POV. ISABELLA- MAM! MAM! JEZU MAM! - z każdą chwilą głośniejsze krzyki dziewczyny były słyszalne w całym domu. Czułam się jakby w moją głowę wchodziło miliard małych ostrych szpileczek, które nie oszczędzały mi bólu, ani odrobine. Huczna impreza, oznaczająca koniec roku szkolnego skończyła się kilka godzin temu, a ja dalej mogłam śmiało stwierdzić, iż w moich żyłach płynie mnóstwo alkoholowej mieszanki. Nawet najdrobniejszy hałas sprawiał mi trudność, słyszałam go dwa razy mocnej niż pierwotnie powinnam. Młodsza siostra, zawsze wprawiała mnie w stan, który prowadził jedynie do zabójstwa z zimną krwią, ale tym razem nie chciałam zabić a wręcz rozszarpać.
Rose, była o jakieś pięć lat młodsza. W tym roku kończyła swoje upragnione trzynaście lat. Wchodziła w wiek buntu, który ja miałam za sobą, chodź wieść o tym, że ona będzie jeszcze bardziej wkurzająca niż dotychczas w cale mnie nie cieszyła.
Wbiegała po schodach z rozpędu jak dzikie stado słoni. Przykryłam twarz poduszką, żeby chodź trochę zagłuszyć puste walenie w drewnianą powłokę. Nie było to jakoś mocno zakrywające cały hałas, ale przynajmniej przygłuszyłam piskliwe skrzeczenie.
Nie wiedziałam co było przyczyną całego zamieszani. Godzina na telefonie wskazywała - dziesiąta trzydzieści - wczesna pora, a ja już otworzyłam szaro - brązowe oczy, pewnie tak przekrwione, że sam bóg by się przestraszył. Rozpoczęcie wakacji, to jedna z najbardziej oczekiwanych zdarzeń w życiu nastolatka a szczególnie, gdy kończył swój ostatni rok liceum. Te dwa miesiące, będą najlepszą nagrodą jaka mi się przytrafiła, i nie zepsuje tego nawet ten mały wrzut na dupie .
-Tyle starań, tyle godzin przed komputerem, ale wreszcie są! - krzyczała już znacznie ciszej, dziękowałam jej w duszy, bo marzyłam o paru minutach błogiego snu. Rozweselona wleciała do pokoju, mocno trzaskając drzwiami. Może jak policzę do dziesięciu, to zniknie.
Odrzuciłam poduszkę w bok, by na początku wzrok zawiesić na białym suficie, a po chwili, spocząć na mocno wyszczerzonej blondynce. Nie miałam pojęci o co tyle wrzasku. W dłoniach, ściskała dwa prostokąty, z których z takiej oddali nic nie mogłam wyczytać. Przez chwile przeszła mi myśl, że może ona też coś piła w końcu, nie codziennie robi afera o dwie prostokątne kartki papieru.
-Napatrz się, wiem że kipisz z zazdrości - od razu zrezygnowana odwróciłam głowę w stronę, zasłoniętego okna. Promienie słońca, przedostały się przez małe szpary. Pomrugałam kilka krotnie powiekami. Jedyne czego mogłam jej zazdrościć w tym momencie, było to że znajdowała się na ziemi twardo stojąc na nogach. Mnie natomiast mdliło na samą myśl o wstaniu. W ustach przeżywałam prawdziwą saharę, a kości jakby same się łamały, już wtedy dobrze wiedziałam że nigdy więcej nie wezmę alkoholu do buzi, miałam odruch wymiotny na samą myśl o tej piekielnej cieczy.Trudno mi było się odezwać, na jej marną zaczepkę, więc wszystko przemilczałam. Wiem, że nie da za wygraną dopóki nie zacznę piszczeć, jakie to ma szczęście. Ale ja w tym momencie nie rozumiałam dużo, a chciałam piszczeć tylko z powodu o mało co nie wypływających wnętrzności.
CZYTASZ
I Am Not Perfect |Shawn Mendes|
Fanfic~On jest wszędzie nawet jak go Kurwa nie ma (...) ~ Widzę jego twarz i zatapiam się w myśleniu, że on nie zniknie, bo ludzie go kochają. ©️Mullermilch_2004