Przeklina dzień, w którym się urodziłam. Od 10 lat w tym więzieniu nie dam rady tu wytrzymać czekam tylko aż ktoś mnie tu w końcu zabije. Ale raczej prędko się to nie stanie. Jestem tutaj główną atrakcją. Po 10 latach dosłownego prania mózgu człowiek ma dość. No cóż już 19.00 zaraz premiera nowej sztuki. Szybko przebrałam się i wyszłam. W drzwiach spotkałam mojego oprawcę William. Podszedł do mnie i dal mi butelkę wina.
-Po co mi to?
-Masz rozluźnij się no i uśmiech. Wiesz, że ta premiera jest wyjątkowa?
Pokiwalam głową i duszkiem wypiłam całą butelkę.
-EJ mała nie pszesadzasz?
-Jak się napoje to występ wychodzi lepiej ciesz się.
Uśmiechnął się w swój podejrzany sposób. Otworzyłam kolejna butelkę. Nagle usłyszałam dźwięk mikrofonu:
-Moi drodzy zaraz nasza główna atrakcja.
Na plecach poczułam rękę Williama popychajaca mnie do przodu. Posłusznie wyszłam na scenę i rozpoczelqm show. Po 2 godzinach tańca, śpiewu i opowiadania żartów byłam wykończona. Gdy szlam do mojego pokoju po drodze wziełam dwie butelki wina oraz kilka talerzy jedzenia. Dotarłam do pokoju. Położyłam się na łużko. Z tego, że nie mogłam zasnąć patrzałam się w sufit. Gdy usłyszałam znajomy głos.
-Hej no co ty tak leżysz? Wstawaj zmywamy się z tąd!
-Jeffie the killer'że to nie ma sensu.
Chłopak otworzył szafkę dal mi czyste ubrania. Jedyne jakie miałam były białe. Zaczął mnie pakować spakował mi kilka rzeczy i kazał mi się przebrać. Zrobiłam to i salam mu się prowadzić gdy William nie patrzałam przeprowadził mnie do windy, która kierowała do wyjścia. [ hej ludziska tu ja wiem, że Jeff the killer to postać z Creepypasty, ale jest on postacią znaczacą no trudno] Gdy wyszliśmy z budynku odruchowo spojrzałam się za siebie i zobaczyłam posture szefa tej galerii strachu.
-Jeff!
-Co chcesz?
-Za nami jest William.
Odwrócił głowę i zobaczył mężczyznę. Ścisnął moją rękę i puścił się pędem przed siebie.
-Pod żadnym pozorem nie patrz za siebie Lizzy! Zaufaj mi!
Postanowiłem mu zaufać i biegłam ile sił miałam w nogach przez co bieglismy trochę szybciej. Przebieglismy obok mojego domu, w którym nie było lepiej niż w tym cyrku. Wbieglis my do lasu biegnąc w stronę urwiska. Nagle z dala zobaczyłam krąg grzybów, w którym trawa była jakby bardziej zielona. Ja i Jeff wdepliśmy w krąg i kilka kroków dalej było urwisko zatrzymaliśmy się. Za nami zobaczyłam Williama. Nagle wokół naszej trójki pojawiły się świetliki i rozjaśniło się rażące białe światło. Mocniej ścisnęłam rękę Jeffa. Staralam się go zobaczyć w tej poswiacie z światła. Nagle poczułam jak się unoszę. Poczułam jak wyślizga mi się ręka Jeffa. Nagle światło zniknęło, a ja spadłam w jakieś krzaki. Wstałam i zaczęłam szukać przyjaciela, ale nie widziałam ani jednego ani drugiego. Nagle usłyszałam obcze głosy.
-Valkyon czujesz to?
-Niby co?
-No zapach człowieka nawet mnóstwa!
-Stary padło ci na łeb. ;-;
-No chodź sprawdzimy co ci szkodzi?
Usłyszałam jak kierują się w moja stronę założyła kaptur i gdy chciałam uciekać ktoś złapał mnie za rękę. Myślałam, że to Jeff odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z przepaska na oku. Ja go z kądś kokardę. No coś mi dzwoni, ale nie w tym kościele no.
CZYTASZ
ZAWIESZAM NA CZAS NIEOKREŚLONY!
RandomLizzy poznaje dramatyczną prawdę o swojej rodzinie. Odkąd skończyła 9 lat zaczęła opowiadać swoim przyjaciołom o Eldaryi, Miiko, Ezarelu oraz Nevrze. Przez kilkanaście lat, które minęły od tego czasu jej wspomnienia zaczęły się zamazywać. Gdy dowi...