Partyjka pokera z bogiem

26 6 6
                                    

  Miałam dziwaczny sen pełen latających drzew, wielkich byków i kopyt.Musiałam się kilka razy budzić,ale to,co słyszałam i widziałam,nie miało sensu więc po prostu odpływałam z powrotem.Pamiętam że leżałam na białym łóżku i ktoś zmieniał mi bandaż na głowie.Przez to wszystko prawie zapomniałam o tym że przydzwoniłam w korzeń.Ale czy to na pewno był korzeń? Może walnęła mnie piłka na WF a ja straciłam przytomność i to wszystko sobie uroiłam.To było by lepsze od prawdy,znacznie lepsze.Kiedy wreszcie naprawdę odzyskałam przytomność,moje otoczenie nie wyglądało już pod żadnym względem dziwacznie-poza tym,że było znacznie ładniejsze,od wszystkiego do czego przywykłam.Leżałam na miękkim łóżku z przykrytymi nogami i poduszkom umieszczoną za moją głową.Miałam na sobie te same ciuchy co kiedy uciekałam z domu przed tym Minotaurem. Ale może to tylko moje urojenia a ja leżę w szpitalu. Wokół mnie malowały się zielone wzgórza i duża łąka ,a wszystko to otaczał las. W powietrzu unosiła się woń truskawek.Wszystko to było wspaniałe,tylko miałam wrażenie jakby w ustach znajdowała się pustynia.Język był suchy i paskudny,no i bolały mnie wszystkie zęby.

  Na stoliku obok stała jakaś szklanka z napojem.Wyglądał jak sok jabłkowy z czerwoną słomka i papierową parasolką wepchnięta w kawałek truskawki.Byłam tak słaba że dopiero teraz poczułam jak strasznie boli mnie głowa,syknęłam cicho zwracając tym na siebie uwagę chłopaka stojącego do mnie tyłem i grzebiącego coś na stoliku.Odwrócił się do mnie i miałam wrażenie że urwał się ze Słonecznego patrolu. Był on blondynem o niebieskich oczach i licznych piegach na twarzy ale także i dłoniach,na sobie miał niebieskie szorty i pomarańczową koszulkę z napisem OBÓZ HEROSÓW. 

- Nie wstawaj,jesteś osłabiona możesz sobie coś zrobić- Powiedział tak ciepłym głosem że nie dało się go nie posłuchać,brzmiał jak matka która martwi sie o swoje dziecko.Podszedł do mnie i podał sok z półki- Wypij pomoże ci

Popatrzałam na chłopaka podejrzliwym wzrokiem,skąd mogę wiedzieć że nie jest gwałcicielem a ten sok nie jest zatruty.

-Możesz mi zaufać,naprawdę chcę dla ciebie dobrze- Odparł widząc mój podejrzliwy wzrok.

Postanowiłam ustąpić namową niebieskookiego i w drżące od osłabienia dłonie złapałam za trzymaną przez niego szklankę.Przez chwilę patrzyłam na napój,by po chwili wziąć łyk. Ku mojemu zdziwieniu wcale nie smakował jak sok jabłkowy ,a jak moja ulubiona gorąca czekolada która sama przyrządzam z kakaa i nutelli. Wyciągnęłam z kubka słomkę i zaczęłam pić łapczywie napój,zanim ten został mi brutalnie wyrwany przez chłopaka który sam na początku mi go dał. 

- Ostrożnie-Powiedział oskarżycielsko- Mogłaś spłonąć gdybyś wypiła tego za dużo 

- Jak to działa? Że wygląda jak sok jabłkowy a smakuje jak moja ulubiona gorąca czekolada- Spytałam ciekawa smaku napoju, uwagę o spłonięciu żywcem zakodowałam jednak w umyśle.

-To nektar,napój bogów.Może nas uleczyć ale zbyt duża ilość spali nas od środka- Wytłumaczył ale zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze ujrzałam znajomą twarz która stanęła w drzwiach ,jak zdążyłam się zorientować,szpitala.

- Widzę że już zarywasz- Zaśmiał się Daniel a moja twarz zapewne przypominała pomidora.

- Ja...ja wcale nie...nie- Nie wiedziałam co odpowiedzieć.Nienawidziłam bywać w takich sytuacjach. 

- On tylko żartuje, pozatym wolę chłopaków- Powiedział blondyn- A tak przy okazji jestem Will

- Ja jestem Adara

- Wiem, muszę sprawdzić jak tam twoja głowa.Mogę?- Zadał pytanie na które udzieliłam natychmiastowej odpowiedzi- Jasne

Will,odwinął bandaż z mojej głowy i przyjrzał się miejscu w którym podobno miałam ranę.Nic poza lekkim zaczerwienieniem z niej nie pozostało ale ten i tak stwierdził że przynajmniej jeszcze godzinę powinnam leżeć ponieważ jestem osłabiona.Niechętnie się zgodziłam. Tak czy tak niedługo i tak będę pewnie w innym miejscu, z moim ADHD długo w miejscu nie usiedzę.Dopiero teraz zwróciłam na Daniela który wciąż stał w przejściu, blondyn coś do niego szepnął i uciekł w nieznane mi miejsce. Kozłonóg również jak i Will miał na sobie pomarańczową koszulkę z napisem OBÓZ HEROSÓW. To jakaś ich sekta czy co?Poza tym na szyi miał zawieszona piszczałkę, spojrzałam w dół i mało co nie zemdlałam (znowu) mój przyjaciel był kozą, czyli że to nie był sen.Szkoda.

Dwa ŚwiatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz