Prolog

48 1 1
                                    

Pierwszą rzeczą, jaką usłyszał Michael po włączeniu jego ulubionej stacji, był głos znanego prezentera telewizyjnego:

- Dobry wieczór! Wybiła godzina dwudziesta pierwsza. W wieczornych wiadomościach ma zaszczyt powitać państwa Tadeusz Moczymorda.

- Jak można dostać się do telewizji z takim nazwiskiem?! - pomyślał Mikey po raz setny. W zasadzie podobna refleksja nachodziła go bardzo często, gdyż Moczymorda lubił o sobie przypominać, występował bowiem nie tylko w dzienniku informacyjnym, ale również w wielu innych programach. Nie marnował też żadnej okazji, by zareklamować nową pastę do zębów, której rzekomo zawdzięczał swój perłowobiały uśmiech lub wychwalać co nie miara najnowszą kolekcję tenisówek w sieci sklepów Binco, głosząc rozpoznawczy slogan "More trash for less cash".
Jednak tym razem De Santa zdecydowanie nie był w humorze narzekać na to, że widzi tego samego gościa na ekranie już trzeci raz tego samego dnia. Postanowił wytężyć wzrok i słuch, nie mógł bowiem przegapić żadnej ważnej informacji. Jeśli wszystko poszło zgodnie z jego planem, wiadomość o akcji zaplanowanej skrupulatnie przez niego samego musiała niebawem ukazać się oczom jego i milionów innych widzów przed telewizorami.
Wtem serce podeszło mu do gardła i rozszerzył gwałtownie źrenice. Tadeusz popatrzł wprost do kamery, a u dołu ekranu pojawił się jaskrawożółty pasek z napisem "Dilerzy w Los Santos". Nie mogło chodzić o nic innego. Prezenter uśmiechnął się, jak gdyby dilerzy w Los Santos byli najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Zrobił to jedynie po to, by jego śnieżnobiałe zęby można było dostrzec w pełnej okazałości, a producenci pasty do zębów nie pominęli go przy rozdzielaniu zysków.
- Mów wreszcie, Moczymordo! - krzyknął zniecierpliwiony Michael. Nie obchodziło go najwyraźniej, że ten i tak go nie usłyszy.
- Wiadomość z ostatniej chwili - Tadeusz rozpoczął swój wywód jak na zawołanie. - Grupa dilerów przemyciła przez Los Santos towar o wartości szacowanej na kilkanaście milionów dolarów. Pomimo długiego pościgu, w którym poległo sześciu funkcjonariuszy oraz żmudnych poszukiwań z udziałem radiowozów, a także helikopterów... - tu jego głos zawiesił się, zaczął nerwowo biegać wzrokiem po kartce papieru - yyy ostatecznie nie udało się złapać sprawców i nie wiadomo, ile dokładnie osób mogło być zaangażowanych w przemyt. FIB podejrzewa jednak, że akcja nie mogła obyć się bez pomocy z zewnątrz, wobec czego trzej ścigani dilerzy nie są jedynymi odpowiedzialnymi za popełnione przestępstwo.
Ale te słowa docierały do uszu Michaela jakby z oddali. Już dawno poderwał się bowiem z luksusowej kanapy i zaczął tańczyć z radości. Znał te formułki na pamięć: "Niestety, nie wiemy kim są..." "Policja podjęła wszelkie możliwe działania, w celu..." "FIB zapewnia, że rozpoczęte właśnie śledztwo przyniesie wiele...".
- Za pół godziny jak zawsze w centrum zdarzeń znajdzie się nasza niezastąpiona dziennikarka Dolores i przekaże państwu najświeższe informacje.
- Pierdol się, Dolores! Jestem bogaty! - wykrzyknął czterdziestopięcioletni mężczyzna. Co prawda De Santa był już bogaty od kilkunastu dobrych lat, ale wciąż tak samo entuzjastycznie przeżywał wszelkie udane misje.
- Tymczasem zapraszamy do obejrzenia zabawnego żółwia w waszyngtońskim zoo, który jest przekonany, że tak naprawdę jest świstakiem - dokończył zdanie Moczymorda, a z ekranu zniknęły przerażające newsy.
Michael mógł wreszcie bezpiecznie wypuścić powietrze z ust. Nie przejmował się już, że na wyświetlaczu telefonu nie pojawia się żadna wiadomość ani połączenie od jego wspólnika Franklina. Natychmiast opadł wyczerpany przez emocje na białą skórzaną kanapę i sięgnął ku znajdującemu się obok stolikowi. Nalał sobie do kieliszka czerwonego wina i odstawił do połowy już pustą butelkę.
- Za kolejne genialne plany i miliony na koncie - uroczyście wzniósł toast i omiótł spojrzeniem cały salon. Nie byłoby to z pewnością ani trochę dziwne, gdyby ktokolwiek znajdował się obok niego. - Twoje zdrowie, mistrzu!  

Trzech Wspaniałych (GTA V)Where stories live. Discover now