwili ruszyć w dół po schodach i uciec z mieszkania.

Od niewygodnej przeszłości również.

______________________________________

Hej Roadies.

Jestem beznadziejna. I know. Znów nie było mnie 2 miesiące. I nie mam nic na swoje wytłumaczenie.

Nie wiem czy ktoś tu jeszcze w ogóle jest, a jeśli tak, to podziwiam cię i pragnę poinformować, że to ostatni rozdział przed epilogiem.

Kiedyś planowałam napisać drugą część tej książki, ale wiem, że to nie wypaliłoby, bo pewnie mało osób będzie to czytać, ale jeśli chcesz, abym kontynuowała tą pozbawioną jakiegokolwiek sensu książkę, to napisz mi w kom, czy będziesz ją czytał. Jeśli będzie sporo chętnych osób, to postaram się być bardziej odpowiedzialna i napisać ją.

Epilog wyjdzie jutro lub w weekend.

Czekam na wasze komentarze ":>

Fovvsie_      

| You're My Happiness | RandyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz