Świnie w kinie?

775 48 0
                                    

-Basiu możemy już iść?
-Tak Marylko już jestem gotowa - odpowiedziałam mojej przyjaciółce od serca zakładając baletki i płaszczyk- nie mogę doczekać się dzisiejszego seansu, będzie w nim występować Edyta Pisarek uwielbiam jej grę aktorską! - powiedziałam z niemałym entuzjazmem.

W końcu ruszyłyśmy ulicami Warszawy do kina. Mijałyśmy w tym czasie stare budynki, pojedyncze opadające na ziemie liście i coś a raczej kogoś nowego.

Z przeciwnej strony ulicy, chodnikiem szło dwóch ubranych w dziwny odcień zieleni mundur, nigdy wcześniej ich nie widziałam dlatego nie ukrywałam zdziwienia przed przyjaciółką. Ona również nie rozumiała kim są owi mężczyźni jednak chwilę później zniknęli nam z oczu więc wróciłyśmy myślami do naszego seansu a już niecałe piętnaście minut później byłyśmy w środku budynku.

Oglądałyśmy film w najlepsze, niezwykle nas wciągnął dopóki z końca sali nie dobiegł nas zgiełk przepychających się osób. Potem ktoś nas poinformował o ulatniającym się nieznajomego pochodzenia gazu. Czym prędzej wraz z Marylką chciałyśmy opuścić pomieszczenie.

Byłam strasznie zdenerwowana, kto zrobił tak głupi żart? Jeszcze akurat dzisiaj! Gdy tylko się dowiem obiecuje że...

-Aleksy? Co ty tu robisz? - spytałam gdy pojawił się przede mną wysoki chłopak.

-A ty? Tylko świnie siedzą w kinie - wyszczerzył do mnie swoje śnieżnobiałe zęby jak gdyby właśnie mnie nie obraził. Złapałam Marylę za rękę i kierowałam się do wyjścia a łzy napływały mi do oczu. Nie przez słowa Alka, bo do jego specyficznego poczucia humoru zdążyłam się przyzwyczaić, ale przez gaz. Musiałam być na niego uczulona bo koleżanka powiedziała mi, że wyszła mi mała opuchlizna. No pięknie.

Pożegnałam się z przyjaciółką i każda z nas rozeszła się w swoją stronę mimo iż oferowała mi pomoc w wyleczeniu opuchlizny to jednak nie chciałam zajmować jej czasu.

Wchodząc zła do mieszkania, oczy coraz bardziej mnie swędziały. Udałam się w kierunku kuchni żeby przemyć je wodą. Spędziłam nad umywalką jakieś piętnaście minut dopóki nie rozeszło się pukanie do drzwi. Podeszłam otworzyć a do mojego domu jak do swojego weszło trzech niezwykle zadowolonych chłopców. Nie mógł być to nikt inny jak Tadeusz, Janek i Alek.

-Cześć kochana słyszałem, że ktoś tu pysznie gotuje - zaczął mówić Tadeusz, który rozsiadł się wygodnie przy stole. Weszłam za nimi do salonu.

-Co ci się stało w oczy? - zapytał wyraźnie przejęty Janek podchodząc bliżej aby się przyjrzeć.

-Jacyś głupcy rozprowadzili gaz w kinie i musiało mi wyjść przez to uczulenie. Wyglądam okropnie - lamętowałam chłopakom a ta święta trójca spojrzała na siebie wyraźnie zmieszana - nie mówcie, że wy to zrobiliście - złapałam się rękoma za biodra i uniosłam pytająco brew.

-No ale wiesz Basiu...Nie wypada siedzieć w kinie. Niemcy puszczają tam reklamy propagujące... - przerwałam tę wypowiedź Tadeuszowi

-Nie wierzę! Posłuchajcie uparliście się na tych Niemców jak nie wiem kto, przecież wojny nie ma

-Usiądź sobie - Alek złapał mnie za ramiona i usadowił na krześle i razem z Tadeuszem i Jankiem udali się do kuchni.

Wrócili do salonu około pięć minut później. Alek niósł w rękach malutką miseczkę zapewne z ziołami, Tadeusz husteczki a Janek gaze.

-Czyżbym własnie zyskała własnych lekarzy? - zaśmiałam się miło, bo ich zachowanie zmiękczyłoby serce każdej dziewczynie

-No widzisz powinnaś być z nas dumna - powiedział Janek przykładając do moich oczu zmoczoną gaze, a z tyłu Alek pilnował aby nie zamoczył mi sukienki.
Tacy przyjaciele to skarb - pomyślałam.

Gdy już opuchlizna zeszła i wszystko wracało do normy podziękowałam chłopcom za pomoc. Naprawdę byłam im wdzięczna.

-To co zjecie? - zapytałam chłopaków bo dopóki moi rodzice nie wrócą ze wsi ja gotuje w domu, chwilę później słyszałam mase propozycji co wywołało między przyjaciółmi małą sprzeczke ale już zaraz wszyscy stali w kuchni i pomagali mi kroić warzywa.

Czuwaj //  Rudy Zośka Alek {ZAKOŃCZONE} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz