✧ „Poczatęki i koniec" ✧

206 19 18
                                    


A/n; Macie piosenkę w mediach jak chcecie to sobie puśćcie ;))

Jisung

Stałem właśnie przed ogrodzeniem wielkiej posiadłości Państwa Zhong i czekając na Chenle zasypywałem go wiadomościami. Oparłem się o czarne bogato zdobione ogrodzenie i ciężko westchnąłem. Zastanawiałem się tylko czy w ogóle zdążymy na to zakończenie roku , jeżeli czekam na tego debila już od dwudziestu minut , a on nadal się nie zjawił . 

Nagle usłyszałem szczekanie Bailey'go - psa obronnego Państwa Zhong , jednak nie był on tak groźny ,na jakiego wyglądał. Wręcz mógłbym rzec , że jest to najłagodniejszy pies jakiego widziałem

Czarny rottweiler wybiegł z masywnych drzwi domu  , a za nim trzymając  w jednym ręku marynarkę i bez jednego buta nasz owy Zhong Chenle. Zielonowłosy próbował złapać psa , ale ten za każdym razem , gdy już go miał ten, znów mu się wyrywał. Zaśmiałem się na obrazek przyjaciela goniącego swojego pupilka , a on usłyszawszy to w końcu spojrzał w moją stronę.

- Może byś mi pomógł co ? - Upomniał się Chenle i zaczął szukać wzrokiem Bailey'go , który znów się gdzieś schował. Westchnąłem tylko w odpowiedzi i zwinnie przeskoczyłem płot w jego najniższym miejscu.

Rottweiler wybiegł zza domu i skoczył na mnie uradowany moją obecnością. Nachyliłem się nad zwierzęciem i przywitałem się z nim jak należy , gdy skończyłem głaskać zwierzaka złapałem go za jego niebieską obroże. Chenle szybko otworzył drzwi domu i wprowadziliśmy psa do środka. Przegoniłem zwierzaka do salonu i zamknąłem drzwi od przedsionka , żeby znów nie zwiał. W tym czasie zielonowłosy ubrał drugiego buta i granatową marynarkę od mundurka szkolego.

- Możemy iść. - Uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach kierując się w stronę wyjścia.

- Nareszcie. - Mruknąłem pod nosem wychodząc na zewnątrz , gdzie w samochodzie czekał już na nas Pan Zhong. -Mieliśmy się przejść. - Oznajmiłem przyjacielowi , na co ten pokazał na swój zegarek i pociągnął mnie w stronę auta.

Usiedliśmy na tylnych siedzeniach czarnego bentley'a , zapieliśmy pasy i w samochodzie zapadła cisza. Wymienialiśmy się tyko z Chenle spojrzeniami i to w taki sposób , jakby nie wiadomo co się działo i jakby nikt nie mógł zobaczyć , że się komunikujemy. Chociaż oboje dobrze wiedzieliśmy , że jego rodzice mnie wprost uwielbiają i traktują jak swojego syna. Ale zabawa w tajnego agenta , w którą bawiliśmy się ,kiedy byliśmy mali , nigdy się nie nudziła prawda ?

Jaemin

- Gdzie jest Jeno i hyuck ?- Spytałem Marka i Renjun'a , którzy czekali  razem ze mną na resztę chłopaków przed budynkiem szkoły.

- Zadzwoń ? Napisz ? - Mruknął Mark rozglądając się wokół siebie. Dookoła nas chodziło mnóstwo  ludzi , wszyscy ubrani w jednakowe mundurki i wszyscy kierowali się na salę gimnastyczną , żeby już móc oficjalnie rozpocząć upragnione wakacje.

- A gdzie Chenle i Jisung ?- Spytał Renjun wypatrując znajomej twarzy w coraz to większym tłumie.

- Widzę tego Bentley'a , to musi być Chenle.- Mark się nie mylił , z samochodu wysiadł mój zielonowłosy przyjaciel , a zaraz po nim wysiadł Jisung. Uśmiechnąłem się do chłopaków , ale na widok rudowłosego ścisnęło mnie w żołądku.

Renjun wraz z Markiem od razu podbiegli do nowo przybyłych , a ja wolnym krokiem szedłem za nimi z niemrawym uśmiechem na twarzy. Miałem tak za każdym razem , gdy od dłuższego czasu nie widziałem Jisunga , wtedy całe spięcie wracało , ale szybko odchodziło po miło spędzonym czasie w całej paczce. Czasami miałem wrażenie ,że on ma identycznie

𝔽𝕠𝕣 𝕒𝕝𝕨𝕒𝕪𝕤 ✧Chensung ✧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz