16 - Niezwykła Marinette

4.4K 358 201
                                    

Nie po raz pierwszy w życiu – i zapewne nie ostatni – Marinette zaspała w poniedziałkowy poranek. Jak poparzona wybiegła z domu, niemal wpadając pod auto na przejściu dla pieszych. W panice dopadła drzwi wejściowych do szkoły i jak huragan przebiegła przez dziedziniec. Po to tylko, żeby zderzyć się na schodach z czekającym na nią Adrienem.

- Dzień dobry, Księżniczko... - przywitał się z uśmiechem.

- A-Adrien... - wyjąkała, po staremu. Zupełnie jakby mury szkolne przeniosły ich do stanu sprzed miesiąca.

- Już się martwiłem – szepnął, a ona zagapiła się na niego. – Marinette? Wszystko w porządku?

- Ja-jasne... - mruknęła. – Spóźnimy się na lekcje! – otrząsnęła się nagle.

- Yhm... - uśmiechnął się szelmowsko. – Jeszcze tylko jeden drobiazg i możemy iść.

- Drobiazg? Jaki znów dro... - nie skończyła, bo ją pocałował.

- Teraz możemy iść – zarządził, biorąc ją za rękę.

- Ee... Adrien?

- No co tam? – spytał, idąc po schodach.

- My... Tak po prostu wejdziemy razem do klasy?

- A co? Wstydzisz się? – spojrzał na nią zdumiony.

- No n-nie... - zająknęła się. – Ale oni wszyscy tam zaczną się gapić. A Chloe...

- Co z Chloe? Boisz się jej?

- No trochę tak jakby...

- Jakim cudem? Taka nieustraszona superbohaterka... - zaśmiał się.

- Cicho! Bo zacznę cię nazywać Adrieniśkiem... - syknęła.

- Grozisz mi, Kropeczko?

- Jak nie pomoże łagodna perswazja...

- Zdecydowałaś się już, jak będziesz mnie nazywać? – zmienił temat, prowadząc ją w stronę klasy.

- Nic nie mogę poradzić na to, że jesteś dla mnie Kotkiem... - Westchnęła zrezygnowana. – Ale może jeszcze coś wymyślę.

- Ja tam nie mam nic przeciwko temu, żeby nazywać mnie Kotkiem.

- Wiem, Adrien. Ale ktoś w końcu się połapie. Tym bardziej, że uparcie tytułujesz mnie Kropeczką...

- Może zróbmy od razu coming out, powiedzmy wszystkim i będzie spokój.

- Szczególnie Władca Ciem się ucieszy... - mruknęła Marinette.

- Ach, no tak...

W tym momencie oboje poczuli na ramionach drobne dłonie swojej nauczycielki.

- Potrzebujecie specjalnego zaproszenia? – spytała łagodnie Panna Bustier, której uwagi nie uszły ich splecione dłonie. – Mam was zapowiedzieć?

- Nie, nie – zaprzeczyła od razu Marinette.

- Przymknę oko na powitalno-pożegnalnego buziaka, pod warunkiem, że będziecie potrafili skupić się potem na lekcjach – szepnęła Panna Bustier i mrugnęła do nich, a oni wymienili spojrzenia. I uśmiechnęli się do siebie.

Nauczycielka odchrząknęła i weszła do klasy, dając im dwie sekundy na owego „powitalno-pożegnalnego buziaka". A potem już musieli wejść do środka.

***

Panna Bustier nie przewidziała jednego. To nie Adrien i Marientte mieli problem ze skupieniem się na lekcji. Wręcz przeciwnie – to oni byli jej najpilniejszymi uczniami. Za to cała reszta klasy była tak poruszona oczywistą sensacją, że nauczycielka – mimo że się dwoiła i troiła – nie była w stanie zaciekawić ich tematem lekcji.

Ledwo zabrzmiał dzwonek, wszystkich poderwało z miejsc i rzucili się do pierwszych ławek. Otoczyli Adriena i Marinette szczelnym kordonem i zaczęli gadać – jeden przez drugiego.

- Jesteście parą?

- Od kiedy jesteście parą?

- Jak to się stało?

- Gratulacje, chłopie!

- Liczę na szczegóły, dziewczyno!

- Och, żałosne! Dzwonię do tatusia!

Marinette uśmiechnęła się pod nosem, słysząc komentarz Chloe Bourgeois. Ta dziewczyna miała receptę na wszystkie swoje problemy. I ta recepta nazywała się Andre Bourgeois. Marinette miała w tym momencie wrażenie, że Chloe może jej co najwyżej skoczyć. Znacznie bardziej przejęła się zmarszczonymi brwiami swojej najlepszej przyjaciółki. Tak, Alya nie była zachwycona.

- No? Dowiem się, co takiego wydarzyło się w weekend, że widzę dzisiaj rano taki obrazek? – spytała z urazą Alya, wyciągnąwszy głównych zainteresowanych na korytarz.

- Jakbym tego nie opowiedziała, i tak mi nie uwierzysz... - mruknęła Marinette.

- Spróbuj...

- Zaczęło się od szalika – wtrącił Adrien, a Marinette przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać. No cóż... W sumie miał rację. Naprawdę zaczęło się od szalika... - A potem to już jakoś poleciało...

- Jakiego szalika? – spytała Alya podejrzliwie.

- Szalika, który Marinette zrobiła mi na urodziny – szepnął Adrien, choć zarówno on jak i Marinette wiedzieli, że chodziło o zupełnie inny szalik.

- T-ty wiesz, że tamten szalik jest od Marinette? – zająknęła się z wrażenia Alya.

- Dowiedziałem się całkiem niedawno. Żałuję, że nie wcześniej...

Nagle Alya roześmiała się głośno i wyściskała przyjaciółkę serdecznie.

- A nie mówiłam ci, dziewczyno, że on kiedyś odkryje, że jesteś cudowna?!

Marinette tylko się zarumieniła, a Adrien objął ją czule i powiedział:

- Bo jesteś cudowna.

A potem szepnął jej do ucha tak, że tylko ona mogła to usłyszeć:

- Naprawdę niezwykła...

Szalik dla DwojgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz