Winda do nieba?!

8 3 3
                                    

  
Widziałem ciemność. Ciemną, bezkarną, głęboką ciemność. Ani ziarnka bieli, sama czerń. Nie czułem kompletnie nic. Żadnego bólu ani cierpienia.

Czy tak wygląda śmierć? Jest jak... czarna, bezwzględna dziura gdzie nie czujemy kompletnie nic?

Zbyt długo nie byłem w tym stanie, bo do mojego mózgu zaczęły dopływać rożnorodne dźwięki. Poczułem ból w prawej stopie i to był pierwszy raz, kiedy cieszyłem się, z uczucia bólu.

Z każdą chwilą odzyskiwałem panowanie nad moim ciałem. W końcu postanowiłem wstać. Taaa łatwo powiedzieć gorzej zrobić. Z całych sił starałem się unieść moją prawą dłoń, sprawiało mi to wiele bólu, ale w końcu się udało. Uniosłem prawą dłoń i przetarłem zakurzone oczy. Szczerze mówiąc, zbyt wiele mi to nie dało, gdyż w miejscu, gdzie się znajdowałem, panował mrok.

Podniosłem się do siadu i zmrużyłem oczy, aby wyostrzyć sobie wzrok. Jakieś wielkiej poprawy,  nie widziałem.

Pomieszczenie, w którym się obudziłem, było dziwne, ciemne, prawdopodobnie kwadratowe. Tak naprawdę ciężko mi określić gdzie się znajduje, ale odczuwam, że pomieszczenie jest w ciągłym ruchu.

Postanowiłem się rozejrzeć, w pomieszczeniu, o ile tak mogę nazwać to miejsce, panowała istna ciemność. Pudła pootwierały się i wysypało się z nich kilka probówek. Chwyciłem jedną w dłoń i próbowałem jej się bardziej przyjrzeć. Niestety, gdy otworzyłem ją, ta okazała się pusta. No cóż, zacząłem dalej rozglądać się po ów pomieszczeniu. Na oślep zacząłem dotykać różnych przedmiotów, aż do momentu, kiedy w moich dłoniach poczułem aksamitny materiał. Po chwili namysłu pociągnąłem materiał, a nagły blask światła mnie oślepił.

Zamrugałem kilkukrotnie i widok, którym mnie zastał, był dziwny. Było to coś na zasadzie okna, lecz tego nie dało się otworzyć.

Czy ja jestem w jakieś pikolonej windzie do nieba ?!- pomyślałem po tym, jak wyjrzałem przez okno. Moim oczom ukazał się nieskazitelny błękit nieba, na którym znajdowały się delikatnie, puszyste chmurki.

Może ja umarłem i teraz jadę do nieba? Może to jest swego rodzaju czyściec? Faza przejściowa? Jakaś próba?

Moją głowę zajmowało wiele pytań, na których odpowiedzi nie znałem.  

  Przypomniał mi się jeden znaczący fakt. Mianowicie moją stopę przygniótł kawał gruzu. Odruchowo spojrzałem na nią i jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że mam na niej można by rzec, że perfekcyjnie zrobiony opatrunek.

Dzięki znajdującym się tutaj oknie pokój stał się bardziej przejrzysty.

Rozejrzałem się jeszcze raz i jak wielkie było moje zdziwienie, gdy pomieszczenie okazało się bardzo przestronne, schludne a zawartość ułożona była w porządku. Pierwsze co przykuło mój wzrok to były skrzynie. Zapytacie pewnie, dlaczego akurat one? Odpowiedź jest prosta. Identyczne skrzynie znajdywaliśmy podczas nie jednej eskapady w poszukiwaniu żywności czy też wody. Owe przedmioty znajdywaliśmy właśnie w takich skrzyniach. Skrzynia jak skrzynia, ale wyróżniał ją wielki, napisany białą farbą napis ,,SBZL". Za cholerę nie mam pojęcia, co on oznacza i dlaczego jak już znajdywaliśmy pożywienie czy też wodę to akurat tych skrzyniach, a nie w naszych, zwykłych, drewnianych?

Westchnąłem i udałem się dalej. Gdy postawić chciałem następny krok, coś pod moimi nogami się poturlało. Schyliłem się, a moim oczom ukazała się fiolka, taka sama jak tamta, którą widziałem najpierw. Różniła je jedna rzecz. Tamta była kompletnie pusta, a ta była wypełniona zielonym, oleistym płynem. Po bliższemu przyjrzeniu się, zauważyłem karteczkę. Wstałem i aby lepiej widzieć napis, podszedłem do okna. Mały kawałek przyklejonej karteczki nie miał zbyt bogatej zawartości, widniało na niej jedynie kilka słów ..Emilia Martinez C". Pierwsze dwa słowa to jak można się domyślić, były dane personalne, ale literka C nie mówiła mi kompletnie nic.

Odłożyłem ją na bok i podszedłem dalej. W kolejnym kącie zobaczyłem skrzynie, lecz one były pełne.  

  Szybkim krokiem podszedłem do nich. Chwyciłem wieko i zsunąłem je na podłogę. Po otwarciu ujrzałem masę jedzenia. Warzywa, owoce oraz pełno żywności z długą datą przydatności.

Jak na zawołanie mój brzuch wydał z siebie dźwięk proszący o coś innego do jedzenia niż ryż. Bałem się brać cokolwiek z tych skrzyń, więc zasunąłem je i z trudem odszedłem od nich.

Wprawdzie niby już nic nie znajdowało się w miejscu, gdzie się znajdowałem, lecz w ostatniej chwili zauważyłem pudła. Wolnym krokiem do nich podszedłem i po otwarciu okazało się, że są tam moje rzeczy. Kiedy włożyłem dłoń w głąb pudła, chwyciłem pierwszą lepszą rzecz, którą okazała się ramka na zdjęcia. Uśmiechnąłem się na widok fotografii przedstawiającej mnie oraz moją młodszą siostrę. Zdjęcie przedstawiało nas nad morzem, kiedy miałem dziesięć lat, a Lola osiem. Zjechałem plecami po ścianie...
------------------------------------------------------------------

Miłego wieczoru xx

Project: Observation of the worldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz