8

874 106 35
                                    

-To jak... zastrzyk i po sprawie?-spytał lekarz wyciągając wielką igłę.

Hubert przełknął ślinę i przez chwilę nie odpowiadał, a w pewnym momencie po prostu wstał uciekł z gabinetu. Karol uśmiechnął się przyjaźnie do doktora, aby potem zrobił to samo co blondyn. Rozejrzał się po poczekalni, ale po Hubercie nie było śladu. Wtem zauważył, że nie ma jego kurtki na wieszaku. Szybko wyszedł z budynku, a jaszcze szybciej podbiegł do uciekającego Huberta. Złapał go za kaptur od kurtki, a następnie szarpnął ręką tak, że chłopak poleciał na niego. Złapał go za rękę i siłą zaciągnął to budynku.

-Nie! Puszczaj mnie!-warknął młody.

-Idziesz. Na. Zastrzyk!-odparł szatyn oddzielając słowa w momentach mocniejszych szarpnięć Huberta za rękę w stronę gabinetu.

W pewnym momencie blondyn po prostu usiadł na podłodze i skrzyżował ręce na piersi.

-Nie weźmiecie mnie żywcem!-krzyknął na całą poczekalnie, a biedne dzieci, które czekały na swoją kolej zaczęły płakać.

Karol przystawił dłoń do czoła robiąc typowy w tym wieku face palm, a następnie chwycił blondyna za nogę i zaciągnął go w stronę gabinetu. Ten po drodze złapał się nogi jakiejś sześcioletniej dziewczynki.

-Nigdzie nie idę!-krzyknął, a dziewczynka zaczęła piszczeć ze strachu zaś jej matka w tym czasie okładała biednego i niewinnego Karola torebką po głowie.

-Dosyć tego! Kur... ka!-szatyn prawie przeklął, ale przypomniał sobie, że jest w miejscu publicznym, a w dodatku miejscu pełnym dzieci.

Przerzucił sobie chłopaka przez ramię tak, że ten widział jego plecy i przy okazji walił w nie pięściami. Wszedł do gabinetu gdzie zdziwiony lekarz przeglądał właśnie jakieś papiery. Zamknął za sobą drzwi, a następnie rzucił blondyna na prowizoryczne łóżko. Gdy ten podjął się następnej próby ucieczki Karol usiadł mu okrakiem na kolanach tak, że ten nie miał jak się ruszyć.

-Panie doktorze niech pan robi mu ten zastrzyk!-powiedział szatyn, który w tej chwili unikał ataków jego przyjaciela.

Lekarz podszedł z wielką strzykawką, a Hubert automatycznie przymrużył oczy. Ten odchylił lekko materiał od koszulki blondyna i następnie wbił igłę pod jego skórę. Blondyn syknął lekko.

-Gotowe-powiedział lekarz przyjaznym dla ucha głosem.

Chłopak powoli otworzył oczy i spojrzał na swojego Wroga numer jeden wzrokiem, który mógłby zabijać.

-Jesteś potworem-warknął blondyn.

-Ale nie było tak źle prawda?-spytał szatyn uśmiechając się przyjaźnie.

-N-no nie-przyznał mu rację Hubert.

-To co wracamy?-spytał Karol, a Hubert przytaknął.




Moje Ludki jest krotko, bo pisałam w szkole XD

Nie wiem czy powracam, ale mam art blocka xd

Sposób na pokonanie Wroga /DxD/ ( Dealereq x Doknes )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz