6 - Co jest takiego w Marinette, że traktujesz ją inaczej?

5.1K 370 601
                                    

Adrien nic już z tego nie rozumiał. Wrócił od Marinette jeszcze bardziej obolały emocjonalnie niż kiedy się do niej wybierał. Właściwie sam nie umiał sobie odpowiedzieć na pytanie, po co tam dzisiaj poszedł. Jeszcze wczoraj miał ochotę po prostu pójść i wygarnąć jej, zrzucić na nią całą winę za niepowodzenie z Biedronką. Chciał przelać na nią całą frustrację, rozczarowanie i żal.

Tyle, że potem porozmawiał z Kagami i postanowił spróbować się z nią umówić. I cała złość na Marinette gdzieś z niego uleciała. Potrzebował jej rady. Jej wsparcia. A potem... Potem to całkiem się pogubił. To całe zakręcone wyjście na łyżwy, te dziwne gesty opiekuńcze Luki wobec Marinette, wszechobecna Kagami, która nijak się miała do jego wyobrażenia o niej. No i walka z Mrożycielem, kiedy mógł wylać całą złość bezpośrednio na Biedronkę... I mimo że wygarnął Biedronce, nie potrafił jej zostawić samej w walce ze złoczyńcą. Wciąż była jego partnerką. I wciąż ją kochał. Beznadziejnie. Bez wzajemności. Uświadomił sobie, że żadne róże i żadne szaliki tego nie zmienią. Dlatego trzeba było odwołać zamówienie u Marinette...

Nie odwołał. Jeszcze wypominał jej wszystkich dotychczasowych wielbicieli, jakby był jakiś zazdrosny.

- O co mogło jej chodzić z tym tekstem, że Luka jest bardzo mądry? – spytał głośno, powodując tym samym zakrztuszenie się Plagga, który oczywiście był w trakcie pożerania camemberta – celem uzupełniania energii, rzecz jasna.

- Ty... mnie... kiedyś... zabijesz... dzieciaku! – wykrztusiło kwami.

- To nie jedz tak dużo – poradził Adrien, próbując poklepać Plagga palcem po plecach.

- Muszę jakoś chronić moją psychikę.

- Powiedziała, że Luka jest po prostu bardzo mądry. I zamilkła... - przypomniał sobie chłopak. – Już nic więcej nie powiedziała o dzisiejszym wyjściu na łyżwy. Co to wszystko może znaczyć?

- Przecież sam mi powiedziałeś pod drzwiami łazienki, że to tylko twoja przyjaciółka. – Adrien zgrzytnął zębami, słysząc te słowa. – Czemu cię martwi, że jakiś chłopak o nią zabiega, a ona go podziwia? Co prawda wygląda na to, że za jego rozum, ale o gustach się nie dyskutuje.

- Wcale mnie to nie martwi – skłamał Adrien i uświadomiwszy sobie, jak bardzo mija się z prawdą, zmartwił się jeszcze bardziej.

- Tak, tak. Oczywiście – mruknął z przekąsem Plagg.

- Ja naprawdę uważam, że Marinette jest moją przyjaciółką. Ona chyba też tak uważa. Przecież kiedy dzisiaj rozmawialiśmy, no wiesz, kiedy pobiegła za mną po spotkaniu na lodowisku...

- Masz na myśli swoją randkę?

- Spotkanie. – Adrien poprawił Plagga, rumieniąc się przy tym okropnie.

- Jak zwał tak zwał.

- No to zapytałem się jej, czy ona chce iść ze mną tylko we dwoje. Natychmiast zaprzeczyła. A z drugiej strony zarzuca mi, że wszyscy chłopcy traktują ją tylko jak przyjaciółkę.

- Cóż... - wymamrotał Plagg dyplomatycznie.

- Pomógłbyś trochę bardziej konstruktywnie!

- Wierz mi, Adrien. Bardzo bym chciał. Ale nie mogę. Nie mogę ingerować w twoje relacje z... dziewczynami.

- Jak to nie możesz ingerować w moje relacje z dziewczynami? A te ciągłe docinki pod adresem Chloe albo Kagami?

- Była jeszcze Lila – przypomniał sobie Plagg i wyszczerzył się w uśmiechu. – Twoja największa pomyłka.

- Wtedy jakoś nie miałeś oporów, żeby się wtrącać.

- To było co innego – wykręcił się od odpowiedzi Plagg.

- Co jest takiego w Marinette, że traktujesz ją inaczej?

- Oj, dzieciaku. Wydaje mi się, że to pytanie powinieneś zadać sam sobie – odparło kwami i poleciało do swojego kąta z cuchnącym serem, doskonale wiedząc, że Adrien nie pójdzie tam za nim.

***

„Co jest takiego w Marinette, że traktujesz ją inaczej?" – Adrien zadawał sobie to pytanie przez pół nocy. I nie doszedł do żadnych zadowalających wniosków.

Była jego najlepszą przyjaciółką. Zawsze mógł na nią liczyć. Można by powiedzieć, że serce miała na dłoni. Była też pociesznie nieporadna, ale miało to swój urok. W sumie dopiero wczoraj wieczorem, kiedy kłóciła się z nim o chłopaków, dostrzegł, że całkiem swobodnie potrafi wyrażać opinie i ma swoje zdanie. Nigdy wcześniej tego nie zauważył.

Może dlatego, że zazwyczaj ich rozmowy były dziwnym zlepkiem urywanych zdań i nieporozumień? Marinette wyraźnie dawała mu do zrozumienia, że jest dla niej tylko dobrym kolegą. Ilekroć powiedział jej coś miłego, zbywała go jakimś półsłówkiem albo żartem. Kiedy wczoraj zaproponowała spotkanie na lodowisku, a on spytał, czy mieliby iść na nie sami, to ona od razu zrobiła z tego wyjście całą grupą. Z Kagami i z Luką. Tylko, że on wiedział, że z Kagami to była pomyłka. A co, jeśli Marinette próbowała przemycić informację, że Luka jest dla niej kimś wyjątkowym?

Nagle olśniło go. Przypomniał sobie inny wieczór, kiedy odwiedził Marinette na jej balkonie. Wtedy mówiła coś o jakimś chłopcu, w którym była zakochana. Czy ona miała na myśli właśnie Lukę Couffaine'a?

Natychmiast przywołał się do porządku. I po cóż te nadmierne emocje? Może i dobrze, że wreszcie udało jej się umówić z tym chłopakiem. Dlaczego miałoby go to martwić? Luka był sympatyczny, ciepły i miał duszę artysty – jak Marinette. Pasowali do siebie. Zatem on zostaje przy swoim obiekcie, Marinette przy swoim.

Adrien westchnął. Przypomniał sobie ten moment, kiedy powiedział Kagami, że nie zmienia dotychczasowego obiektu zainteresowania. Cóż, chyba nie do końca była przekonana, skoro zaproponowała, że będzie czekać na wypadek, gdyby zmienił zdanie. A kiedy to mówiła, jej wzrok uciekł na moment w stronę Marinette.

Adrien aż wstrzymał oddech. Naprawdę tak to wyglądało? Że chodzi o Marinette? Przecież to niedorzeczne! Prawie parsknął śmiechem. Nagle stało się dla niego jasne, dlaczego Kagami tak nie lubi jego najlepszej przyjaciółki. Ależ to gigantyczne nieporozumienie!

Ta jedna myśl pociągnęła kolejne. A co, jeśli Marinette też myśli, że on coś do niej czuje? A co, jeśli próbowała mu subtelnie dać do zrozumienia, że ona woli Lukę? Albo że to o Lukę od początku chodziło?

Adrien westchnął ciężko. To wszystko nie trzymało się kupy. Trzeba pozostać przy planie. Marinette skończy szalik, on wręczy go Biedronce, która zachwyci się jego gestem i padnie mu w ramiona. Tak. To dobry plan. Żadnych już róż i wyznań. Trzeba słuchać Marinette i poczekać na szal.

- Czy mógłbyś już zasnąć? – mruknął nieprzyjaźnie Plagg.

- Skąd wiesz, że nie śpię?

- Bo wzdychasz co pięć minut.

- Wszystko w porządku, Plagg. Ja już sobie wszystko poukładałem w głowie.

- Naprawdę? – zdziwiło się kwami.

- Poszedłem za twoją radą i przeanalizowałem sobie te moje rozmowy z Marinette. Ona najwyraźniej próbowała mi powiedzieć, co czuje.

- Nooo... - Plagg już się wyszczerzył w uśmiechu.

- Wychodzi na to, że Luka jest tym tajemniczym gościem, w którym jest zakochana. Poza tym wielokrotnie dawała mi do zrozumienia, że traktuje mnie jak zwykłego kolegę. A ja rzeczywiście mogłem sprawiać wrażenie, jakbym był zainteresowany nią bardziej jako dziewczyną niż przyjaciółką. Szczególnie jak spytałem, czy chciałaby, żebyśmy na to lodowisko poszli tylko we dwójkę. Naprawdę przez chwilę myślałem... - tu urwał zakłopotany. – No, więc dała mi do zrozumienia, że...

Ale Plagg przestał go słuchać. Przewrócił oczami i mruknął:

- Ja się zabiję!

I poszedł spać.

Szalik dla DwojgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz