2.

1.1K 59 84
                                    

Przyległam całym ciałem do zimnej ściany. Z uchylonych drzwi dochodziły mnie rozmowy. A raczej kłótnie. Do tego ktoś chce krzyczeć, ale wrzask tej osoby jest zagłuszony.

Jakby ktoś starał się, żeby nikt nie usłyszał.

Muszę coś z tym zrobić. Wzięłam uspokajający oddech i wychyliłam się delikatnie.

To co tam zobaczyłam, sprawiło ze prawie krzyknęłam. Zamiast tego moim ciałem wstrząsnęły drgawki.

Była tam kobieta. Klęczała na kolanach i płakała. Za nią stał facet, który przykładał jej broń do skroni, a drugi facet zakrywał jej usta szmatką i coś do niej mówił.

Po drugiej stronie stała młoda dziewczyna. Śliczna blondynka, jednak była zniszczona. Nie tyle fizycznie, co psychicznie. Widać to było gołym okiem. Miała zamknięte oczy, a jej ręce były skute. Dookoła niej stała grupa mężczyzn, z czego jeden z nich coś do niej krzyczał, ale ona go ignorowała. Upadłam na kolana, gdy przyłożył jej nóż do gardła.

Ale ona nic nie zrobiła. Dalej miała zamknięte oczy i milczała.

W magazynie stały dwa samochody. Jeden był blisko wyjścia. Nie mogłam tego tak zostawić.

Przeczołgałam się na kolanach do najbliższego auta. Mężczyźni dalej krzyczeli, ale nie rozumiałam zupełnie co mówili. Echo ich głosów mieszało się ze sobą, co po chwili zaczęło drażnić moje bębenki.

Wychyliłam się delikatnie. Gdybym zobaczyła tych mężczyzn na ulicy, pomyślałabym ze to biznesmeni. Ich garnitury zupełnie odwracają uwagę od tego, kim się okazali.

Podskoczyłam w miejscu, gdy czyjaś dłoń dotknęła mojego ramienia. Odwróciłam się gwałtownie i aż mi zabrakło tchu. Chciałam cofnąć się, cokolwiek, ale wtedy zostałabym prawdopodobnie zastrzelona przez tamtych gości.

Brunet pokazywał gestami, żebym nic nie mówiła. Zaczęłam kręcić głową, totalnie spanikowana.

-Chce ci pomóc. -Boyd wyciągnął do mnie rękę. Bez zastanowienia strzeliłam go w łapę, z cichym plaskiem. Obydwoje na moment zastygliśmy w bezruchu, ale rozmowy nie ustąpiły.

-Zo... zostaw mnie. -wyjąkałam. Wszystko wraca. Uderza we mnie. Chciałam zapomnieć, ale jedna osoba spowodowała katastrofę.

Oni mnie zostawili. On nie chce ci pomóc.

Chciałam teraz powiedzieć mu, ze ma mnie zostawić. Ale cholera, wibracja w mojej kieszeni sprawiła, ze miałam ochotę wziąć od tych mężczyzn pistolet i zastrzelić się sama. Ale nogi wrosły mi w ziemie, a serce stanęło w miejscu. Oblał mnie zimny pot i czekałam tylko na wybuch.

Dźwięk przychodzącego połączenia uciszył wszystkie rozmowy. W myślach zaczęłam odmawiać modlitwę.

-Chyba mamy gościa. -głęboki głos mnie sparaliżował.

No kurwa, wpadłam jak śliwka w kompot.

Wyjęłam ten cholerny telefon i odrzuciłam połączenie. Jebany Nathan nie ma za grosz wyczucia czasu.

-Kładź się! -Boyd krzyknął szeptem.

Spojrzałam w dół. Spod auta wystawała ręka, która zachęcała mnie do ukrycia. Rzuciłam się na podłogę, ale nagle zza auta wyszedł młody, przystojny chłopak, z pięknymi złotymi lokami. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie z kpiną.

Dyskretnie kopnęłam rękę Boyda. Nieznajomi chłopak złapał mnie za bluzę i siłą uniósł do góry. Spojrzałam przerażona na wszystkich, którzy patrzyli w moją stronę. Moją uwagę przykuł różowowłosy chłopak, cały ubrany na czarno.

More /A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz