6.

7.9K 325 1.5K
                                    

21 lipiec, 2015.

Wszystko co dobre szybko się kończy, więc nie szczególnie dziwił się, że pobyt w Anglii tak szybko dobiegł końca, a oni od dwóch dni byli już w ich mieszkaniu, a raczej apartamencie, który kupił Harry.

- Hazz? - zawołał, schodząc ze schodów prowadzących do ich sypialni.

- W kuchni!

Ruszył więc w tamtym kierunku widząc bruneta rozpakowującego wszystkie wczoraj zakupione przybory kuchenne.

- Co się dzieje? - zerknął na niego pomiędzy układaniem garnków w jednej z szafek.

- Nic, chciałem tylko porozmawiać o Eleanor. - oświadczył, wskakując na blat kuchenny.

- To znaczy?

- Dużo myślałem o tej całej sprawie i o tym jak jej pomóc i.. ja wiem, że to byłoby dużo, ale jestem w trakcie szukania pracy i myślę, że uda mi się ją znaleźć do końca miesiąca, więc..

- Lou, do rzeczy. - odwrócił się do niego, opierając o blat kuchenny na przeciwko.

- Pomyślałem, że.. mamy jeden wolny pokój i może Eleanor.. uh, może mogłaby zamieszkać z nami? - zapytał niepewnie. - Przynajmniej na jakiś czas..

- Ja też o tym myślałem. - westchnął, stając między jego nogami z dłońmi na udach. - Ale.. kupiłem to mieszkanie po to, żebyś czuł się w nim dobrze i nie wiem czy sprowadzanie tutaj Twojej byłej dziewczyny będzie dobrym pomysłem. Nie chciałbym, żebyś czuł się z tym źle.

- Ja po prostu nie mam pojęcia jak inaczej moglibyśmy jej pomóc. - westchnął. - Ona.. nie wiem, mam wrażenie, że bardzo się zmieniła i dogadujemy się naprawdę dobrze, więc.. Harry, nie mam pojęcia. - oparł czoło na jego ramieniu, wzdychając cicho.

- Louis, jestem na tak, jeśli jej obecność nie będzie Ci przeszkadzała, bo.. to Ty będziesz spędzał tutaj więcej czasu niż ja i wolałbym, żebyś naprawdę dobrze się tu czuł.

- Ona mogłaby pomóc. - stwierdził. - Wiesz, jestem beznadziejny w gotowaniu i utrzymywaniu porządku. - zaśmiał się cicho. - A ona jest dziewczyną i nawet jeśli to Eleanor.. cóż, wiem, że potrafi coś tam ugotować.

- A więc chcesz po prostu ją wykorzystać. - parsknął.

- Nie. - zaprzeczył szybko. - Po prostu ta sytuacja może mieć swoje plusy. Nie mam żadnego innego pomysłu, Hazz.

- Ja też nie. - pokręcił głową. - W porządku, to przecież już prawie piąty miesiąc. Powinna czuć się bezpiecznie, a nie sądzę, żeby czuła się tak mieszkając w jednym pokoju z Ashley.

- Spotkam się z nią po jej zmianie w kawiarni i z nią porozmawiam, okej? - brunet kiwnął głową, więc kontynuował. - Mam nadzieje, że nie będzie robiła problemów. W ostatnim czasie naprawdę.. nie chcę mówić, że wydoroślała, ale jednak trochę tak jest. To dziecko, nawet jeśli jeszcze nienarodzone bardzo ją zmieniło.

- Tak, sam to zauważyłem. - przytaknął. - Więc jeśli już wszystko uzgodnione.. pomóż mi z tym. - wskazał na nierozpakowane jeszcze siatki.

- Czekaj. - przyciągnął go z powrotem do siebie. - Jak tylko znajdę pracę oddam Ci wszystkie te pieniądze, które..

- Nie. - przerwał mu. - Nie chcę o tym słyszeć, Lou. - odparł dosadnie. - To są nasze pieniądze. Bez Ciebie nie byłoby ich, więc zamknij się i pomóż mi to rozpakowywać, bo za chwilę dostane szału. - jęknął z niezadowoleniem spoglądając na wypełnione po brzegi siatki.

Zaśmiał się cicho, składając pojedynczego całusa na pełnych ustach, po czym bez słowa zeskoczył z wyspy kuchennej, zabierając się do pracy.

You're still the oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz