Dzień zapowiadał się niezwykle pozytywnie. Wszyscy byli w wyjątkowo dobrych humorach lub, jak zapisał w swoim nowym notesie detektyw Kochanowski, podejrzanie dobrych. Notka ta niemal natychmiast spotkała się ze sceptycznym komentarzem ze strony Watsona, który, jak każdy racjonalnie myślący człowiek, stwierdził, że najzwyczajniej w świecie mają przed sobą nadzwyczaj łatwy mecz. Blondyn, mimo iż wiedział, że starszy ma prawdopodobnie rację, czuł kryjącą się za tym również inną przyczynę. Coś tam wyraźnie śmierdziało i o dziwo nie był to zapach dochodzący od siedzących w drugim końcu restauracji Irańczyków.
— Co tam piszesz, młody? — zapytał Kurek, siadając po drugiej stronie stołu wraz z Drzyzgą.
— Nic. — Kuba gwałtownie zamknął notatnik.
Wyglądało to tak nienaturalnie, że Artur nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Mimo iż zakrył usta dłonią, jego stłumiony chichot dotarł do uszu młodszego, który wynagrodził mu tę niepożądaną reakcję dość bolesnym kopnięciem w piszczel. Pozostali mężczyźni wymienili między sobą porozumiewawcze, rozbawione spojrzenie. Wydawało im się, że zrobili to ukradkiem, jednak nie umknęło to uwadze detektywa Kochanowskiego. Skarcił się on w myślach za swoje zupełnie nieprofesjonalne zachowanie. Usiadł wygodnie i oparwszy notes na krawędzi stołu, powrócił do zapisywania swoich obserwacji.
— To co piszesz? — zapytał ponownie Bartosz. — List do dziewczyny?
— A może do matki? — wtrącił Fabian.
— Ani jedno, ani drugie — odparł blondyn, spoglądając na nich z nad swoich notatek. — Jeśli musicie wiedzieć, to postanowiłem, że po skończeniu kariery będę się utrzymywać z poezji.
— I zabierasz się za to teraz? — brunet nie dowierzał słowom niebieskookiego.
— Kiedyś trzeba zacząć. — Chłopak wzruszył ramionami.
— Ty wiesz, jak dużo czasu ci jeszcze zostało do końca kariery? — Bartek uniósł wysoko brwi.
— Nigdy nie wiadomo. Wypadki chodzą po ludziach — stwierdził.
— I parapetach — dodał Szalupa.
—Dokładnie. — Kuba uśmiechnął się delikatnie, widząc, że jego Watson miał zamiar wspierać go w jego kłamstwie.
Drzyzga i Kurek ponownie wymienili między sobą spojrzenia. Wyglądało to, jak gdyby rozważali sens ciągnięcia dalej tej rozmowy. Wydawać by się nawet mogło, że prowadzili niemy dialog.
— Jeśli tak uważasz — powiedział ciemnowłosy do najmłodszego z obecnych przy stole, poczym zwrócił swoją całą uwagę na znajdujące się przed nim jedzenie.
— Mógłbyś to jednak odłożyć na później i coś zjeść, zanim wszystko wystygnie. — Bartosz wskazał na pełen talerz, stojący przed chłopakiem.
Blondyn pokiwał głową i odłożywszy notatnik na bok, zabrał się za jedzenie. Wszyscy czterej dokończyli posiłek we względnej ciszy.
Po powrocie do pokoju Szalpuk rzucił się na łóżko i wybuchł niekontrolowanym śmiechem.
— Będę miał przez ciebie siniaka — stwierdził, masując się po nodze.
Kochanowski przysiadł na brzegu materaca i udając, że go nie słyszy, zaczął przeglądać swoje notatki.
— Podejrzany numer jeden oraz podejrzany numer dwa nie pojawili się na śniadaniu. Śliwka nie ma nowych malinek w widocznych miejscach — zaczął zdawać raport ze swoich obserwacji.
— Czyli niczego się nie dowiedzieliśmy — mruknął starszy.
— Wręcz przeciwnie. Widziałeś, jak zachowywali się Bartek i Fabio?
— Normalnie. O co ci chodzi?
— Są razem — powiedział z pełnym przekonaniem.
— Czekaj. Co? Skąd wiesz? Wywnioskowałeś z obserwacji, czy ktoś ci coś powiedział?
— Z obserwacji. Czy ty naprawdę jesteś ślepy?
— Na ile procent jesteś pewien?
— Nie wiem. — Wzruszył ramionami. — Jakieś powiedzmy siedemdziesiąt pięć. Ale wracając. Oprócz tego, myślę, że wiedzą coś na interesujący nas temat.
— Dobra, ja już nie wnikam, skąd ty bierzesz te teorie. Po prostu powiedz mi, jaki jest plan.
— Próbujemy się dowiedzieć, czy faktycznie coś wiedzą i ewentualnie to z nich wyciągnąć. Rozumiesz?
— Tak.
— To dobrze. — Kuba położył się obok chłopaka i odetchnął głęboko.
~*~
Andrzej siedział na kanapie. Naprzeciw niego stał telewizor, na którego ekranie wyświetlały się reklamy przed rozpoczęciem transmisji meczu Polska - Portoryko. Wrona wpatrywał się w stojącą na stoliku przed nim miskę wypełnioną popcornem.
— To jest twoim zdaniem wystarczająco? — zwrócił się do krzątającego się po kuchni Karola. — Przecież to ledwo starczy na pół seta.
— To zapchaj się tym. — Kłos rzucił w niego największą paczką chipsów, jaką znalazł w biedronce.
— Dzięki. — Błyskawicznie otworzył ją i zaczął jeść.
Blondyn postawił na stoliku dwa piwa i usiadł obok szatyna.
— Ale to będzie nudny mecz — powiedział, kładąc głowę na ramieniu mężczyzny.
— Lepszy nudny i wygrany, niż trzymający w napięciu i przegrany.
— Mhm — mruknął, podbierając kilka chipsów z paczki, którą Andrzej trzymał na kolanach.
CZYTASZ
Mistrzostwa Namiętności
Fanfiction- Napewno ci się nie uda. - Kurek posłał Bieńkowi wyzywający uśmiech, krzużując ręce na piersi. - Uda. Zobaczysz - odparł pewnym siebie głosem Mateusz. - Tak? - zakupił starszy. - Tak. Usłyszawszy to Bartek znacząco spojrzał w kierunku idącego do s...