Po otwarciu się drzwi prowadzących do chaty, przybyszki stały jak wryte w ziemię tak samo jak osoba która otworzyła im drzwi.
Angelica chcąc zakończyć tą wszechobecną ciszę w końcu powiedziała:
-Ej młody, ja nie gryzę... No może nie zawsze.
Po słowach wilczycy w czerwonej bluzie oczy chłopaka rozszerzył się jeszcze bardziej. Chwilę po tej niezręcznej "rozmowie" kawałek dalej za młodzieńcem można było usłyszeć specyficzny dźwięk tupania osoby schodzącej po schodach, oraz donośne pytanie:
-Hej Dipper! Kto się tak dobijał do chaty...
Była to dziewczyna w tym samym wieku co chłopak. Ale to co naj bardziej zainteresowało Zizi to to, że dziewczyna była Prawie identyczna w porównaniu ze słópem soli stojący w drzwiach, lecz ona miała na sobie fioletową spudniczkę oraz miętowy sfeter z kotem w muszce. Jej włosy były długie, w tym samym kolorze co jej "klona", a wyżej można było zobaczyć jeszcze różową opaskę. Na jej szeroko wyszczerzonyh zębach można było zobaczyć aparat. Schodząc tak po tych schodach i spostrzegając wędrowczynie nie musiała długo czekać na odpowiedź tak zwanego "Dippera" (O ile dało by się to nazwać imieniem).
Dziewczyna szybko zbiegł ze schodów i złapała wszystkie cztery futrzaki w jednym śmiertelnie silnym uścisku. ~Sądząc po wyrazie jej twarzy można spekulować, że właśnie przechodzi cukrzycę od nadmiaru słodkich stworzonek w jej ramionach.
Pomyślała Zizi.
Po opanowaniu swojego przesłodzenia, dziewczyna odstawiła puchate przybyszki spowrotem na ziemi z wyrazem twarzy który mówił łasiczce i jej przyjaciółkom jak bardzo radosna była ta osoba.
Możliwe, że dzięki nadejściu wsparcia, chłopak naglę się trochę otrząsnoł i nabrał powagi.
Już miał dojść do słowa gdy uprzedziła go brązowo-włosa:
-Noooo, ja jestem Mabel, a wy przesłodkie futrzaki?!?
W jej oczach widać było wielkie zainteresowanie i radość przez pewność o poznaniu prawie uduszonych wcześniej dziewczyn.
Zizi rozluźniając się trochę spojrzała na nowo poznane twarze i powiedziała:
-Ja jestem Zizi, ta kotka w filoetowej bluzie i ciemnozielonym płaszczu to Gabi, granatowa bluza to LiLi a ta przemiła wilczyca która wcześniej wgryzała ci się w rękę to Angelica.
Po przedstawieniu się, chłopak z sosną na czapce uspokoił się trochę, lecz nadal można było wyczytać z jego mimiki twarzy, że nadal jest trochę spięty.
-Ja jestem Dipper, a to jak już się dowiedziałyście to jest Mabel, moja siostra bliźniaczka.
Po słowach chłopaka w głowię Zizi się rozjaśniło. Miała rację, oni są bliźniakami!
-Wow, w tych okolicach przydarzają się dziwne żeczy, ale jeszcze nigdy nie zetknąłem się z taką anomalią...
Dipper nawet nie skończył, gdy do jego zdania wcisneła się LiLi:
-Anomalią?!? Ja według ciebie wyglądam jak ANOMALIA?!?
Bliźniak wyraźnie znowu się onieśmielił w stosunku do przybyszek.
-Przepraszam ale nie często mamy tu takich gości.
Tym razem po słowach Dippera zareagowała Angelica.
Wtedy by ocieplić atmosferę wtrąciła się Mabel:
-Hej! Spokojnie! A może zamiast tak stać w tych drzwiach pujdziemy do jakiegoś spokojniejszego pokoju, gdzie sobie wszystko omuwimy, bo chyba i wy i my czegoś nie rozumiemy?!?
-Wow sister, od kiedy ty masz takie przebłyski zdecydowanego działania???
Tymi słowami najwidoczniej chłopak zgasił swoją siostrę, ale dziewczyna nie dała po sobie tego poznać rozbłyskując nagłym uśmiechem, wszyscy byli zgodni ze słowami dziewczyny aby wszystko sobie nawzajem wyjaśnić.
Rodzeństwo zaczęło oprowadzać przybyszki po domu. Był to stary dom, gdzie niegdzie znajdowały się jakieś zakurzone meble lub przedziwne przedmioty wyglądające jakby były wyciągniętę z jakiegoś muzeum osobliwości.
Po przejściu przez "przedziwny korytarz" rodzeństwo razem z nowo przybyłymi weszli do bardzo interesującego pokoju.
Chociaż był strasznie obskurny i gdzie niegdzie brudny, można było się poczuć dość przytulnie. Na sierodku znajdował się żółty dywan, obok którego stał stary telewizor oraz szeroki fotel przy którym stała (napewno nie autentyczna) czaszka T-rexa służąca zapewne za stoliczek, lub coś podobnego.
Dalej można było zobaczyć drewniny stół razem z krzesłami, a po prawo od niego akwarium.
Wszystkie osoby rozsiadły się na wcześniej wspomnianym dywanie, i wtedy Mabel powiedziała:
-No dobrze, skoro już jesteśmy to kto zaczyna opowiadać?
-Sister, widać że one po raz pierwszy widzą to miejsce i są dość zaniepokojone, więc może zaczniemy my-Powiedział Dipper.
Dziewczyna w swetrze uspokoiwszy się kiwneła potakująco głową.
Chłopak odchrząknoł i zaczoł mówić:
-Otuż, znajdujemy się w mieście o nazwie Gravity Falls w stanie Oregon w USA... -Po tych słowach Zizi zbladła, po raz kolejny coś jej się przypominało, lecz nadal nie wiedziała co dokładniej. Aż w pewnym momęcie zdała sobie sprawę z tego co dokładniej się stało. Ona i reszta dziewczyn zostały teleportowane do alternatywnego wszechświata gdzie znajdowały się właśnie w fikcyjnym, najbardziej osobliwym mieście w stanach zjednoczonych, gdzie przedlaty naukowiec o imieniu Stanford Pines przywołał i poszedł na układ z demonem snu i chaosu, Billem Cyferką.
Sądząc po twarzach jej kompanek, nie tylko ona miała teraz wielką rozkminę, bo nie tylko ona znała to uniwersum.
Zizi była właśnie tak zamyślona, że aż przestała słuchać szczegółowej wypowiedzi chłopaka.
Przez głowę przelatywało jej teraz sporo myśli:
~To właśnie to miał na myśli Bill mówiąc o bliskim mu miejscu.
Co dokładniej nas tu czeka?
W jaki sposób miały byśmy tu zginąć jak twierdził demon i jak daleko z tąd jest najbliższa cola?!?!
Ogarnąwszy się nagle, łasiczka przerwała chłopakowi i zapytała:
-Przepraszam, że ci przerwę Dipper, ale gdzie mogę dostać tu Colę? Nie piłam nic od prawie dwóch godzin.
-Spoko, mogę ci przynieść sok Mabel z lodówki, od razu postawi cię na nogi!-Powiedziała jej Mabel.
Zizi wręcz zamurowało:
-A jest tu Cola?!? Przecież gdzieś musi być chociaż kropla!!!-Przerażona Zizi zwineła się w kłębek.
-Ona bez Coli nie przetrwa długo-Powiedziała Angelica.
-Taaaaaaa, ale możemy zobaczyć jak próbuję-Powiedziała LiLi z diabelskim uśmiechem na pyszczku.
Wtedy do konwersacji dołączył się Dipper:
-Spokojnie, coś się znajdzie. Tutaj można kupić gazowany sok cytrusowy, mogę jej przynieść...
-Nieeeeeeeeeee, mam alergię na cytrusy-Powiedziała zrospaczona Zizi.
-Hej, może przyda wam się trochę snu? wyglądacie na wykończone-Powiedziała Mabel, ale kto by się tym martwił skoro w pobliżu nie ma ani jednej, przeklętej kropli Coli!
-To dobry pomysł Mabel! Zaprowadź je do pokoju tuż obok naszego oraz daj im oduszki i koce. A jak się już wyśpią opowiedzą nam z kąd się tu wzieły-Powiedział chłopak z sosną na czapce. A dziewczyny poparły go w myślach, nadal zdezoriętowane informacjami o tym, gdzie dokładniej się znajdują. Po tych słowach Mabel zaprowadziła dziewczyny dalej korytarzem, aż doszły do schodów i weszły na górę. Dziewczyny po raz kolejny stały jak wryte w ziemię. Pokój do którego weszły i w którym miały spać był tym samym pokojem, co ten w którym Dipper został opętany przez Billa Cyferkę.
~Taaaaaa, to ten sam pokój, nawet witraż w kształcie Zjeba Cyferki tu jest-Pomyślała sobie dalej zdruzgotana zielonobluza.
W tym czasie Mabel rozłożyła na podłodze i niskim parapecie poduszki oraz koce dla futrzastych gości.
-Dobra, to już wszystko, jakbyście coś chciały, to ja i Dipper będziemy na dole, dobranooooooc!-Powiedziała wesoła Mabel.
Dziewczyny od razu rzuciły się na przygotowane miejsca do spania i przykryły się kocami.
-Eeeeeee, może nie mówmy im że tak naprwdę znamy ich aż za dobrze? -Zapytała Gabi.
-W sumie to nie głupi pomysł-Odpowiedziała jej Angelica.
-Moim zdanie powinnyśmy iść spać, padam z nóg-Powiedziała na wpół przytomna LiLi.
-Ta, jutro wszystko omówimy, a teraz śpijmy, proszę! Powiedziała zdesperowana Gabi.
Dziewczyny kiwneły głowami, położyły się i zamkneły oczy. Jako jedyna została już tylko Zizi która właśnie zadawała sobie w myślach pytania:
~Czy to przetrwamy?", "Co się stanie jutro?", "Co planuje Bill? " oraz "CZY W KOŃCU DOSTANĘ TĄ COLĘ, DO LICHA!!!".- Po tych jakże ciężkich pytaniach, Zizi wreście też zasneła.
CZYTASZ
Niezwykła międzywymiarowa przygoda czterech wariatek
Adventure[książka jeszcze nie skończona] Zizi, Gabi, Angelica i LiLi to zwykłe dziewczyny, lecz pewnego wieczoru ich życia diametralnie się zmieniają za sprawą pewnego Dorito w cylindrze. Zostają wysłane w miejsca które dobrze znają, lecz czy poradzą sobie...