Grudzień 26, (ciągle)
Piero,
Piero znowu się rozproszył, kiedy barman postawił przed nim trzeci kieliszek. Przyglądał się jego zawartości przez chwilę, po czym jednym haustem opróżnił go do dna.
Obserwowała go, był tego pewien. Usłyszał jak zamawiała trzecią kolejkę i uśmiechnął się. Byli sobie równi. Oboje wypili po trzy kieliszki. Oboje pili sami. Znowu zawołał barmana, który nalał mu czwartą dawkę i spojrzał w stronę dziewczyny. Zauważył delikatny uśmiech na jej twarzy.
- Wódkę poproszę - zamówiła.
Tak bawili się kilka kolejek. Zamawiali szoty jeden po drugim. Właściwie bez powodu, chociaż może któreś z nich nie chciało się poddać jako pierwsze. Biedny barman chodził tylko z jednego końca baru na drugi, marząc o tym, aby w końcu usiedli koło siebie a on mógłby nalewać im do kieliszków stojąc w miejscu.
Piero nie miał pojęcia co robi. Jego limit wrażliwości na alkohol został daleko w tyle ale sprawiał wrażenie cieszyć się tą dziwną grą alkoholową. Zdecydowanie nie miał zamiaru przegrać z nieznajomą dziewczyną.
W końcu po wypiciu siódmej kolejki, dziewczyna postawiła swój kieliszek do góry dnem i odwróciła się w jego stronę.
- Dobra, wygrałeś - powiedziała - Nie dam rady więcej. Pasuję.
Alkohol sprawił, że Piero był bardziej pewny siebie niż zwykle. Usiadł na krzesełku koło niej (oł jee, redukujemy dystans ☺ ). Dziewczyna oparła się o ladę i patrzyła na niego z zadziornym uśmieszkiem. Teraz, kiedy Piero miał możliwość lepiej się jej przyjrzeć, mógł stwierdzić, że była piękna w tak niekonwencjonalny sposób, że aż magnetyczny.
- Jestem pod wrażeniem siedem kolejek to więcej niż bym się spodziewał. - zagadał - Przyznaj się, jak to się stało, że skończyłaś tutaj sama.
- Mogłabym zapytać o to samo. - odpowiedziała
- Spytałem pierwszy - Piero uśmiechnął się
Westchnęła. - Chciałam uciec na chwilę od pewnych rzeczy.
- Znam to uczucie - zaznaczył i zrobił przerwę - Nie znam twojego imienia. Zdradzisz je?
- Jasne, Lana - uśmiechnęła się, wyciągając do niego rękę. Piero spojrzał w dół, była gładka i piękna, jak cała reszta właścicielki. Jej dłoń zdobiły ciemnoczerwone paznokcie i drobna bransoletka. W dotyku była zimna. Pewnie jeszcze nie zdążyła się rozgrzać. - pomyślał.
- Jestem Pie-
- Tak, wiem - ucięła delikatnie. Spojrzał na nią ze zdziwieniem. - Oh, myślałeś, że nie wiem kim jesteś, Piero Barone?
- Właściwie to nie wiem - zmieszał się Piero - chyba nie.
Gdyby miał być szczery, to powiedziałby jej, że miał nadzieje, że go nie zna. Prawda jest taka, że większość osób, które go w jakiś sposób kojarzyły, chciały się z nim zadawać tylko z tego powodu że był „Piero Barone" z Il Volo.
Ale coś w jej oczach powiedziało mu, że nie musi się o to martwić. Była inna, trochę wycofana i dużo bardziej naturalna. Na pierwszy rzut oka, to właśnie były cechy, które w niej natychmiast polubił,
Czas płynął, ale żadne z nich tego nie zauważyło. Rozmowa gładko przechodziła z punktu A do punktu B, zupełnie jakby znali się od lat.
Lana studiowała dziennikarstwo na uniwersytecie w Palermo. Jej rodzice kilka lat temu kupili dom w Naro i spędzali tutaj święta. Pero był zafascynowany historiami jakie mu opowiadała. Nie wiedział czy to ilość alkoholu jaki wypili czy może ciepło baru, ale coraz częściej przyłapywał się na myśleniu o tym jak smakowałyby jej usta. Prawdę mówiąc, gdyby nie to, że bardzo cieszyły go jej opowieści i ton głosu, już dawno by jej przerwał.
Żadne z nich nie liczylo czasu i gdyby batista nie poinformował ich, że za chwilę zamykają, pewnie gadali by godzinami przy pustych już kieliszkach. Obejrzeli się za siebie i faktycznie: Byli jedynymi klientami, którzy jeszcze przebywali w barze.
Zaczęli się zbierać. Kiedy tylko przekroczyli próg, drzwi zamknęły się za nimi z hukiem. Zaśmiali się. Kto by pomyślał że dwójka obcych ludzi będzie siedziala w barze aż do zamknięcia. Zaczęli iść po pustych już uliczkach Naro.
Bylo naprawdę fajnie - odezwała się Lana. - niespodziewanie ale fajnie.
Piero uśmiechnął się i schował ręce głębiej w kieszenie swojej kurtki. Kto by pomyślał że wieczór, który zaczął się tak tragicznie, skończy się w całkiem przyjemny sposób. Na pewno nie on.
Noo to, może spotkamy się jutro? - zapytał nieśmiało.
Tutaj się rozchodzimy. - Lana zatrzymała się na skrzyżowaniu. Piero przygryzl wargę, wiedząc że świadomie zignorowała jego pytanie. Zaczęła iść w stronę uliczki, która musiała prowadzić do jej domu. Chłopak nie ruszył się ani o krok i czekał w tym samym miejscu patrząc jak odchodzi.
To do jutra! - zawołała odwracając się - ten sam bar o 8?
Piero uśmiechnął się szeroko - o 8!
~~~~~
Wooow, przeszliśmy do drugiego rozdziału. Trochę mnie tu nie było ale to przez sesje i inne zaliczenia. Rozdział Piera już z nami jest. A Ignazio został przetłumaczony przez moją znajoma dzisiaj w nocy i czekam tylko aż mi wyśle swoją pracę i też ląduje u was!Ciao tutti!
CZYTASZ
Dom Twój Gdzie Serce Twoje // Il Volo
FanfictionRanking: #1 w IL VOLO (oryginał) Jeden tydzień, trzy historie i wiele lekcji do odbycia: Grudzień, tydzień do Sylwestra, Piero, Ignazio i Gianluca są w domach na Święta, mając nadzieję na cichy i spokojny czas z rodziną i znajomymi. To chyba nie pój...