Po kolacji mieliśmy chwile dla siebie,a później tradycyjnie ognisko które zazwyczaj trwa do dwudziestej drugiej. Siedziałam przed domkiem rozmawiając z Leo i Piper. Leo był niskim szatynem o karnacji kawy z mlekiem,miał ciemne oczy i loczki ale jak na mój gust to był trochę zbyt nadpobudliwy i za głośny. Z reguły wolę ciche i spokojne osoby,sama jednak jestem raczej nadpobudliwa (ale nie tak jak Leo).
- Tak w ogóle,ciekawi mnie to jak wyglądają te całe uznania przez bogów?- Zapytałam
-No wiesz,zazwyczaj bogowie uznają swoje dzieci podczas treningów lub bitwy o sztandar,ale zdarzyły się przypadki że uznali oni swoje dzieci przy ognisku - Odpowiedziała córka Afrodyty
Spojrzałam na chłopaka który akurat spoglądał na coś znajdującego się pośród drzew, spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam śliczną dziewczynę.Nawet śliczniejsza od córek bogini piękności.W jednej chwili szatyn zerwał się ze swojego miejsca i pobiegł w tamtą stronę, spojrzałam pytająco na Piper która cicho się zaśmiała.
- To jego dziewczyna, Kalipso- Odpowiedziała- Chodź poznasz ją- Pociągnęła mnie za rękę w stronę przytulającej się pary
- Hej Kalipso- Powiedziała Piper
- Hej, a to kto?- Zapytała dziewczyna patrząc na mnie podejrzliwie
- Jestem Adara- Chwilę lustrowała mnie jeszcze wzrokiem ale później uśmiechnęła się do mnie
-Miło mi cię poznać-Nagle usłyszeliśmy ten sam dźwięk konchy który słyszałam gdy wzywała na kolacje- Ognisko,to co idziemy?
- Pewnie- Powiedziała cała nasza trójka,przez co zaczęliśmy się śmiać
Ruszyliśmy do przodu. Oczywiście ja podążałam za nimi rozglądając się dookoła,wciąż nie mogłam przyzwyczaić się do tego że tu jestem i w to że greccy bogowie istnieją,ale widziałam już tyle dziwnych rzeczy że jestem w stanie uwierzyć nawet w to że Harry Potter istnieję.Przypomnieli mi się rodzice,przecież oni pewnie o niczym nie wiedzą i zamartwiają się bo ich jedyna córka nagle zniknęła a ich dom wygląda jak po jakiejś katastrofie. Stanęłam na środku drogi jak wryta w beton, Leo odwrócił się w moją stronę i spojrzał na moją przerażoną twarz.
- Adara? Wszystko w porządku?- Dziewczyny też spojrzały w moją stronę
- Moi rodzice... Matko,przecież oni o niczym nie wiedzą,pewnie się martwią...i..i- Zaczęłam panikować,przez co wokół moich dłoni wytworzył się dziwny srebrno-błękitny dym.
Spojrzałam na to zszokowana, i przerażona jeszcze bardziej niż wcześniej. Kalipso puściła rękę oniemiałego syna Hefajstosa i powoli do mnie podeszła.
- Spokojnie,wszystko będzie dobrze- Chciała się do mnie zbliżyć ale wystraszyłam się że mogę jej coś zrobić i cofnęłam się w tył. Spojrzałam w bok,i dopiero teraz zauważyłam że patrzy na to większość obozu.
-Nie podchodź,proszę boję się że coś ci zrobię- Wyszeptałam cofając się jeszcze bardziej przez co wpadłam na kogoś,odwróciłam się i ujrzałam tego samego bladego chłopaka co wcześniej na schodach- Prze...Przepraszam
Czarnowłosy nic nie odpowiedział,zauważyłam że patrzy na moje dłonie spojrzał mi w oczy. Nie wiem jak i dlaczego ale wtedy stało się coś dziwnego,dziwniejszego od tego gdy walczyłam z tym Minotaurem.Ujrzałam kawałek jego przeszłości, widziałam chyba jego jako małego chłopca siedział z jakąś dziewczyną i grali w karty. Później wszystko wróciło do normy.
Zauważyłam że wszyscy przyklękają na jedno kolano i wpatrują się w coś nad moją głową.Spojrzałam w górę by zobaczyć na co wszyscy patrzą,nad moją głową znajdywał się zielony hologram miecza który przecinał się z pochodnią. Usłyszałam galop konia, to był Chejron który stanął w miejscu gdy mnie ujrzał,tak jak i reszta przyklęknął na jedno kolano.
- Witaj Adaro, córko Hekate- Powiedział po czym wstał co uczyniła i reszta osób- Lou,podejdź tu
Na prośbę centaura podeszłą do nas niska ciemno włosa dziewczyna o zielonych oczach. Uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam. Reszta obozowiczów rozeszła się na ognisko,ale mojej uwadze nie uszły szepty na mój temat które zignorowałam. Chejron wytłumaczył mi co i jak,oraz poprosił Lou która była grupową domku numer dwadzieścia aby przygotowała dla mnie łóżko. Po omówieniu wszystkiego,udałam się z dziewczyną w ciszy do jedenastki po moje rzeczy i przenieśliśmy je do domku w którym teraz będę mieszkać. Po otwarciu drzwi do domku Hekate ujrzałam kilka łóżek piętrowych pod ścianą oraz dwa łóżka pojedyncze,ja dostałam łóżko na dole.
-No,to witaj w swoim nowym domku mam nadzieję że się dogadamy- Powiedziała
- Pewnie- Odparłam ze wzrokiem wpatrzonym w podłogę
- Coś nie tak?
-Nie,albo tak-westchnęłam- Sama nie wiem,ten dym który unosił się wokół moich dłoni,co to było?
-To była zapewne aura twojej magii,każdy z nas ją posiada-Usiadłą obok mnie na łóżku i wystawiła przed siebie dłoń wokół której unosił się zielonawy dym- Ja mam zielony kolor
Przypatrywałam się jeszcze chwile jej dłoni by po chwili wstać i udać się ku drzwiom.
- A ty gdzie?
-Jak to gdzie? Na ognisko- Odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem
^^^^
Siedziałam na ławce wśród reszty dzieci Hekate,każdy chciał mnie poznać i dowiedzieć się czegoś o mnie. Ale jak dla mnie to było za dużo jak na jeden dzień, najpierw obudziłam się w szpitalu i poznałam gościa który wygląda jak by był jakimś modelem.Później grałam w karty z bogiem,nie mając nawet o tym pojęcia następnie miałam spać w domku Hermesa ale coś nie wyszło bo nagle uznała mnie moja matka która swoją drogą jest boginią magii. Z czego wynika że moja 'biologiczna' mama nią nie jest a,mój ojciec miał romans z boginią.Boże,lub na Bogów?
Co za pokręcony dzień. Dzieciaki Apolla grały i śpiewały jakieś piosenki,co próbowali naśladować inni ale nie wychodziło im tak jak dzieciom boga muzyki. Po poznaniu większości osób jedynie wsłuchiwałam się w obozowe piosenki. Wzrokiem szukałam Piper lub Leo,już po chwili ich odnalazłam siedzieli obok siebie a pomiędzy nimi siedziała Kalipso wtulona w bok swojego chłopaka,obok nich siedział Will z tym chłopakiem na którego wpadłam,po jego minie wnioskuje że nie chciał tu teraz być z resztą tak jak ja. Najchętniej skryłabym się teraz w jakimś ciemnym kącie i z niego nie wychodziła.Musiałam wszystko sobie teraz przemyśleć,a przede wszystkim powiadomić jakoś rodziców o tym że nic mi nie jest.
Wstałam ze swojego miejsca i nie zważając na innych udałam się w stronę plaży. Szłam przed siebie i myślałam o tym co będzie dalej. Już po chwili doszłam na piaszczystą plaże, usiadłam po drzewem na piasku i wpatrywałam się w wodę w której odbijał się księżyc.Światło księżyca i gwiazd odbijało się od niebieskiej tafli tworząc niesamowity efekt.
Patrząc tak na te światła na niebie i zagłębiając się w moje myśli nie spostrzegłam że ktoś koło mnie usiadł.Odwróciłam głowę w stronę nieproszonego gościa.
- To znowu ty- Powiedziałam do czarnowłosego chłopaka
-Ta,wypadało by się przedstawić-burknął pod nosem- Jestem Nico Di Angelo
-Adara,ale to już chyba wiesz- Odpowiedziałam wracając wzrokiem do wody
-Pewnie nie wiesz co o tym wszystkim myśleć- W odpowiedzi jedynie zerknęłam na niego - Też tak miałem,kiedy z dnia na dzień dowiedziałem się o tym wszystkim ale serio po paru dniach się przyzwyczaisz
-A jeżeli nie?- Zapytałam
- To będziesz musiała naprawdę dużo poćwiczyć by tak było- Nico wstał z piasku i ruszył w ciemny las by po chwili w nim zniknąć
Sama wstałam i ruszyłam z powrotem w stronę obozu.Nie szłam już na ognisko bo nie było sensu,udałam się do domku gdzie przebrałam się i umyłam. Położyłam się na miękkim materacu by po chwili udać do krainy Morfeusza.
CZYTASZ
Dwa Światy
Fanfiction*Taki szczegół zanim ktoś się przyczepi, tak wiem że w kronikach bogowie nie mogą mieć dzieci ale tu będą mieli ok? Nazywam się Adara i jestem córką dwóch odmiennych światów, jeżeli chcesz poznać moją historie... Po prostu zacznij czytać ;)