‚make my wish come true
all i want for christmas is you'
~
- Uważaj! - krzyczy Andreas z końca korytarza chcąc ostrzec mnie przed uderzeniem czubkiem ogromnej sosny w futrynę drzwi wejściowych. Pozornie łatwa czynność, jaką jest wniesienie drzewka iglastego na drugie piętro bloku, w którym mieszkamy, okazała się być o wiele trudniejsza, niż z początku myśleliśmy.To miały być nasze pierwsze wspólnie spędzone święta i chcieliśmy, aby były jak najbardziej udane. Mnóstwo czasu poświęciliśmy na wybieranie idealnej choinki do naszego mieszkania, a jeszcze więcej na wtarganie jej do niego. Była duża, nieco ponad nasze standardy, ale nie umiałem odmówić jej Andreasowi, gdy po godzinnych poszukiwaniach w szkółce odnalazł tą najpiękniejszą ze wszystkich. Oczy miał jak złotówki, błyszczały się na widok pięknego, rozłożystego drzewa. Od razu zaczął snuć fantazję na temat tego, jak będzie wyglądała w pokoju gościnnym ozdobiona całą masą różnorodnych bombek i łańcuchów z migającymi lampkami.
- Jesteś pewien, że dasz radę wnieść ją sam? - dopytuje się blondyn próbując w jakiś sposób chwycić za konar sosny, by nie pokłuć się igłami. Zmarszczył brwi, gdy przypadkiem natknął się na jedną z nich.
- Tak, kochanie, dam sobie radę. W końcu, to ja jestem mężczyzną w tym związku - odpowiedziałem wypinając dumnie pierś, na co chłopak tylko cicho się zaśmiał i odsunął się kilka kroków do tyłu, abym mógł postawić drzewo pionowo na podłodze w pokoju. Zmierzył je dokładnie wzrokiem, a następnie uśmiechnął się szeroko ukazując szereg swoich białych zębów. Zbliżył się do kartonowego pudełka leżącego przy ścianie w pomieszczeniu i wyjął z niej szklaną czerwoną bombkę. Ostrożnie zawiesił ją na jednej z gałęzi. Kolejne ozdoby pojawiały się na choince stosunkowo szybko.
- Właśnie taką ją sobie wyobrażałem - powiedział Andreas zawieszając na czubku sosny połyskującą gwiazdę, która miała uwieńczyć całą naszą robotę. Uniosłem delikatnie głowę do góry, aby móc zlustrować drzewko wzrokiem. Rzeczywiście, było piękne, choć zajmowało znaczną część pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy.
Blondyn delikatnie objął mnie ręką w pasie i złożył krótki pocałunek na moich wargach. Malujące się w jego oczach szczęście było najpiękniejszym widokiem, jakie kiedykolwiek udało mi się zaobserwować.
- Chciałbym wynagrodzić ci czas zmarnowany na przygotowania. Powinienem poświęcić go tobie, a nie poszukiwaniom idealnych dekoracji do naszego mieszkania - wzdycha niebieskooki opierając głowę na moim ramieniu. Przeczesuję jego miękkie włosy opuszkami palców.
- Nie ma takiej potrzeby. Zdaję sobie sprawę z tego, że chcesz, żeby te święta były wyjątkowe - zapewniam go.
- Do spędzenia wyjątkowych świąt potrzebny jesteś mi tylko ty. Ozdoby są tylko marnym dodatkiem, który powinien zostać przeze mnie pominięty - mówi, a po chwili kontynuuje - Wiem, że Boże Narodzenie rozpoczyna się dopiero za parę godzin, ale chciałbym ci wręczyć mój prezent już dzisiaj.
Spuściłem wzrok w dół, a moje policzki pokryła szkarłatna czerwień. Minęło już kilkanaście miesięcy odkąd się spotykamy, a jego słowa wciąż działały na mnie tak samo.
- Nie musiałeś mi niczego kupować - mamroczę pocierając nerwowo dłonią kark. Często dostawałem od mojego chłopaka podarunki bez okazji. Za każdym razem było mi głupio z tego powodu, ponieważ nigdy nie potrafiłem się za nie odwdzięczyć.
Andreas podszedł do drewnianego kredensu i z najniższej szuflady wyciągnął niewielkie pudełko. Przez głowę przeszła mi myśl dotycząca zaręczyn. Zacząłem nerwowo rozglądać się po ścianach, aby nagle nie spanikować. Nie byłem gotowy na wykonanie tak poważnego kroku. Wiązało się to z ogromną odpowiedzialnością i zagwarantowaniem wspólnej przyszłości.
Kiedy blondyn odwrócił się w moją stronę, dostrzegł zakłopotanie malujące się na mojej twarzy i gwałtownie się roześmiał.
- Uspokój się, to jeszcze nie czas na deklarację wierności - sprostował, a ja w głębi duszy odetchnąłem z ulgą - W środku tego pudełka znajduje się coś o wiele bardziej cennego, niż zwykły pierścionek wykonany z taniego surowca. Nie musiałem długo zastanawiać się nad doborem odpowiedniego prezentu dla ciebie. Pomysł nasunął mi się niemal od razu.
Niebieskooki uchylił wieczko pudełka, w którym znajdował się srebrny, mieniący się zegarek. Zasłoniłem usta dłonią chcąc ukryć mój zachwyt.
- Musiał kosztować cię cały majątek - szepczę unosząc niewielki przedmiot. Wyglądał na dopracowany w każdym calu.
- Od dawna odkładałem na niego pieniądze. Chciałbym, aby symbolizował on czas, który spędziliśmy razem. Każda mijająca godzina, minuta, czy nawet sekunda przy tobie jest dla mnie na wagę złota i nie marzę o niczym innym, tylko o spędzaniu ich w twoim towarzystwie - mówi splatając razem nasze palce.
- Jestem tak bardzo wdzięczny za to, że cię mam i to miłe, że lubisz sprawiać mi w ten sposób przyjemność, ale nie rób mi więcej tak drogich prezentów. Jest mi strasznie głupio, bo mój podarek dla ciebie nie jest nawet w połowie tak bardzo przemyślany jak ten, który postanowiłeś mi podarować - przyznaję się przygryzając zębami dolną wargę.
- Mógłbyś nawet nie wręczyć mi nic, a ja i tak uznałbym to za najlepszy prezent na świecie. Wszystko, cokolwiek pochodzi od ciebie, według mnie jest niezwykłe. Wystarczysz mi ty i twoja prawdziwa miłość, którą okazujesz mi każdego dnia i każdej nocy bez wyjątku - wyznaje, a następnie łączy nasze wargi w przepełnionym emocjami pocałunku.
Nieraz w swoim życiu doświadczałem kryzysu wiary. Wiele razy wątpiłem w istnienie Boga oraz w fakt, że kiedykolwiek uczyni mnie szczęśliwym człowiekiem. Często skazywał mnie na cierpienie, szykanowanie ze strony otoczenia oraz wewnętrzny ból. Lecz pewnego dnia zesłał mi anioła w postaci Andreasa Wellingera, największego bożonarodzeniowego cudu.
~
miał być jutro, ale nie umiałam się powstrzymać...
wesołych świąt, kochani!❤️