Obeszłam cały budynek zdecydowałam, że odremontuje rezydencje Mikaelsonów i zamieszkamy tu wszyscy. Klaus, Kol, Freya, Elijah i Rebekah. Niech rodzina będzie znowu razem.
Powiedziałam pomysł chłopakom na początku grymasili a najbardziej Nik, najmłodszy z braci był za pomysłem, bo sam o tym myślał. Po dłuższym czasie udało mi się przekonać niebieskookiego. Uznałam, że poinformuję resztę, bo chce znać ich zdanie. Od razu się za to zabrałam.
*******************
- Możemy się spotkać? - dzwoniła Davina
- Oczywiście, gdzie?
- Czekam na dole - zeszłam - Starszyzna chce się z tobą widzieć - powiedziała
- Po co? Wiesz co knują - dopytywałam
- Dlatego pójdę z tobą byś nie była sama
Udałyśmy się na cmentarz starszyzna miała przygotowanie na betonowej płycie trzy wianuszki z białych kwiatów i białe sukienki. To co usłyszałam była oszołomiona to, że matka pozwalała na żniwa to nie będzie tak za mojego pokolenia nie ma mowy. Starsza pani zabrała wszystko i dopytywała czym to zastapić, by młode dziewczyny uzyskały pełną moc. Popatrzyłam na nią i dodałam, by dała mi kilka godzin i przyjdę z inną propozycją.
SMS OD ZAKAPTURZONEGO:
Przyjdź na bagna mamy sprawę nie rozwiązaną
Od razu tam się udałam, chwila i byłam na miejscu. Stał oparty o drzewo poszłam bliżej, by dowiedzieć się co jeszcze chce ode mnie. Zaczęliśmy rozmawiać i tak od słowa do słowa okazało się jedno, że tajemnicza postać, z którą rozmawiam to jest nawet nie chce mi to przez gardło przejść ale jest on moim ojcem. Jakie to okrutne, że własny "ojciec" tak traktuje swoje dziecko. Chowa za kapturem i torturuje kogoś mi bliskiego by tylko się do mnie zbliżyć to jest nienormalne. Nie bez powodu mam to znamię na ręce to ostatnio chciał mi powiedzieć ale chyba nie potrafił. Nie mogłam patrzeć na jego twarz i pamiętam te blizny, rany. Obrzydzał mnie sam fakt do jakich czynów się posunął i załamana dlaczego mnie nie szukał. Oczy miałam we łzach popatrzyłam ostatni raz na mężczyznę i odeszłam, nie mogłam poradzić sobie z taką ilością informacji i dlaczego wszyscy mnie zostawili samą na pastwę losu, dlaczego?
********
Noc spędziłam w domu chociaż tam czułam się bezpieczna ale nadal dręczyły mnie myśli, że wszyscy dookoła coś o mnie wiedzą nawet to miasto a ja nic, bolało mnie to. Po śniadaniu poszłam do rezydencji by trochę posprzątać, że jestem wiedźmą użyłam swoich mocy by przyspieszyć proces. Wszystkie rzeczy zaczęły wirować i nagle zniknęły. Budynek lśnił a to najbardziej mnie cieszyło, fontanna nabrała blasku i wymarzonej, płynącej wody, która potrafiła oczyszczacz swoim dźwiękiem umysł. Nagle wpadłam na pomysł jak można zastąpić żniwa. Kąpielą w wodzie, woda jest źródłem oczyszczenia. Poszłam powiedzieć starszyźnie.
Niespodziewani się takiej zmiany a ja byłam zadowolona, że nikt nie będzie zabijany. Wróciłam do domu, usiadłam wygodnie na kanapie i jak na człowieka przystało odprężyłam się przy telewizorze. Czułam się jakbym nigdy nie była inna ale moje zadowolenie przerwały zamykające się drzwi.
- Kochanie co robisz? - zapytał Kol
- A co ty taki uśmiechnięty? - pytałam wstając z kanapy
- Mam w domu najlepszą kobietę - podszedł do mnie
- Tak uważasz? - zagryzłam wargę
- Oczywiście, dlatego dzisiaj zrobię pyszną kolacje i wieczór będzie nas - przysunął mnie do siebie, obejmując
- Brzmi ciekawie, a co ja mam w tym czasie robić? - oparłam się o blat
- Skarbie ty dokończ to co robiłaś dziś żyjemy jak normalni ludzie chociaż jeden wieczór - pocałował w policzek
Uśmiechnęłam się i wróciłam do oglądania, bardzo podobał mi się pomysł chłopaka, wiedział, że ciężko jest mi ze wszystkim, więc wziął wszystko na siebie, kochany jest. Po czasie znudziło mi się oglądanie, odwróciłam się w stronę Kola i przyglądałam jak gotuje w kuchni, czułam już te smaki, mniam.
Złapał mnie za rękę, stanęłam przed nim, podał lampkę z czerwonym winem, stuknęliśmy się, wino było przepyszne, chłopak oddał namiętny pocałunek w usta. Usiadłam przy stole a danie już było podane. Rozmawialiśmy na różne tematy oczywiście omijając wszystkie, które mają jakimkolwiek związek z światem nadprzyrodzonym. Dawno tak dobrze się nie bawiłam.
Kol włączył romantyczną muzykę i zaprosił mnie do tańca. Byliśmy przytuleni do siebie czułam jego ciepło to było miłe uczucie. Na chwile przystanął, uniósł moją głowę lekko w górę i zaczął całować czoło, nos, policzek i tak doszedł do ust gdzie się zatrzymał na bardzo długo. Nasze pożądanie było coraz bardziej silniejsze, coraz bardziej pragnęliśmy siebie, nie mogliśmy siebie od siebie oderwać. Jego dłonie muskały moje ciało rzez ubrania jak i pod nimi. Ściągnęłam jego koszulkę i pocałowałam po klatce piersiowej, wracając do ust. Kol powoli ściągnął moją górną część garderoby. Całował namiętnie po szyji, obniżając powoli ramiączko od stanika. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni tam zaczął całować mnie po brzuchu, powoli odpiął guzik od spodni i się ich pozbył, całował po nogach. Mnie przechodziły ciary po całym ciele. Wrócił do całowanie moich ust, ja bawiłam się jego włosami on muskał mnie gdzie tylko się da. Jego dotyk był dla mnie jak zbawienie. Czułam się niesamowicie. Ten chłopak jest cudowny wie jak zadowolić kobietę.
CZYTASZ
Trylogia Czas Na zmiany - To ja, Miranda Rule
Vampire- Dalej chcecie ze mną zadzierać? - Co wy zrobiłyście? - Teraz my tu rządzimy a ty macie żyć własnym życiem i nie wtrącać się w nasze, jasne? Kiedy zobaczyłam, że Kola nie ma byłam zrozpaczona, gdy zobaczyłam wiadomość, która widniała na stole była...