4. "Los Santos Jerks"

15 0 0
                                    

Gdy tylko Antonina zeszła do piwnicy, napotkała karcący wzrok swojego przełożonego.

- Dzień dobry - usłyszała tylko.

Domyślała się już, jakie pytania postawi jej Friedrich. I wiedziała, jak na nie odpowie.

- Byliśmy z Eliotem na łyżwach - odpowiedziała szybko. - Tak, wiem o wszystkim. Ale i tak widzę, że dopiero zaczynasz robić bimber. Ale oczywiście, nie usprawiedliwiam się, przecież tak tego nie lubisz.

Franklin dotrzymał słowa i naprawdę pomógł dziewczynie. Grupa "Los Santos Jerks" bardzo pilnie potrzebowała rąk do pracy. A Tosia te ręce posiadała.

Początkowo nie zdawała sobie do końca sprawy, że pakuje się w czarny biznes. Zdecydowanie nie byli to jednak agresorzy budzący postrach. Właściwym określeniem byłaby garstka ludzi żyjąca na przedmieściach wielkiego miasta, zamieszkująca opuszczone budynki, gdzie urządziła sobie przyzwoite lokum, pędząca bimber i prowadząca biznes narkotykowy, która na sumieniu miała tylko drobne kradzieże. Nie liczyli się we wspaniałym i wielkim Los Santos. Mimo to dla dwudziestodwulatki było to miejsce, które mogła bezsprzecznie nazwać swoim domem, a członków grupy rodziną.

Od pamiętnego zerwania z przeszłością minęły już bowiem trzy lata, a LS wielokrotnie pokazało jej wszystkie swoje tworze.

- Poproszę dostęp do wodociągów - odparł oschle.

- Oczywiście, szefuńciu.

Niebawem woda została już nielegalnie ściągnięta z jednego z nich. Chodzili w tą i z powrotem, niosąc worki z cukrem. Dziewczyna nie mogła jednak znieść nastroju swojego przełożonego i podeszła do niego. Położyła palce na kącikach jego ust, ciągnąc je ku górze, w celu wywołania uśmiechu na pochmurnej twarzy trzydziestotrzylatka.

- Nie dąsaj się, Freddy - poprosiła, robiąc słodkie oczka. - Nie lubię jak kręcisz nosem.

- A ja nie lubię fikuśnych transformacji mojego imienia - Niemiec próbował udawać obrażonego, ale w końcu uległ.

- Sam jesteś fikuśna transformacja.

- Wiesz, że jesteś ostatnią osobą, na którą umiem się gniewać.

- Aż za dobrze - uśmiechnęła się szeroko i wrócili do pracy.

Friedrich Zeiger był przywódcą całej grupy. Nikt właściwie nie wiedział do końca, dlaczego wybrano właśnie jego, ale zapewne stało się tak, ponieważ był najbardziej rozważny z nich wszystkich. Na pewno równie istotny okazał się wiek, gdyż przekraczał średnią. Nie lubił mówić o tym, co stało się przed jego przyjazdem do Los Santos, wiadomo jednak, że był iluzjonistą. Pewnego razu jedna ze sztuczek zakończyła się totalnym fiaskiem i jego asystentka bardzo mocno na tym ucierpiała. Zaszył się w Stanach, pracował jako ślusarz aż w końcu dołączył do "LS Jerks". Jego umiejętności okazały się bardzo przydatne, umiał bowiem bez żadnego problemu wtopić się w tłum i ukraść kilka portfeli.

W końcu dołączył do nich również Eliot - najbardziej optymistyczny człowiek w okolicy i były łyżwiarz. Chudy brunet zbiegł tanecznym krokiem do piwnicy i prawie wywinął orła na wejściu. Poprawił ze stylem swoje okulary zerówki i roześmianym spojrzeniem zmierzył kotły. Podszedł do jednego z nich, a jego kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej.

- Mocne jak zawsze, co? - zażartował pogodnie. - Naćpani farmerzy z Sandy Shores będą zadowoleni.

- Skoro specjalnie przyjeżdżają do nas, by kupić nasz bimber to coś musi być na rzeczy. Przyznam bez bicia, że równie mocnego nie miałem nigdy okazji pić.

Trzech Wspaniałych (GTA V)Where stories live. Discover now