-Gdy Czkawka zjawił się na Temach lub jak kto woli na Berk, doznał szoku. Domów było dużo więcej i niektórzy byli z Berserków. Zastanawiał się, co się stało. Za plecami
usłyszał głos jego kuzyna Sączyzmarka, tylko że był bardziej męski. „Patrzcie ludzie! On wrócił!” Wszyscy spojrzeli w jego stronę. Przestraszony wtulił się w przyjaciela, aby ten go zakrył skrzydłami. Zajrzał za skrzydło. W jego kierunku biegli jego rodzice. Szczerbatek odsłonił go. Chłopak wpadł w objęcia matki. Ta miała łzy w oczach.
„Nareszcie się obudziłeś synu”. Jej głos drżał i pocałowała go w czoło. Uśmiechnął się, jednak uśmiech mu zniknął, gdy spostrzegł ojca.-Nic dziwnego.
Przerwał obecny wódz.-Stoik powoli do niego podszedł, jakby bał się, że to nie prawda albo że furia go zaatakuje. „Synu... Ja... „Zaczął, ale nie dokończył, bo nie wiedział co powiedzieć. Zamiast tego, przytulił go mocno, by nie uciekł. „Przepraszam cię za wszystko. Za twoje dzieciństwo, za twoją nogę po prostu za wszystko”. Puścił go.
„Każdy tu chce, byś mu wybaczył. Jednak wiemy, że nie mamy prawa tego chcieć. Mimo to zrobimy wszystko, dopóki tego nie otrzymamy. ” Jednonogi nie wierzył własnym uszom. Ten sam Stoik, który zrobił z jego życia piekło, przepraszał go? Jeszcze wciągnął w to resztę? Rozejrzał się. Wszyscy patrzyli na niego z uśmiechami pełnymi nadziei i lekko kiwając głowami. Nawet Saczysmark i jego banda z wyjątkiem pewnej wojowniczki.
„Gdzie Astrid?” Odpowiedział mu Saczysmark. „Dostała zatrutą strzałą w serce. Gothi by ją, uratować musiała dać jej kilka kropel smoczej krwi. Coś się za działo, ale nadal jest w śpiączce”. Zielonooki mruknął, że rozumie. Spojrzał na ojca.
Podszedł i wtulił się w niego. „Ona przeżyje tak?” spytał, ale nikt nie wiedział co odpowiedzieć. Ciszę uznał za tak. Uśmiechnął się i wybaczył mieszkańcom. Niektóre Kobiety jak miały łzy szczęścia, a mężczyźni patrzyli z ciepłym wyrazem twarzy. Minęło kilka dni. Czkawka pokazał im jak tresować smoki. Nie ma ani śladu po tamtej Berk. Teraz są nowe Temy, które dopiero piszą swoją historię.
Minął tydzień.
Tym razem nareszcie otworzyły się oczy niebieskie. Wszystko było dobrze. Zapanował pokój i ład. Łupieżcy z szaleństwa pozabijali samych siebie, a smoki na wyspie smoków przyleciały na Temy. Drago, został zamordowany przez swoich ludzi. Czkawka wybaczył dawne winy i zamieszkał z rodzicami. Koniec.Ogień zgasł. Zabrzmiały gromkie brawa i oklaski. Klarisa wstała z kamienia, dygnęła i zniknęła w popiołach. Cywile rozeszli się do domów spać. Na drugi dzień nikt nie pamiętał ani opowieści, ani kobiety.
YOU ARE READING
Opowieść |Jws|
FanfictionKim jest Klarisa? Nikt tego nie wie. Co roku w Święto Snoggletoga opowiada różne baśnie. W tym roku opowie prawdziwą historię o bohaterze, który jako pierwszy zaprzyjaźnił się ze smokami.