Znalazłam się na jakimś cmentarzysku z bólem głowy nie miałam pojęcia gdzie ja jestem.
- W końcu się obudziłaś - powiedziała starsza kobieta - wstawaj i chodź ze mną - skierowała rękę w kierunku gdzie miałam iść
Pierwsze co mi przyszło do głowy, by poinformować Kola ale musiały mi zabrać telefon - cholera
- Podejdź do mnie Mirando - skierowała się do mnie kobieta pod ścianą, stojąca przy kamiennym stole a do miski wrzucała różnorodne rośliny.
- Co ja tu robię? - zapytałam ironicznie, powoli podchodząc
- Jesteś nam potrzebna.
- Jestem zwykłą dziewczyną i niby w czym mogę wam pomóc?
- Dobrze wiemy kim jesteś i nie udawaj, Znamy cię nie wylot, więc nas nie oszukasz.
- Byłam zdezorientowana ale cóż nie będę brnęła w kłamstwo, które na nic się nie zda. Przyglądałam się kobiecie zastanawiając się jak się stąd wydostać. Zdecydowałam, że rozejrzę się po cmentarzu, podeszłam do wyjścia ale nie mogłam przekroczyć progu bramy była rzucona magiczna bariera. Użyłam swoich umiejętności ale i tak nic z tego.
- Cholera jak mam się stąd wydostać - powiedziałam do siebie
Nagle wpadłam na pomysł, że napisze wiadomość do Kola i użyję zaklęcia jeśli w ogóle się uda. Zamachałam rękami i wypowiedziałam słowa a kawałek papieru zniknął już miałam światełko nadziei, wróciłam do grobowca.
- Jesteś nienormalna i natychmiast tu podejdź - kobieta złapała mnie za rękę i przyciągnęła do kamiennego stołu.
- Kobieto o co ci chodzi? I następnym razem nie próbuj mnie szarpać, bo nie ręczę za siebie
- Nie bądź taka pyskata i powiedz mi co to jest? - pokazała wiadomość skierowaną do chłopaka
- Skąd to masz?
- Zapamiętaj jedno wszystkie czary tutaj zrobione nie wyjdą za tą bramę a tym bardziej twoje.
Siedziałam na ławce spoglądając się na niebo, widziałam jak ludzie składają kwiaty i zapalają znicze dla swoich bliskich. Podeszłam do niech ale oni nie zwrócili na mnie uwagi jakby mnie nie widzieli. Jestem potężną wiedźmą a nie mogę złamać żadnego zaklęcia co jest do cholery. Zobaczyłam dziewczynę jak wchodzi do kamiennego pomieszczenia, gdzie byłam wcześniej. Natychmiast podeszłam obok, by usłyszeć o czym rozmawiają. Brunetka mi kogoś przypominała, gdy usłyszałam jej imię - Davina, wszystko się wyjaśniło. Rozmawiały o mnie, że chcą pozbawić mnie wyjątkowych umiejętności i jak nie oddam ich dobrowolnie to mnie zabiją i wtedy nie będę miała nic do powiedzenia. Pierwsze co przyszło mi na myśl to, że nigdy w życiu nie oddam co moje i we mnie żyje. Siadłam szybko na ławce, gdzie wcześniej byłam, żeby nic nie podejrzewały.
- Możemy porozmawiać? - zapytała grzecznie Davina
- Oczywiście - zgodziłam się z ciekawością
- Tylko nie tutaj, chodź na miasto
- Nie wyjdę stąd - dodałam
- Ze mną wyjdziesz
Wyszliśmy na rynek po dziewczynie było odczytać, ze nie wie jak zacząć temat, więc wyręczyłam ją w tym
- Co chcecie mi zrobić, wszystko słyszałam - stanęłam na przeciwko niej
- Dlatego chciałam wyjść na miasto. Starszyzna chce cię pozbawić tego co możesz, żeby oni się wzmocnili a mi chcą dokończyć żniwa taki rytuał, bo jako młoda dziewczyna jestem od nich również potężna jak ty oprócz jednej rzeczy a ja dla własnej korzyści chce, żeby wiedziały, że jestem po ich stronie lecz jestem za tobą i chce ci pomóc jak tylko potrafię - wszystko wyjaśniła
- Możesz mi pomóc, chciałabym zobaczyć się z Kolem Miakelsonem i powiedzieć mu, żeby się nie martwił - popatrzyłam z błaganiem w oczach
Rzuciła zaklęcie oszukiwane lokalizację. Miałam tylko trzydzieści minut. Weszłam do domu i od razu rzuciłam się na szyję chłopakowi. Dopytywał gdzie byłam, wyjaśniłam mu wszystko i powiedziałam, żeby się nie martwił i, że poradzę sobie. Popatrzył głęboko w oczy i ucałował w czoło w dodałbym na siebie uważała. Wróciliśmy z Daviną na cmentarzysko i tak minęła kolejna noc.
Następnego dnia
Kobieta jak i poprzedniego dnia mieszała w kociołku. Poprosiła mnie o kropelkę mojej krwi, odmówiłam z oburzeniem. Ruszyłam w moja stronę, wybiegła na zewnątrz. Stanęłam na końcu alejki ona stała na drugim. Powtarzała, że to nie zaboli i nic się nie stanie, powoli podchodząc. W gniewie i ochronie o siebie uwierzyłam i zajrzałam w głąb siebie i rzuciłam bardzo mocne zaklęcie, które wyrzuciło kobietę w powietrze a ja czułam się silna i pewna siebie od wewnątrz to było bardzo miłe uczucie.
Zobaczyły to inne wiedźmy i kierowały się ku mnie, bo ruszyłam ich przywódce, która uderzyła o ziemie ale nic jej nie było. Myśleli, że nie poradzę sobie z dwunastoma osoba to się myliły.
Zdecydowały, że połączą siły i zaatakują mnie z mocą dwa razy większą niż każda z osoba posiada. Widząca to Davina natychmiast podeszła do mnie łapiąc za rękę i w tym momencie złączyły się dwie potężne czarownice.
Rzuciłyśmy ogromnie silne zaklęcie. Niebo za błyskało, porozbijały się szklane znicze i zrobiło się ciemno. Starszyzna nadal stała przed nami ze zdziwieniem i strachem, zrobili kilka kroków wstecz.
- - Dalej chcecie ze mną zadzierać?
- Co wy zrobiłyście?
- Teraz my tu rządzimy a ty macie żyć własnym życiem i nie wtrącać się w nasze, jasne?
Potwierdziły moją wypowiedź, odpuścili i posłały pokojowy znak magiczny. Puściłyśmy się z brunetką i wszystko wróciło do normy. Bariera na cmentarzu została zdjęta.
Za moimi plecami zostawiła bramę miejsca, na którym spędziłam dwa dni. Wróciłam do Kola po raz kolejny czekała na mnie niespodzianka, pusty oraz wiadomość związana ze zniknięcie chłopaka.
- Czemu ja nie mam spokojnego życia!! - wykrzyczałam na całe mieszkanie. Wyszłam na balkon przyglądała się zarośniętemu budynkowi rodzinnemu chłopaka. Moją uwagę przyciągnęła błyskotka, która błyszczała się pod liśćmi. Zeszłam na dół, niestety nie dosięgnę za wysoko ale od czego mam inne nadprzyrodzone umiejętności nie tylko jestem czarownicą, wampirem i wilkołakiem również. Uniosłam się ponad ziemie i złapałam to co widziałam a tam wskazówka o treści:
Mamy twojego chłoptasia jeśli chcesz go odzyskać musisz coś dla nas zrobić ale pamiętaj jedno to nie będzie proste i będziesz musiała się trochę wysilić. X
- Kto to jest X i co ode mnie chce a tym bardziej od Kola, cholera jasna
______________
Właśnie wpadł pierwszy rozdział drugiej części trylogii, co tydzień w sobotę ewentualnie w niedzielę będa pojawiały się kolejne rozdziały, miłego czytanie 😁
CZYTASZ
Trylogia Czas Na zmiany - To ja, Miranda Rule
Vampire- Dalej chcecie ze mną zadzierać? - Co wy zrobiłyście? - Teraz my tu rządzimy a ty macie żyć własnym życiem i nie wtrącać się w nasze, jasne? Kiedy zobaczyłam, że Kola nie ma byłam zrozpaczona, gdy zobaczyłam wiadomość, która widniała na stole była...