Rozdział 8

379 25 69
                                    

~Oczami Zane'a~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Ze stolicy wróciliśmy późną nocą. Kiedy udało nam się dotrzeć do swoich pokoi, mieliśmy świadomość, że dochodzi godzina trzecia. Byliśmy zmęczeni i wściekli, a równocześnie mieliśmy wielką ochotę dać upust emocjom i płakać co najmniej do świtu. Nie udało się. Po tylu godzinach namów i próśb wszelkimi logicznymi argumentami, po prostu musieliśmy wracać z niczym. Na nic zdały się znajomości i mądrość Senseia Wu. Nie przydało się też powoływanie na naszą więź. Gdyby Lilianne lepiej się wtedy czuła i pojechała z nami, również zrobiłaby to na próżno.
   Byliśmy bezsilni wobec rządu, który też miał przecież swoje racje. Jedna afera z duchami, które przecież niespecjalnie opętywały cywili, wystarczyła, by większość obywateli straciła wszelkie zaufanie do Cole'a. Już nawet bezcelowo wspominać, że jako duch też ratował ich wszystkich setki razy. Nawet przed gorszymi zagrożeniami, niż dusze zmarłych. To wszystko było takie okrutne i bezcelowe.
   Gdy udało mi się wejść do mojego pokoju, zobaczyłem P.I.X.A.L. podpiętą do komputera i oglądającą coś.
   - O, witaj, Zane - powiedziała. Na pewno jej skanery mnie wykryły. Uśmiechnąłem się i zapytałem zalotnie:
   - A co taka piękna androidka tutaj robi?
   Zaśmiała się cicho i oderwała wzrok od ekranu:
   - Nya zaprosiła mnie i Skylor na babski wieczór. W połowie oglądania filmu Lily się gorzej poczuła, więc zaniosłyśmy ją do oceanu. Popłynęła do królestwa syren, ale nie martw się. To raczej nic poważnego - wytłumaczyła moja dziewczyna. Odpięła kable łączące ją z komputerem i wyłączyła system. - Potem wróciłyśmy do pokoju Cole'a i Lilianne, żeby dokończyć film, ale dziewczyny były na tyle zmęczone, że zasnęły podczas oglądania. Ja poszłam tutaj, żeby im nie przeszkadzać i przy okazji nadrobiłam nieco zaległej pracy zleconej mi przez Cyrusa.
   - Ach tak... - przytaknąłem sam do siebie. - Chcesz wracać teraz do Borg Industries?
   - Wiesz, Zane, chciałabym zostać z tobą, ale muszę dokończyć, co do mnie należy, a więcej nie mogę zrobić tutaj, bo potrzebuję danych z dysku firmowego - wyjaśniła dokładnie. No cóż, trochę było mi przykro, ale musiałem się z tym pogodzić. Wtedy P.I.X.A.L. odezwała się jeszcze raz. - Rozumiem, że plan nie wypalił?
   - Nie chcieliśmy się poddawać do samego końca, naprawdę, ale próbowaliśmy wszystkiego, co nam na myśl przyszło i nic nie było w stanie ich przekonać. Zupełnie nic. Nawet na chwilę zwycięstwo nie było po naszej stronie - odpowiedziałem ze smutkiem. Obie strony konfliktu myślały dobrze. Rząd chciał bezpieczeństwa, my odzyskania przyjaciela, który nie zrobił nic złego. - Jak tak teraz przetwarzam te informacje, to zastanawiam się czy przy tak wyrównanych racjach opłacało się w ogóle tam jechać, czy lepiej było jednak zostać. Naturalnie wygrali przecież ludzie o większej władzy politycznej.
   - To wcale nie jest takie sprawiedliwe, jak mogłoby się wydawać. Duchy atakowały cywili nie z własnej woli, a kazano je uwięzić. Łącznie z Cole'em. Czemu nie zrobiono tego z tymi tysiącami droidów, gdy Mroczny Władca przejął kontrolę nad Borgiem, moim twórcą... I dlaczego wtedy nie zamknięto w więzieniu ciebie jako potencjalnego zagrożenia? Nindroidy atakowały i niszczyły miasto zgodnie z własnym planem i zupełnie zamierzenie - zdenerwowała się.
   - Wtedy nie potrafiliśmy sobie poradzić z droidami. Pierwszy raz, gdy pojawiły się duchy, również mieliśmy z nimi problem, dlatego ich wtenczas nie uwięziono. Plany stworzenia więzienia powstały stosunkowo późno, a do tego czasu zdążyliśmy już pozbyć się duchów. Podczas naszych walk z armią Mrocznego Władcy, nikt nawet nie wpadł na taki pomysł - uspokajałem P.I.X.A.L..
   - Ale choć media tego nie nagłaśniały, więzienie dla duchów powstawało już podczas waszych pierwszych walk z nimi. Wtedy jednak zniszczyliście Znakomitość i całą Przeklętą Krainę razem z duszami w tym samym czasie. Nie było kogo więzić - argumentowała dalej. I wtedy nagle mnie olśniło. Rozwiązałem część zagadki.
   - Dzięki, P.I.X.A.L., kocham cię! - krzyknąłem i przyspieszyłem kroku do maksimum prędkości. Wbiegłem do pokoju Misako i Senseia Wu.
   - Coś się stało, Zane? - zapytał mój Mistrz. Wyraźnie szykował się do snu, by chociaż do rana pospać te kilka godzin. Hałas, który spowodowałem, musiał wybudzić resztę, bo powoli widziałem za swoimi plecami, jak wyłaniają się z pokojów i stają w progu drzwi. Zignorowałem to i zacząłem mówić:
   - Sensei, mam wrażenie, że potrafię przynajmniej częściowo wyjaśnić, dlaczego duchy przeprowadziły inwazję - syn Pierwszego Mistrza Spinjitzu kiwnął głową na znak tego, że mam mówić dalej, więc opowiadałem już bez żadnych pauz. - Podczas rozmowy z P.I.X.A.L. o więzieniu dla duchów, temat zszedł na to, że gdy ich wtedy pokonaliśmy, zniszczyliśmy Znakomitość i całą Przeklętą Krainę - Wu otworzył lekko szerzej oczy, a dłonią zaczął przeczesywać nerwowo brodę. Najwyraźniej zrozumiał, co chciałem powiedzieć. Ale skoro reszta najwyraźniej czekała na wyjaśnienia, a nikt mi nie przerywał, mówiłem dalej - Od czasu zniszczenia Przeklętej Krainy, wszystkie dusze, które nie odeszły w Zaświaty, nie miały, dokąd się udać. W wyniku tego wszystkie przeklęte dusze zostały zmuszone do tułaczki po całym Ninjago. Niewidzialne dla oczu, niemożliwe do wyczucia i znalezienia w żaden sposób. Błądziły, nie mając na nic wpływu. Jakby ich nie było - ciągnąłem mój wywód, ale Sensei Wu mi przerwał i sam kontynuował:
   - Generalnie wynika z tego, iż każda dusza, która została przeklęta lub nie skończyła jakiejś ważnej sprawy przed swoją śmiercią, która miała miejsce po zniszczeniu Znakomitości, od tego czasu tuła się po świecie. Duchy nie pojawiły się znikąd. Cały czas tu były. Ktoś musiał tylko sprawić, żeby stały się widoczne - wyjaśnił.
   - Zaraz, zaraz... Mistrzu, czyli mamy rozumieć, że oprócz tego, że tysiące dusz błądziło po Ninjago częściowo z naszej winy, to w dodatku za zaburzeniem równowagi stoi człowiek? - zapytał Kai, ale z twarzy zapytanego bez słów odczytał, że właśnie tak było. Również potem się nie odezwał.
   - Ale jakim cudem ktoś mógł być do tego zdolny? - zapytał Lloyd. Sprawa była upiorna. I to nie tylko dlatego, że dotyczyła duchów. Możliwe, że staliśmy teraz w obliczu zagrożenia poważniejszego, niż nam się wydawało.
   Wtedy odezwała się Misako:
   - Tego jeszcze nie wiemy. Może to być nawet jakaś moc, o istnieniu której nie wiedzieliśmy. Z drugiej strony mogłoby być to mniej skomplikowane, niż się wydaje, jeśli ktoś o ponadprzeciętnej inteligencji doprowadził do tego za pomocą badań i eksperymentów. Co z kolei i tak prowadzi do jednego wniosku...
   - Nasz wróg jest naprawdę bardzo potężny - w wywód matki Lloyda wtrąciła się Nya, dołączając do dyskusji i podsumowując ją.
   - Dokładnie. Wyjęłaś mi te słowa z ust - odparła Misako.
   - Poza tym wciąż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sprawa zniknięcia zwłok Jasona jest z tym wszystkim jakoś powiązana - dodał Sensei Wu, nie ukrywając już zaniepokojenia, które uwidoczniło się i na jego twarzy, i w tonie głosu - Jak dobrze sobie przypominam, przez ponad tydzień wytrzymał bez jedzenia i picia. Jego odporność na ból również była niesamowita. Potrafił poruszać się z rozszarpanymi kończynami.
   - Co chcesz przez to powiedzieć, Sensei? - zapytała przestraszona siostra Kaia. Wciąż widziała w koszmarach swojego dawnego towarzysza niedoli. Obraz Jasona rozgryzającego swoje ręce i nogę utkwił w jej umyśle na tyle głęboko, że po powrocie do domu z dnia na dzień przerzuciła się na wegetarianizm, bo nie mogła nawet spojrzeć na mięso. A teraz cały czas musiała wspominać dni, które spędziła przykuta łańcuchami do podłogi, w półmroku i chłodzie, porwana ze ślubu z nieświadomością, co dzieje się poza pomieszczeniem, w którym powolutku umierała, z człowiekiem gotowym ją zjeść przy pierwszym zaburczeniu brzucha.
   - Nie znaleziono żadnej osoby w całym Ninjago, która cokolwiek by o nim wiedziała ani żadnych dokumentów naprowadzających na to, z kim mamy do czynienia. Nie istnieją dokumentacje, w których byłaby mowa chociażby o tym, że taka osoba jak Jason w ogóle żyła. Mógł Cię okłamać, mógł być osobą specjalnie podłożoną, byś zginęła. Oczywiście, nie wykluczam, że stał po dobrej stronie, ale to nie zmienia faktu, że Wygnani mieli jakiś konkretny powód, by go uwięzić i przetrzymywać razem z tobą - sprostował staruszek.
   - Skoro o tym mowa, to nie wiem nawet, do czego ja byłam im potrzebna. Elementem umowy było tylko przetrzymanie mnie przez określony czas - Mistrzyni Wody po chwilowym zastanowieniu wypowiedziała swoje myśli na głos.
   - Umowa zawarta została między Wygnanymi a zmarłym już ojcem Lilianne. Oni przypuszczalnie nawet nie wiedzieli, dlaczego mieli Cię przetrzymywać. Rozwiązanie ukryte jest głęboko. Głęboko pod wodą. Tylko syreny znają odpowiedź na nasze pytania. À propos... Gdzie jest Lilianne? - zapytał zmartwiony Sensei Wu.
   - U siebie. Pomogłyśmy jej dostać się do oceanu. Wiesz, Mistrzu Wu, wcześniej źle się czuła, więc postanowiła popłynąć do swojego miasta na leczenie, jeśli ono okaże się potrzebne. Ale spokojnie, kontakt się nie urwie, dałyśmy jej podwodny komunikator od Borga - ożywiła się Skylor.
   - Ach tak... W razie, gdyby poczuła się lepiej, poproście ją, by poszukała wszelkich informacji na temat swojego ojca, bo każda będzie teraz na wagę złota i może doprowadzić do swego rodzaju reakcji łańcuchowej, w wyniku której uda nam się odzyskać Cole'a. To na pewno ją przekona.
   - Tak jest, Sensei - odpowiedziała Nya.
   - A teraz wszystkich proszę o pójście spać. Naprawdę wiele dzisiaj się wydarzyło. Mam nadzieję, że do południa nie usłyszę ani jednego dźwięku na korytarzu. Chcę się wyspać i wam też to radzę - polecił syn Pierwszego Mistrza Spinjitzu. - Jutro czeka nas kolejny ciężki dzień.
   Wszyscy skinęli głowami, życzyli sobie dobrej nocy i poszli do swoich pokoi, by zasnąć. Jedynie ja odwiozłem wpierw P.I.X.A.L. do Borg Industries.
   - Zane, może następnym razem dłużej zostanę... - powiedziała na odchodne, ale ją zatrzymałem.
   - Nie mam Ci tego za złe. Nie powiem, że nie brakuje mi Ciebie, gdy tylko znikasz mi z oczu, bo bym skłamał, aczkolwiek wiem, że zawsze Cię znajdę i będziemy mogli znowu być razem - to mówiąc chwyciłem jej dłoń, gdy wysiadała z mojego samochodu, by usiadła spowrotem - Widzę ideał, gdy na Ciebie patrzę. Dokładnie pracowałem przy odbudowywaniu każdego trybiku w Twoim ciele. Każda śrubka, wkręt, kabel, listewka... Musiały mieć swoje idealne miejsce. Tyle ciężkiej pracy, którą ciągle mi wynagradzasz choćby swoim istnieniem.
   - Och, Zane... Ale ty nie masz, czego mi zawdzięczać. Kiedyś oddałeś mi połowę serca, setki razy udało się tobie mnie uratować. Przede wszystkim dałeś radę odbudować moje ciało z niewielką pomocą Cyrusa Borga - odpowiedziała androidka i przymknęła lekko swoje piękne oczy. Nad nimi też pracowałem godzinami. Jest majstersztykiem, najcudowniejszą rzeczą, jaka kiedykolwiek została przeze mnie stworzona.
   - P.I.X.A.L., ja... - zacząłem, ale nie skończyłem, gdyż mi przerwała. Brzęk metalu o metal zagłuszył ciszę nocy. Moja ukochana przywarła swoimi ustami do moich. Po chwili oderwała się od nich z uśmiechem. Moje procesory powoli reagowały na sygnały z otoczenia. - Kocham Cię - wydukałem.
   - Ja też Cię kocham. Widzimy się jutro - odrzekła, zamykając za sobą drzwi samochodu i machając mi na pożegnanie. Po chwili zniknęła w wejściu do Wieży Borga. Natychmiast potem wróciłem do bazy.



Dobra, tego rozdziału byłoby na tyle xD Wybaczcie, że wczoraj nie było, ale nie dość, że publikowaliśmy wcześniej  (22, 23 grudnia), to przecież była Wigilia... No, dzisiaj jednak mamy Boże Narodzenie, więc uznajcie ten fragment Zakazanej Miłości 3 za swój świąteczny prezent od nas. Wesołych Świąt!

PS A wy możecie dla nas w ramach prezentu jakieś komentarze napisać ❤ Prosimyyy

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 25, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zakazana Miłość 3 (Ninjago)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz