Tracy prawie podskakiwała z przejęcia, co mogło się źle skończyć, bo trzymała rozgrzaną prostownice tuż przy mojej głowie. Byłyśmy w moim pokoju hotelowym i szykowałyśmy mnie na dzisiejsze wyjście z Ryanem. Na początku zarzekałam się, że nie mam najmniejszego zamiaru nigdzie z nim iść. Po długich namowach dziewczyny, w końcu się zgodziłam. Przekonał mnie argument, że to zwykłe spotkanie, na którym będę miała okazję bliżej poznać światowej sławy piosenkarza. W sumie byłam bardzo ciekawa, jak ktoś tak znany zachowuje się poza obiektywem kamer i jakim jest człowiekiem.
- Dziewczyno, jak ja Ci zazdroszczę tych włosów - mruknęła Tracy, biorąc do ręki kolejne pasmo i przejeżdżając po nim prostownicą.
- Geny, mam je po tacie - odparłam dumnie. Taka była prawda, większość wyglądu odziedziczyłam po tacie: włosy, oczy, dołeczki w policzkach i długie nogi. Za to charakterem różniliśmy ogromnie. Ja byłam porywcza, ambitna i żyjąca chwilą. Miałam też duszę artystki i marzycielki, co głownie było widoczne podczas tańca, kiedy odpływałam od rzeczywistości i dawałam się porwać muzyce. Tata miał natomiast praktyczne spojrzenie na wiat. Nie porywał się z motyką na słońce. Myślał, planował, organizował, a dopiero później działał, co podziwiałam. Mnie nie raz spontaniczne decyzje sporo nakomplikowały w życiu. Dlatego to tata czuwał nad moją edukacją i przyszłością. Mimo, że planem A na życie był taniec, to dzięki tacie miałam też plan B, czyli studia filologii angielskiej i nawet opcje C - prace w jego filmie informatycznej.
- Zazdroszczę. Ja jedyne co odziedziczyłam po tatusiu, to skłonności do nadwagi i ciemny wąsik - powiedziała Tracy z żalem, ale po chwili cicho się zaśmiała. Ta dziewczyna miała duży dystans do siebie i często żartowała ze swojego wyglądu. - Skończyłam! Leć się przebrać, bo zostało tylko pół godziny.
- Tracy, nie jestem przekonana, czy wybrałyśmy dobry strój. - mruknęłam, podchodząc do szafy i przyglądając się po raz kolejny sukience, którą od niej dostałam. Była to krótka bordowa sukienka, której góra składała się z dwóch szerokich pasów, które krzyżowały się ze sobą, zasłaniając biust, a odkrywając wszystko inne. Widać było kawałeczek mojego brzucha, dekolt i większość pleców, na których paski materiału ponownie się przeplatały. Nadole była piękna rozkloszowana spódniczka, aczkolwiek krótka, bo sięgająca mi do połowy uda.
- Nie marudź, takie ciało trzeba pokazywać. Będziesz wyglądała bosko! Nawet Ryan się tobie nie oprze! - brunetka stanęła na przeciwko mnie i mówiąc to, chwyciła za moje ramiona, delikatnie mną potrząsając. - Poza tym zrobiłam ci już makijaż do tej sukienki, więc nie ma już odwrotu.
- Jesteś niemożliwie dobra w przekonywaniu - powiedziałam, wzdychając z bezradności. Dzisiejszego wieczoru oddałam się całkowicie w jej ręce. Nie żałowałam tej decyzji, bo widziałam jak bardzo była szczęśliwa, kiedy mnie szykowała. Sama zrobiłabym pewnie coś na szybko, o ile bym się w ogóle zdecydowała wyjść.
Wziełam sukienkę z wieszaka i podreptałam do łazienki. Troszkę się nagimnastykowałam, żeby odpowiednio ułożyć paski. Nie do końca im ufałam, bo były jedyną rzeczą, która przykrywała mój biust. Pochyliłam się i podskoczyłam, aby upewnić, że nic mi nie wyleci. Mimo sporego dekoltu, wszystko było w porządku.
Wzięłam głęboki wydech i wyszłam z łazienki. Od razu posłałam Tracy pytające spojrzenie, czy aby przypadkiem nie wyglądam tragicznie. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i wyciągnęła w moją stronę dłoń w której trzymała parę złotych szpilek.
- Zakładaj! Podwędziłam je z garderoby, ale było tego z dziesięć par, więc nikt się nie zorientuje. Z resztą leżą tam od kilku lat i wszyscy zapomnieli o ich istnieniu.
CZYTASZ
STRIP THAT DOWN FOR ME
RomanceEliza od zawsze kochała taniec. Cztery lata temu jej pasją stał się pole dance, powszechnie znany jako taniec na rurze. Dziewczyna codziennie musi zmagać się z nienawistnymi komentarzami ludzi, nazywającymi ją ,,striptizerką". Próbuje udowodnić świa...