3.

6.9K 348 1K
                                    

18 czerwiec, 2015.

- Zayn zniknął. - było pierwszym, co usłyszał gdy wraz z Harrym przekroczył próg bractwa. Jakimś cudem byli tam wszyscy. Alex, Zoey, Niall i Barbara.

- Co masz na myśli mówiąc, że zniknął? - zwrócił się do blondyna.

- Mam na myśli właśnie to. - odparł poważnie. W niebieskich tęczówkach mógł zauważyć wyraźnie malujący się niepokój, co oznaczało, że nie ma żartów. - Nikt nie widział go od dwóch dni. Rozpłynął się w powietrzu.

- Nie pomyślałeś, że może gdzieś zabalował? - to było bardzo możliwe.

Pod tym względem byli do siebie podobni. Czasem tak po prostu zdarzało im się stracić poczucie czasu. Zaynowi nieco częściej niż jemu. Szczególnie w ostatnim czasie, kiedy on z kolei starał się ograniczać alkohol. Różnie mu to wychodziło, ale nie znikał bez słowa na kilka godzin, nie mówiąc już o kilku dniach. Miał nauczkę po tym, co stało się jakiś czas temu, gdy Harry uciekł od niego do Anglii. Nawet jeśli ten wciąż twierdził, że to nie była ucieczka.

- Pomyślałem. - przytaknął. - I obszedłem wszystkie kluby w okolicy, obdzwoniłem znajomych, żeby na koniec w koszu na śmieci w jego pokoju znaleźć to. - podszedł do niego, podając mu pogniecioną kartkę.

Zmarszczył brwi, przesuwając po niej wzrokiem.

Żołądek podszedł mu do gardła, gdy tylko przeczytał wyklejony tam tekst.

Nigdy nie wiesz, kiedy widzisz kogoś po raz ostatni.

To mogło mieć wiele znaczeń, ale zdecydowanie nie wróżyło najlepiej.

- Myślicie, że to od tych dilerów, którym wisiał pieniądze? - uniósł wzrok, rozglądając się po twarzach przyjaciół.

Odpowiedź była oczywista.

Bo któżby inny?

- Co, jeśli go porwali? - głos bruneta był przestraszony, a on sam blady jak ściana.

- Musimy go znaleźć. - oświadczył, bo nagle zdał sobie sprawę, że to nie są żadne pieprzone żarty i Zayn faktycznie może być w cholernym niebezpieczeństwie. Nawet jeśli oddał im wszystkie pieniądze co do grosza. - I to jak najszybciej.

- Jak chcesz to zrobić? - zapytał Alex. - Nie wiemy nawet gdzie zacząć.

- Wiemy. - spojrzał na nich wymownie.

- Louis. - Harry ścisnął jego nadgarstek. - Pamiętasz jak to skończyło się ostatnim razem, gdy tam poszliśmy.

Trudno było zapomnieć. Przez dwa miesiące użerał się ze stłuczonymi żebrami.

- Nie mamy wyjścia, Harry. - pokręcił głową.

- Nie zgadzam się. - odparł stanowczo. - Możemy powiadomić policję, ale nie pójdziemy tam. To byłoby samobójstwo.

- Harry ma racje. - wtrąciła Zoey. - Tym razem możemy nie mieć tyle szczęścia, ile mieliście wtedy.

- To mój przyjaciel. - syknął. - Nie będę bezczynnie siedział, kiedy on może..

- Zawiadomimy policje. - ucięła Barbara, sięgając po swój telefon.

- To może pogorszyć sprawę. - zauważył. - Jeśli oni dowiedzą się, że nasłaliśmy na nich psy.. nie chcę myśleć co zrobią z Zaynem.

- Louis, policja ciągle sprawdza tamte okolice. - zirytowała się. - Nie dowiedzą się, że akurat my ich wezwaliśmy.

Możliwe, że miała racje, ale wciąż nie był przekonany.

You're still the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz