Fart

23 3 0
                                    


 Obudziłam się dość wcześnie bo wszyscy jeszcze spali. Wnioskuje po słońcu za oknem że jest coś około siódmej.W tym kraju ludzie nie cenią sobie poranka. Budzą się gwałtownie na dzwonek budzika, który druzgoce ich sen jak cios siekiery, i od razu stają się niewolnikami żałosnego pośpiechu. Powiedźcie, cóż może być wart dzień, który zaczyna się od takiego aktu przemocy? Co musi się dziać z ludźmi, którzy co dzień za pośrednictwem budzika doznają miniaturowego elektrowstrząsu? Każdego dnia przyzwyczaja się ich do przemocy, każdego dnia oducza się ich rozkoszy. Proszę mi wierzyć, że o charakterze ludzi decydują ich poranki.

Mój poranek wyglądał jak zawsze,wstałam mozolnie z łóżka w domku by móc dotknąć nagimi stopami zimnej posadzki.Uśmiechnęłam się do Michaela-mojego brata który właśnie usiadł na łóżku i przetarł rękoma oczy.Był on dobrze zbudowanym,wysokim szatynem,tak jak większość dzieci Hekate miał on zielone oczy.

- Która godzina?- Zapytał ziewając

- Coś koło siódmej- Odpowiedziałam,wstając z łóżka przeciągając się.Wzięłam ze sobą ciuchy i ruszyłam z nimi do łazienki*. Po wykonaniu porannej toalety,ubrałam obozową koszulkę i ogrodniczki które dostałam od Piper na to zarzuciłam czarną bluzę.Związałam włosy w warkocz i wyszłam z łazienki obok której opierał się zaspany Michael. Zauważyłam że nikt już nie śpi.

- Dłużej się nie dało?- Spytał szatyn za co dostał w kostkę- Ał,to bolało brutalko- Na to określenie wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- No widzę że już się zadomowiłaś- Lou uśmiechnęła się do mnie miło czesząc swoje włosy- Wczoraj zniknęłaś z ogniska,gdzie byłaś?

- Poszłam na plażę musiałam pomyśleć- Odparłam wracając do wspomnień mojej nocnej rozmowy z Di Angelo- O której jest śniadanie? Jestem głodna

- Za godzinę,ale najpierw jest zbiórka przed domkiem a później każdy dostaję swój plan zajęć który obowiązuje od razu po śniadaniu- Wyjaśniła Amelia moja druga siostra.Przytaknęłam głowa i usiadłam na moim łóżku.

Pierwsza zasada udanego poranka?

Smaczne śniadanie i słońce na niebie. 

Słońce już jest teraz jeszcze tylko śniadanie. Ciekawi mnie mój plan zajęć,wiem że na pewno będzie tam szermierka i mitologia z dziećmi Ateny,powiedział mi o tym Leo. Kiedyś mój nauczyciel hiszpańskiego powiedział mi coś mądrego a mianowicie że  wszystko, czego się dotąd nauczyłeś, zatraci sens, jeśli nie potrafisz znaleźć zastosowania dla tej wiedzy. Tak jest i ze mną,może wiem dużo na temat mitologii bo Daniel dużo mi o niej opowiadał no i wkręcił mnie w to,ale prawda jest taka że teraz trafiając do tego świata który miałam za zmyślony przez naćpanych greków - muszę się jeszcze wiele o tym nauczyć.

Na dworze zabrzmiał dźwięk konchy,a to oznaczało jedno. Śniadanie. Wyskoczyłam z łózka jak oparzona wywołując tym śmiech u mojego nowego rodzeństwa. Stanęłam w szeregu między Taylor i Charlie'm,byli to bliźniacy. Taylor miała krótko ścięte brązowe włosy i zielone oczy a za to Charlie miał postawione do góry włosy z zielonymi końcówkami co słodko wyglądało. Są oni najmłodsi z naszej szóstki mają po dwanaście lat kiedy reszta ma od piętnastu do siedemnastu lat. W domku była nas tylko szóstka. Ja,Lou,Amelia,Taylor,Michael, oraz Charlie. 

Po tym jak Lou która jako grupowa domku sprawdziła czy są na pewno wszyscy ruszyliśmy na śniadanie,mój brzuch wydawał z siebie odgłosy rodzącego wieloryba i za nic nie chciał się zamknąć. Zauważyłam że na stołówce siedzi już parę domków,a mianowicie domek Hadesa przy którym siedział tylko Nico oraz domek Afrodyty i Nike.

Dwa ŚwiatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz