Lekcja nareszcie dobiegła końca. Zacząłem się pakować, Kazu ogarnął się wcześniej niż ja, a wychodząc z ławki poklepał mnie delikatnie po głowie. Nie wiedziałem jak odczytać ten akt- może uznania a może czułości...? W każdym razie w końcu się pozbierałem i wyszedłem z klasy. Zaraz dopadł mnie Yuki i zapytał:
- A temu o co chodziło?
- Nie wiem...- odparłem nieco zamyślony- Nie traćmy czasu i chodźmy po stroje, bo teraz w-f, nie?
- Eee, tak tak- po tych słowach bardzo przyspieszył- No co się tak wleczesz?! Chodźże wreszcie!- nie był zadowolony i mocno szarpnął mnie za rękę ciągnąc do szatni.
"No masz ci los!"- pomyślałem widząc przy szafkach Kazumę. Uśmiechnął się do mnie pięknie. Yuki nagle gdzieś zniknął, ale niezbyt obchodziło mnie dokąd poszedł. Stałem obok tego kruczowłosego chłopaka. Miał piękne zielone oczy, był wyższy i wpatrywał się we mnie równie głęboko jak i ja w niego.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...! Zaraz potem zdałem sobie sprawę, że stoimy na korytarzu zupełnie sami i patrzymy się jak dwa debile, ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Nawet czułem się podniecony zaistniałą sytuacją... Ciekawe jak to wyglądało z zewnątrz...?
Niespodziewanie przyparł mnie do ściany dalej szukając czegoś w moich oczach... Po chwili nachylił się do mojego ucha i szepnął:
- Dlaczego dopiero teraz zauważyłem jaki jesteś uroczy...? Zmarnowałem dobrych parę miesięcy...- po tych słowach delikatnie chwycił moją brodę i pocałował mnie...
Ta chwila, to wszystko było tak niesamowite- pierwszy raz przytrafiło mi się coś takiego! Zapragnąłem więcej i odwzajemniłem pocałunek równie czule.
Niestety nie nie mogliśmy stać tam wiecznie, wiec po kilku minutach chwycił mnie subtelnie za rękę. Wzięliśmy nasze rzeczy i bez słów udaliśmy się do szatni, w której zwykle się przebieramy.
Kazuma to bardzo dobry chłopak- nie jest buntownikiem ani szkolnym łobuzem, wręcz ich przeciwieństwem! Jest przyjazny, zawsze uśmiechnięty i przepełniony świetnymi pomysłami! Należy również do jednej z ostatnich osób, które podejrzewałbym o to, że kiedyś mnie pocałują.
W szatni nie było nikogo, wszyscy zdążyli się już przebrać i udać na salę gimnastyczną. A my...? My zaczęliśmy się rozbierać i zmieniać ciuchy na te przystosowane do ćwiczeń. Teraz dopiero dostrzegłem jakie on ma umięśnione ręce! I ten brzuch... Na pewno jest efektem wielu ćwiczeń... A mój...? No cóż... Co prawda płaski, ale do czekoladowego brzuszka to mi trochę brakuje. Za to mam silne ręce i wyćwiczone nogi. Codziennie przemierzam kilka kilometrów, więc co się dziwić...?
Widziałem jak się na mnie patrzy, jego wzrok był taki czysty, łagodny i radosny- czułem jak się czerwienię.
- Dlaczego zawsze oblewasz się rumieńcem, gdy na ciebie patrzę?- "Czyli zauważył?!"- pomyślałem zaniepokojony i nie odezwałem się, a pytał tym swoim miękkim głosem- Chodź, bo się spóźnimy.- delikatnie ujął mnie za rękę i wyszliśmy razem z szatni.
------------------------------
Bardzo proszę! Oto obiecana część! Nie planowałem dodawać jej tak szybko, ale wyskoczył mi wyjazd, wiec muszę pozostawić laptopa w domu... Nie chciałem też, żebyście czekali zbyt długo. Kontynuacja powinna pojawić się w niedzielę. Jak już pewnie zauważyliście niektóre rozdziały są dłuższe a niektóre krótsze- jest to skutkiem tego, że dzielę je na części tak, aby były ze sobą ściśle powiązane. Liczę, że was nie zawiodłem...! :) Czekam na komentarze! Na zachętę dodam, że w następnym (już czwartym!) rozdziale dowiecie się co działo się w trakcie lekcji w-f. Zapraszam!!! :D
![](https://img.wattpad.com/cover/173993443-288-k850828.jpg)
YOU ARE READING
Kiedy się zbliżyliśmy...
FanfictionWszechświat w nim Ziemia, na tej planecie miasto, jakiekolwiek i gdziekolwiek- może blisko ciebie a może zupełnie daleko, toczy się życie niczym niewyróżniających się nastolatków. Możesz ich kojarzyć, bo kiedyś wpadliście na siebie na korytarzu lub...