Rozdział 4: Domek na drzewie

6 3 0
                                    


Droga Bianco

Gdybym była jak ty, wyszłabym w sobotni wieczór zapić swoje smutki lub zapomnieć o nich przy pomocy paru chłopaków – ale jestem sobą i spędzę go sama lub z Matt'em. Czekając na jego odpowiedź, postanowiłam wziąć szybki prysznic. Wsadziłam telefon do odtwarzacza i puściłam mój ulubiony kawałek ''I Was Born To Love You,, autorstwa człowieka-legendy z zespołu Queen. Będąc w łazience zdjęłam czarny golf i resztę ubrań po czym, popatrzyłam na siebie w lustrzę.

Białe falowane włosy sięgały mi do połowy szyi, niebieskie oczy wyglądały na prawie białe, pieprzyk nad ustami i szeroki nos oraz kolczyk w nim. Co z tych rzeczy sprawiło, że zwróciłaś na mnie uwagę?

Woda stukała harmonijnie o brodzik prysznica. Weszłam pod paląco gorący strumień i zamoczyłam twarz podnosząc ją do góry. Krople masowały moje policzki. Nabrałam wody w usta. Była cholernie gorąca. Taka jaką lubiłaś. Stałam tam bez ruchu dopóki muzyki nie przerwał dźwięk nadchodzącej wiadomości.

''Mam plany dla siebie i ciebie! Jest impreza u Jaspera. Możesz iść ze mną, będę cię pilnował ;)) będę o dwudziestej'' - odpisał Matt. Popatrzyłam na telefon i przygryzłam wargę. Mam dwadzieścia trzy minuty.

Poczekałam, aż godzina będzie parzysta i wyszłam niechętnie. Pójdę, co mi szkodzi? Byłabyś zadowolona, że integruję się z ludźmi mimo, że już trochę na to za późno.

Szykowanie się nie zajęło mi długo. Zrobiłam lekki makijaż i założyłam czarne rurki, błękitny sweter i klasyczne Martensy. Byłam gotowa i czekałam jedynie na mojego przyjaciela. Wychodząc, spotkałam mamę siedzącą przy stole kuchennym. Była przygarbiona, na nosie miała okulary i przeglądała papiery, stukając palcami w klawiaturę oraz popijając kawę. Odwróciła się wybita z rytmu, gdy usłyszała moje kroki.

- Gdzie się wybierasz?

- Idę z Matt'em na imprezę ze znajomymi z liceum – odpowiedziałam beznamiętnie, nie chcąc zwracać uwagi na to, że raczej nie wychodziłam na tego typu spotkania.

- Bądź ostrożna i dzwoń jakby coś się działo. - Podeszła do mnie i ucałowała mnie w czoło. Uśmiechnęła się ponuro i wróciła do stołu.

Postanowiłam poczekać przed domem. Włosy rozwiewał wiatr i trudniej było zapalić papierosa. Udało mi się dopiero, gdy podjechał czarne BMW. Kierowca zatrąbił dwukrotnie i otworzył okno.

- Wsiadaj mała! - zawołał.

Podeszłam do auta uważając, by nie zabić się na śliskim chodniku. Zajęłam miejsce pasażera i uchyliłam szybę, by móc dokończyć palenie. Przyjaciel był odstawiony jak na pierwszą randkę i pachniał perfumami, które dla niego wybrałam i podarowałam na święta. Opowiadał dziarsko o klientce, która zrobiła mu awanturę o brak polewy na bitej śmietanie i o dziecku, które wysypało z pojemnika wszystkie słomki. Podróż przez miasto zajęła nam około dziesięciu minut, a dokładnie dziesięć minut i trzynaście sekund.

Dom Jaspera był dość duży w porównaniu do mojego mieszkanka. Do głównych drzwi prowadziły niskie schody a patio było ozdobione doniczkami z kwiatami, które na czas imprezy zamieniły się w popielniczki. Okropni ludzie.

Matt zapukał do drzwi i otworzył mu gospodarz. Przybił koledze piątkę a mnie ucałował w policzek. Weszliśmy do środka. Wnętrze było jasne i zadbane. Wszędzie leżały kurtki, buty i torebki. W całym domu rozbrzmiała głośna muzyka i rozmowy ludzi. Jasper zaprowadził nas do głównego pokoju, gdzie rozpoznałam tylko dwie dziewczyny – Alex Donavan i Julie Azul, oraz chłopaka z mojej byłej klasy – Sama Portona. Reszta twarzy była mi obca. Matt za to, doskonale znał imiona pozostałych imprezowiczów. Dostałam do ręki plastikowy kubek z piwem od chłopca w czerwonych włosach, który zaraz potem pobiegł w stronę parkietu, gdzie tańczyło parę dziewczyn w za krótkich sukienkach. Ludzie byli wszędzie. W korytarzach, kuchni, ogrodzie oraz łazienkach. Matt poklepał mnie po ramieniu i niemo wskazał na telefon. Znaczyło to coś w stylu: ''Miej telefon przy sobie''. Pogłaskał mnie po głowie i zniknął w tłumie.

Stałam sama, rozglądając się na boki. Nigdy nie byłam duszą towarzystwa i rzadko potrzebowałam kontaktu z innymi. Ruszyłam w kierunku ogródka by móc zapalić kolejnego papierosa. Przy prowizorycznej popielniczce stało parę osób, więc postanowiłam usiąść na pustej ławce, by nikt nie zawracał mi dupy pytaniami ani small talkiem. Zaciągałam dym do płuc raz za razem. Skupiłam wzrok na jednym z drzew na końcu podwórka. Na jego szczycie znajdował się stary domek. Mimo, że był obdrapany i gnijący, wewnątrz paliło się światło. Zaczęłam sobie wyobrażać, co mogło się tam teraz dziać. Wymyśliłam trzy nastepujące wersje:

Pewna para stwierdziła, że domek na drzewie to niesamowicie romantyczna miejscówka na seks. Ona się rozbiera, on bierze ją za biodro i przyciąga do siebie. Całuje ją namiętnie, ale ona jeszcze nie wie, że kolega przenosi rzeżączkę. Cóż to będzie za rozpacz, gdy się biedna dowie.

Kolejnym rozwiązaniem jest grupka młodziaków, którzy w sekrecie palą trawkę i boją się, że ktoś ich przyłapie, dlatego schowali się wysoko. Nie wiedzą jeszcze, że zdecydowanie trudniej będzie zejść po wiszącej i chwiejącej się drabince, niż po niej wejść.

Ostatnią wersją jest bezdomny, który upodobał sobie małe lokum pośród gałęzi klonu i wkurza go kosmicznie, że banda dzieci zagłusza jego spokój i przerywa alkoholową drzemkę. Niedługo zorientuje się, że jeśli jest impreza, to musi być jego ulubione płynne złoto i nie mam tu na myśli czegoś co zawiera zero procent.

Jednak patrząc na te wizje trochę dłużej, domyślam się, że trzecia jest najmniej prawdopodobna. Pociągam kolejnego bucha. Na ławce obok mnie siedzi chłopak i gapi się raz na mnie, raz na domek na drzewie i znów na mnie. Ciekawe jak długo to robi. Ma ciemne loki, lekki zarost i ubrany był cały na czarno. Pomiędzy palcami trzymał grubego papierosa i zaciągał się głęboko. Spojrzałam mu w oczy a on, utrzymał moje spojrzenie. Nie uciekał wzrokiem, wręcz przeciwnie, przejął kontrole. Podniósł lewą rękę, wytarł w spodnie i wyciągnął w moją stronę.

 - Bruno.

 - Ro. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam drogi Czytelniku. 

Mam nadzieję, że rozdział nie był zbyt nudny, ale obiecuję, że następny będzie ciekawszy. 

Jeśli wam się podoba, dajcie gwiazdki, jeśli macie jakieś uwagi zapraszam do sekcji komentarzy! 

Do przeczytania! 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 15, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Droga BiancoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz