3. "Pan Philips"

20 0 0
                                    

Franklin Clinton wracał kompletnie pijany do swojej części domu przy Strawberry Avenue. Michael miał za sobą już jedną butelkę wina przed jego przyjazdem, poprawili więc drugą, żeby uczcić zwycięstwo. Okazało się, że czarnoskóry również przygotował się na świętowanie sukcesu i przywiózł ze sobą porządną ilość wódki. Nie mogli sobie przecież odmówić, niecodziennie bowiem udaje się przemycić taką ilość narkotyków przez słynne Los Santos. Oliwy do ognia dolewał jeszcze De Santa, który miał ochotę jak najprędzej zapomnieć o kłótni z żoną, wobec tego zeszło jeszcze więcej alkoholu niż się spodziewali. Ponieważ Michael nie chciał jeszcze bardziej psuć swoich relacji z rodziną przez to, że jest pijany, udali się do pobliskiego baru, żeby tam kontynuować. Około trzeciej nad ranem wspólnicy pożegnali się w mocnym przyjacielskim uścisku. Franklin wsiadł do swojego białego Buffalo S, natomiast drugi kryminalista udał się do hotelowego pokoju, który wynajął sobie na jedną noc. Clinton postanowił, że da radę wrócić w okolice Grove Street prawie z Vinewood całkowicie po pijaku.

Zachowując nieco większą ostrożność niż zwykle, udało mu się w końcu bezpiecznie trafić pod dom. A raczej swoją połowę domu, bowiem druga połowa należała do jego ciotki Denise. Rodzice Franklina zmarli, kiedy ten był jeszcze małym chłopcem. Zajmowali się nim dziadkowie, a kiedy i im przyszło opuścić ziemski świat, trafił pod opiekę Denise. Clinton spędził całe swoje życie właśnie w okolicach Grove Street. Dawniej nie wyobrażał sobie mieszkać gdziekolwiek indziej, mimo że miał przy sobie początkowo i dziadków i ciotkę, to jego ukochana dzielnica i przyjaciele przyczynili się do jego wychowania i ukształtowania. Teraz jednak sprawy wyglądały inaczej. Dawni znajomi, z którymi chodził do szkoły i bawił się na podwórku, oskarżali go o zbyt mało uwagi dla spraw ich grupy. Z kpiną i pobłażliwością spoglądali, jak Franklin podąża śladami starych wyjadaczy, którzy dorobili się fortuny i angażowali w dużo poważniejsze sprawy niż napady na monopolowy. Czarnoskóry ciągle powtarzał jednak uparcie:

- O czym wy w ogóle mówicie? Znacie mnie nie od dziś, nie raz przelewałem krew dla dobra wspólnego. I nie zawaham się tego zrobić ponownie. Na zawsze związany będę z moją prawdziwą rodziną, zielonymi - Rodziną z Chamberlain Hills... Pragnę jednak w życiu czegoś więcej niż zginąć za bandę czarnuchów.

Biały samochód zatrzymał się przed wjazdem. Mężczyzna z trudnością wygramolił się z pojazdu i dopadł do drzwi, chwiejąc się. Pociągnął za klamkę, ale były oczywiście zamknięte ze względu na późną porę. Zaczął szukać klucza po kieszeniach skórzanej kurtki i dżinsach. Nic jednak takiego nie znalazł. Westchnął głośno i zdecydował, że zaśnie w samochodzie. Ciotka Denise nie należała do życzliwych osób i wiele razy się o tym przekonał. Nie był jednak na tyle głupi, by zasnąć w takim miejscu, ponieważ doskonale znał drugą twarz swojej dzielnicy.

Podjechał kilka przecznic dalej w kierunku opuszczonego blokowiska. Z tego, co pamiętał, w środku znajdował się jakiś materac i było znacznie przytulniej niż na to wyglądało. W tym momencie jednak nawet najtwardsza podłoga wydawała mu się idealna do spania. Chwiejąc się wcale nie mniej, wszedł do środka. Wdrapał się na pierwsze piętro i zaczął po ciemku szukać wspomnianego kawałka materaca. Zamiast tego poczuł jakieś ciało.

"To pewnie ktoś z Chamberlain Hills zapomniał po pijaku drogi do domu" - mruknął pod nosem i ułożył się nieopodal. Zasnął szybciej niż przewidywał.

Nie przewidywał jednak, że kilka godzin później do jego uszu dojdzie zduszony krzyk. Było przed ósmą rano, a słońce dawno wstało już nad Los Santos. Zdziwiony mężczyzna otworzył oczy i pomimo wielkiego bólu głowy podniósł się na łokciach. Ujrzał młodą brunetkę ubraną w zieloną kraciastą koszulę.

- Ja już się stąd wynoszę. Proszę cię, nie rób mi nic złego, mnie tutaj wcale nie było - wydukała przerażona europejskim akcentem. - Już idę, widzi pan?

Trzech Wspaniałych (GTA V)Where stories live. Discover now