4.

34 2 0
                                    

Po raz kolejny przywitał mnie słoneczny dzień.
Nie chciało mi się wstać z łóżka, dlatego poleżałam jeszcze z dziesięć minut, aż w końcu postanowiłam wstać.
Jak zawsze na początku podeszłam do szafy, aby wybrać ubranie. Dziś postawiłam na zwykłe czarne jeansy i białą bluzkę, a na to czarny sweterek.
Przeszłam do łazienki i zrobiłam to co robi się rano w toalecie.
Odświeżona, w lepszym nastrój zeszłam na dół.
Zdziwiłam się widząc mojego brata w kuchni.

- Robisz śniadanie?- zapytałam.

- Jak widać.

- Mmmm... Kanapeczki. Wstawić wodę?

- Jakbyś mogła.

- Jasne.

Wlałam wodę do czajnika i usiadłam na krześle, patrząc na brata, który zaczął kroić rzodkiewki.

- Rodzice śpią?

- Tak, ale zaraz będą wstawać. Spotykasz się dziś z Adamem?

- Nie wiem. Może. Jak na razie nie mam jakiejś ochoty na spotkania.

- Rozumiem. A jakieś plany na dziś?

- Hmmm... Może będę cię odgrywać w jakiejś innej grze... Albo przeszukam swój pokój, poszukując czegoś co pomoże mi przypomnieć sobie dawne życie.

- Ale śledztwo.

- Jak chcesz możesz się przyłączyć.

- Z chęcią siostra, ale muszę się trochę pouczyć.

- Rozumiem. Nie no, jasne. Ucz się ucz.

- Żeby mi się jeszcze chciało.

- Nie przesadzaj.

- Dzień dobry kochani.- powiedział tata już ubrany.

- Już gotowy?- zapytał Mikey.

- Tak, tak. Widzę, że zrobiłeś śniadanie... Wezmę z mamą na drogę. Wczoraj, gdy spaliście, zadzwonił do mnie i mamy dyrektor, że musimy zjawić się szybko w pracy i jest duże prawdopodobieństwo, że nie wrócimy na noc.

- Rozumiem.- powiedziałam.

- Kochanie, dasz sobie radę z domem?

- Ależ oczywiście.

- Dzień dobry.- powiedziała mama.

Złapała kanapkę przyrządzoną przez Michaela i poszła ubierać płaszcz i buty. Tata również na szybko wziął kanapki i po chwili obydwoje znaleźli się poza domem.
W kuchni zapadła cisza.

- Jemy?- zapytał Mikey przerywając ciszę panującą w pomieszczeniu, a nawet w całym domu.

- Jasne.

- Siadaj siostra, już Ci daje kawę.

- Dziękuję Ci bardzo. Kochany jesteś.

- Luzik. Smacznego.

- Dziękuję i wzajemnie.

- Dziękuję.

Jedliśmy z bratem w spokoju i co jakiś czas wymieniliśmy ze sobą dwa czy trzy zdania.
Po skończonym śniadaniu i pozmywaniu po nim poszliśmy każde do swojego pokoju.

- Siostra, będę miał słuchawki na uszach, także jakby coś to nie krzycz, tylko wejdź do pokoju.

- Spoczko.

I na tym skończyła się nasza rozmowa.
Brat słuchał muzyki, a ja kręciłam się po pokoju szukając czegoś co mnie zainteresuje.
W końcu postanowiłam sięgnąć pudełko ze zdjęciami, które znalazłam wczoraj w obecności Adama.
Na każdym ze zdjęć znajdowało się jakiejś wspomnienie, które na pewno było ważne dla mnie i Adama, ale niestety nie pamiętała żadnego z nich.
Nie wiem który raz już to mówię, ale to naprawdę okropne uczucie, którego nie da się opisać nawet słowami.
Przeglądałam tak te zdjęcia i gdy byłam przekonana, że to już wszystkie, w pudełku na dole była jakaś brązowa koperta.
Wczoraj jej nie zauważyłam. Ponownie usiadłam na łóżku i powoli otworzyłam kopertę.
Było w niej mnóstwo kartek, a na nich zapisane jakieś słowa.
Przeczytałam pierwszą z nich.

Do you remember me? || Adam Lambert Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz