Jedenastka

26 3 0
                                    

 Jak już przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego,odbyliśmy miłą przechadzkę po obozie. Minęliśmy boisko do siatkówki na którym grały jakieś dzieciaki,z zaciekawieniem mi się przyglądając .Przyzwyczaiłam się do tych spojrzeń,w końcu już ponad dwadzieścia razy zmieniałam szkołę.Towarzyszący im satyrowie byli podobni budową do Daniela, kilku z nich na nasz widok trąciło się łokciami.Wszyscy mieli na sobie koszulki obozowe i krótkie szorty (no oprócz satyrów).

Spojrzałam za siebie na dom.Był znacznie większy niż mi się wydawało,miał cztery piętra pomalowane na niebiesko z niebieskimi wykończeniami,jak w eleganckim kurorcie nadmorskim.Przyglądałam się figurce orła na dachu kiedy na kogoś wpadłam.

- Ojć,przepraszam moja wina- Powiedziałam speszona...Świetnie pierwszy dzień i już na kogoś wpadam.

- Nie szkodzi. To ty jesteś tą nową która pokonała Minotaura?- Zapytała dziewczyna na którą wpadłam.Miała ona nierówno obcięte czekoladowe włosy i oczy koloru szmaragdu,w jej włosach widniał mały warkoczyk z piórkiem.

- Tak,to ja- Odparłam nieco speszona- A ta co zabiła Minotaura ma na imię Adara - Dodałam już pewniej.

- Ja jestem Piper córka Afrodyty,przepraszam za to pytanie po prostu w obozie wcześniej też był chłopak który gdy tu dotarł pokonał Minotaura.Miał na imię Percy-Powiedziała wszystko na jednym wdechu .

-Miał?Czy on?..

-Oh, nie żyje Piper miała na myśli że po prostu wyjechał ze swoją dziewczyną na studia-Powiedział Daniel.

Przytaknęłam na znak że rozumiem, w czasie kiedy Daniel omawiał jakieś kwestie z Piper ja rozglądałam się po miejscu w którym staliśmy.Były to domki. Naprawdę wiele domków,i każdy inny. Niektóre z nich były tak kolorowe i jaskrawe że aż raziły w oczy,kolejne były zaś dość zwyczajne,jeszcze inne miały w sobie coś co przyciągało. Jak ten z czarnego kamienia,biła od niego dość mroczna aura na jego schodkach siedział czarno włosy chłopak o skórze białej jak śnieg, przyglądał mi się jednocześnie ostrzył kij małym nożykiem. Niby przerażający a jednak było w nim coś co kazało mi go poznać bliżej, odwróciłam od niego wzrok i przeniosłam go na jeden z domków był on z białej cegły z niebieskimi detalami, przy wejściu wisiały dwie pochodnie a z dachu zwisała fioletowa flaga z symbolem skrzyżowanych pochodni. Od tego domku biła magia i w przeciwieństwie do domku należącego do czarnowłosego chłopaka ten mnie przyciągał a tamten odpychał. Czułam od tych cegieł coś nienaturalnego-nadprzyrodzonego.

-Tamten domek, kogo jest?- Spytałam tępo wpatrzona w przestrzeń.

- Dwudziestka należy do dzieci Hekate, lepiej od nich trzymaj się z daleka jak ich wkurzysz to potrafią rzucić na ciebie klątwę- Odparł blondyn głosem jak z Thrillera. Trochę mnie tym przeraził.

 Dwa domki stojące po środku wyglądały jak bliźniacze mauzoleum pary małżeńskiej- Wielkie białe marmurowe skrzynie z ciężkimi kolumnami na przodzie.Jedynka była największym domkiem ze wszystkich.Jej drzwi z wypolerowanego spiżu błyszczały jak hologram,na którym krzyżowały się biegnące na różne strony błyskawice.Dwójka była nieco zgrabniejsza,miała smuklejsze kolumny obwieszone girlandami z owoców i kwiatów. Na ścianach wyrzeźbiono pawie. 

- Zeus i Hera- Powiedziała córka Afrodyty widząc na co patrzę

- Te domki wyglądają niesamowicie

- Zgadza się ale teraz chodź zaprowadzę cię do jedenastki tam będzie twój tymczasowy domek no chyba że twoim ojcem jest Hermes- Ciągnęła dalej dziewczyna.

- Gdzie Daniel?- Zapytałam zauważając brak przyjaciela

- Poszedł do kumpli, teraz ja zostanę twoją przewodniczką- Uśmiechnęła się ciepło co odwzajemniłam. 

 Jedenastka.Domek należący do dzieci Hermesa, greckiego boga złodziei i podróżnych.Jest jednym z największych domków w obozie,jego ściany mają kolor brązowy a nad drzwiami wisi laska obwinięta przez dwa węże. Kaduceusz,laska Hermesa.  Piper zapukała do drzwi które o tworzył jakiś chłopak. Był on  wysokim chłopakiem, nieco niższym od Daniela. Jest chudy, ma kręcone, ciemne włosy, które  są w nieładzie, elfie rysy (jak każde dziecko Hermesa: ostry nos i lekko uniesione brwi). W jego oczach płoną psotne Ogniki, zupełnie tak jakby miał ochotę wyciąć ci jeden ze swoich żartów. Na jego ustach błądzi łobuzerski uśmiech.

- Witam piękne panie w czym mogę wam pomóc?- Spytał z wciąż łobuzerskim uśmiechem

- Connor, to jest Adara i jak na razie zostaje tutaj mam nadzieję że ciepło ją przywitacie i przygotujecie jej kąt do spania- Przedstawiła mnie dziewczyna- Adaro to jest Connor grupowy domku do którego masz się zgłaszać w razie problemów- Wytłumaczyła jeszcze.

- Okey, to hej miło mi poznać- Powiedziałam w stronę chłopaka.

- Mi również to wchodzicie czy idziesz ją oprowadzić, a może ja mam to zrobić?- Spytał niebezpiecznie blisko się do mnie zbliżając przez co odruchowo się cofnęłam.

- Nie, ty idź do swoich zajęć ja ją oprowadzę- Piper złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wielkiej areny, na której z daleka było widać ludzi walczących na miecze. 

Zwiedziłam już cały obóz.Widziałam już arene na której ćwiczy się walkę na miecze, stajnie pełną pegazów (Mój mózg wciąż nie zakodował tego że te konie potrafią latać),pole truskawek oraz jadalnie w której zostałyśmy by omówić resztę obozowych spraw takich jak zasady tu panujące i tym podobne. Oczywiście nie obyło się bez moich pytań na temat bogów i całego magicznego gówna. Piper jest naprawdę fajna i miła. Wiem jaka potrafię być upierdliwa a, ona pomimo wielu pytań (tych nie na temat też) wciąż ze mną tu siedzi i  stara się mi odpowiadać na to o czym wiem. Dowiedziałam się że każdy z bogów ma tu swój domek, dziewczyna opowiedziała mi również o wojnie w Gają która odbyła się zaledwie rok temu oraz o tym że niekiedy herosi wyruszają na misje zesłane przez Zeusa i innych bogów.Nagle zagrzmiała koncha oznajmiająca czas kolacji (O tym też mi opowiedziała córka Afrodyty).

 Siedziałam przy stole domku jedenastego,poznając dzieci boga złodziei ale również i parę innych osób które mnie zaczepiły (ekhem..Leo...ekhem).

- A więc chica, jesteś heroską tak?- Zapytał dziwnie mi się przypatrując.

- Tak, z tego co mi wiadomo- Odpowiedziałam- A dlaczego pytasz?

- Bo czuć od ciebie inną aurę niż tę od innych-Zamyślił się chwilę- Jak by...

Nim zdążył coś powiedzieć został brutalnie pociągnięty do tyłu. Przede mną stała wysoka brunetka na oko siedemnastoletnia,miała na sobie czerwoną bluzę po którą nosiła obozową koszulkę i ciemne jeansy.Za nią stało dwóch chłopaków,jeden podobny do niej a drugi był z wyglądu podobny do dzieciaków Hermesa,chytry uśmieszek i ten błysk w oczach.

- To ty jesteś nowa?- Przytaknęłam lekko wystraszona-Świetnie, jestem Clarisse córka Aresa z jego błogosławieństwem 

- Jestem Adara, nieuznana (Tak kazała mi się na razie przedstawiać Piper)

Nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć  do jadalni weszli Chejron i Dionizos.Każdy usiadł do swojego stołu, jak myślałam  jeden z chłopaków którzy stali za Clarisse był synem Hermesa.Miał na imię Chrise i był jej chłopakiem.

-Na początku chciał bym poinformować że w obozie jest nowa heroska,Adaro mogła byś wstać?- Posłusznie wykonałam prośbę centaura.Wszyscy wlepili we mnie swój wzrok a ja jedynie uśmiechnęłam się nieśmiało i usiadłam z powrotem na miejsce- Dziękuję,drugim ważnym ogłoszeniem jest to że jutro po kolacji odbędzie się bitwa o sztandar. To wszystko ,teraz możecie jeść.

Wszyscy zaczęli jeść co uczyniłam również i ja.Jednak musiałam o coś zapytać.

- Hej Connor, czym jest bitwa o sztandar?

- O, to taka obozowa zabawa w której wszyscy biorą udział. Jesteśmy podzieleni tam na dwie grupy..-Zaczął

- Czerwonych i niebieskich, ty będziesz z nami w niebieskich zadaniem uczestników jest zdobycie flagi przeciwników i przetransportowanie jej na nasz teren- Zakończył Travis,brat Connora

Przytaknęłam jedynie lekko głową i zaczęłam pochłaniać swoja kolacje przy okazji rozglądając się po stolikach.Było ich trochę sporo.

Wydaję mi się że ten rok będzie ciekawy. 





Dwa ŚwiatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz