Wieczór dla przystojnego, młodego i bardzo obiecującego Evana, zakończył się totalną porażką i bólem w kroczku. Brunet jednak nie należał do osób, które się szybko poddają, a zważywszy na to, że Lena Prohov wpadła mu w oko, nie zamierzał odejść w cień, na drugi plan z pustymi rękoma. Postanowił nieco lepiej przyjrzeć się młodej rosyjskiej piękności i dowiedzieć się na jej temat kilku rzeczy. Pozostałą część bankietu stał z boku, obserwując Lenę i każdy, dosłownie każdy jej ruch. Miażdżył ją swym przenikliwym spojrzeniem, dając tym samym do zrozumienia, że jest nią wyraźnie zainteresowany. Nastolatka na początku nie przejmowała się jego natarczywym wzrokiem i bezczelnymi uśmieszkami w jej stronę, lecz kiedy zaczął za nią chodzić, wpadała w ogromną złość oraz irytacje. Czuła się na każdym kroku obserwowana, a kiedy obracała głowę, za każdym razem napotykała uśmiechnięta, przystojną twarz Evana. Spodobał się jej, bo był naprawdę przystojnym mężczyzną, lecz tym samym bardzo ją denerwował. Tam, gdzie robiła krok, zawsze na horyzoncie pojawiał się on. Kiedy tańczyła z ojcem, on tańczył z kimkolwiek, byleby podczas tańca móc być blisko niej, kiedy rozmawiała z Lily na tarasie, on stał nieopodal, sącząc szampana, kiedy szła do toalety, on dziwnym trafem także tam stał. Lena powoli miała tego dosyć i po raz pierwszy czuła się nieswojo.
- Zaraz zwariuję! - powiedziała ostrym tonem do uśmiechniętej Lily, z którą siedziała przy stole.
- Czemu, nie podoba ci się przyjęcie? Jest bosko, muzyka świetna, mnóstwo gości, a jedzenie mniam, mniam. - zapytała z pełną buzią sałatki owocowej. Lena spojrzała z politowaniem na jej twarz, wyrwała jej z ręki widelec, po czym warknęła.
- Ślepa jesteś?!
- Dlaczego, ale, że o co ci chodzi? - zrobiła zdziwioną minę.
- Jak o co, a raczej o kogo?! Spójrz w prawo! - fuknęła, podpierając się łokciem na stole. Lili spojrzała w tym kierunku, napotykając uśmiechniętą buzię przystojnego bruneta, który siedział stolik dalej, a widząc, że nastolatki o nim rozmawiają, pomachał jej kokieteryjnie ręką. Lily odwzajemniła uśmiech, po czym odzyskała swój widelec, który wcześniej zabrała jej przyjaciółka i wróciła do degustacji, mówiąc.
- Fajny i chyba nie taki stary. Ciekawe ile może mieć lat? Ja mu daje jakieś trzydzieści, a ty? - Lena przewróciła teatralnie oczami, a następnie nie wytrzymała i warknęła na nią.
- Ten padalec łazi za mną cały wieczór, uśmiecha się jak kretyn i próbuje mnie wyprowadzić z równowagi!
- Jesteś ładna, więc wcale się mu nie dziwię - wzruszyła ramionami, wracając do jedzenia.
- On narusza moją przestrzeń osobistą i doprowadza do furii! - Lily parsknęła śmiechem, po czym wyszeptała.
- Lena, daj spokój, jaką przestrzeń osobistą, co ty pleciesz? Facet jest tobą zainteresowany, więc próbuje zwrócić na siebie twoją uwagę, tak to się chyba zwykle robi, prawda?
- Tak, a wkładanie komuś natarczywie jęzora do ust i obmacywanie, to nie jest naruszenie przestrzeni osobistej twoim zdaniem?! - Brunetka na słowa młodej Rosjanki zakrztusiła się, wypluwając z ust resztki sałatki. Wytarła je serwetkę, ścierając z nich resztki pomadki, spojrzała raz jeszcze w stronę mężczyzny, skanującego je przenikliwym spojrzeniem, po czym złapała Lenę za rękę, ciągnąc w stronę wyjścia do ogrodu. Kiedy stanęły przy białym ozdobnym filarze, Lily zapytała piskliwym głosem.
- Kiedy zdążyłaś się z nim całować?! Ty dobra jesteś! - uderzyła ją dłonią w odsłonięte ramię, a kiedy obróciła głowę w stronę przeszklonych drzwi, zobaczyła w nich mężczyznę z kieliszkiem szampana w dłoni, wznoszący za nie toast. Stał w progu, opierając się o futrynę, popijał alkohol i z szerokim uśmiechem na ustach, cieszył się z widoku pięknej, tajemniczej i nieco nieokiełznanej Leny.
CZYTASZ
My name is Lena. Premiera 2sierpnia!
RomanceLena to szalona, pełna pomysłów nastolatka, która wkracza w dorosłe życie. Czeka ją w życiu wiele rozczarowań i kłopotów, ale także szczęścia i radości. Przyjdzie jej zmierzyć się z prawdziwym, dorosłym życiem i decyzjami z nim związanymi. Wiecznie...