[PRZEDPREMIEROWO] NEVERWORLD WAKE, CZYLI PEREŁKA WŚRÓD MŁODZIEŻÓWEK

97 9 5
                                    

Tytuł oryginalny: Neverworld Wake
Autor: Marisha Pessl
Przekład: Zuzanna Byczek
Data premiery: 16 stycznia 2019
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 368

PIERWSZE ZDANIE: 
Nie miałam kontaktu z Whitley Lansing - ani z pozostałymi - przez ponad rok.

OPIS:
Beatrice i jej pięcioro przyjaciół tworzyli zgraną, rozumiejącą się bez słów paczkę do chwili, aż wszystko zmieniła tajemnicza śmierć jednego z nich - Jima, chłopaka Bee. Rok po tym zdarzeniu Beatrice decyduje się w końcu przerwać ciszę jaka zapadła pomiędzy nią a przyjaciółmi. Podejrzewa, że na temat śmierci chłopaka wiedzą oni więcej, niż gotowi są przyznać.

Beatrice przyjmuje zaproszenie na przyjęcie urodzinowe Whitley - dziewczyny, która, gdy Jim jeszcze żył, była jej bardzo bliska. Spotyka tam całą paczkę z czasów licealnych, z którą od roku nie zamieniła słowa. Gdy dochodzi do tragicznego wypadku samochodowego z udziałem całej piątki, nastolatkowie cudem unikają zderzenia z ciężarówką. Rankiem do drzwi posiadłości puka mężczyzna nazywający siebie Stróżem, który oznajmia im, że w wyniku katastrofy na drodze znaleźli się w pętli czasowej, a jedynym sposobem na wyjście z niej jest głosowanie. Uwięzieni w Nieświecie będą przeżywać jedenastogodzinną pętlę raz za razem, powtarzając jeden i ten sam dzień życia w nieskończoność, do momentu aż każdy z nich odda głos na jedną osobę spośród ich piątki, która jego zdaniem powinna otrzymać szansę powrotu do rzeczywistości. Reszta skazana będzie na pozostanie w Nieświecie i śmierć.

W perspektywie nadciągającej wieczności w pętli czasowej każdy z nastolatków będzie próbował ocalić siebie. Czy w końcu uda im się zagłosować jednomyślnie? A może czas spędzony w Nieświecie da im szansę na rozwiązania tajemnicy z przeszłości?

OPINIA:
O mamo. Po lekturze Neverworld Wake nie mogę zebrać myśli. Nawet nie stać mnie na wprowadzenie elementu niepewności, czy książka mi się podobała, czy nie, bo podobała mi się tak bardzo, że nie mogę tego ukrywać. Nie miałam co do niej żadnych oczekiwań - szczerze mówiąc, gdy zobaczyłam ją w propozycjach wydawnictwa na I kwartał roku, nawet nie przeczytałam do końca jej opisu, ale wzięłam w ciemno. I okazało się to strzałem w dziesiątkę. W setkę. Takie książki jak powieść Marishy Pessl nie trafiają się często, a jeśli już się trafiają, to zapisują się w sercu na zawsze.

Zacznijmy od bohaterów. Beatrice, Whitley, Martha, Cannon i Kipling (oraz zmarły Jim). Autorka przyłożyła dużą wagę do dokładnego zarysowania ich charakterów i zrobiła to tak barwnie, że można się poczuć, jakby każdy z nich był prawdziwym, istniejącym człowiekiem. Najlepsze w ich kreacji jest jednak to, że są zwyczajnie ludzcy - mają dużo cech pozytywnych, ale tak samo wiele (jeśli nie więcej) tych negatywnych. Właściwie z biegiem książki okazuje się, że każdy z nich ma coś za uszami, że każdy skrywa swoją własną tajemnicę, której istnienia świat nie był świadomy.  Choć głównych bohaterów jest aż pięcioro (plus Jim, który nie bierze bezpośrednio udziału w akcji, jednak jak duch nieustannie czai się gdzieś wokoło), to każdy z nich jest wyrazisty i nie ma tu mowy o zastanawianiu się, kto jest kim. Początkowo wydawało mi się, że na tle Whitley, Marthy, Cannona i Kiplinga narratorka, czyli Beatrice, wypada bardzo blado, jednak okazało się, że jest to dynamiczna bohaterka, która przechodzi przemianę w czasie trwania książki. Osoba, którą była na jej początku, nie ma wiele wspólnego z tą, którą stała się na końcu.

Ciężko będzie mi przedstawić Wam koncepcję Nieświata, jednak ci z Was, którzy mieli okazję obejrzeć genialną Incepcję w reżyserii Christophera Nolana będą mieli jako taki ogląd na sprawę. Może nie jest to dokładne porównanie, ale Nieświat kojarzył mi się odrobinę z Incepcją - te wszystkie alternatywne światy, w których czas płynie swoim rytmem, które są tak kruche i skłonne do samozniszczenia... Nieświat charakteryzuje się również tym, że tworzą go elementy składające się na myśli, uczucia, wspomnienia i wszystko to, co mieszka w głowach osób, które się w nim znajdują. Każdy z bohaterów mógł rozpoznać wokół siebie charakterystyczne tylko dla niego części świata - i tutaj pojawia nam się motyw książki w książce, który sprawia, że Neverworld Wake jest jeszcze bardziej złożona. Otóż na kształt Nieświata ogromny wpływ ma ubóstwiana przez Marthę powieść J. C. Gossamera Madwicka Mroczny dom na zakręcie. Jest to fikcyjna fabuła stworzona i opisana z niesamowitą skrupulatnością i precyzją. Długo musiałabym się rozwodzić, gdybym podjęła się tłumaczenia znaczenia Mrocznego domu na zakręcie dla całej historii Neverworld Wake - na tym etapie musicie tylko wiedzieć, że jest to kolejny element książki sprawiający, że jest jeszcze bardziej niesamowita.

RECENZJE KSIĄŻEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz