-Nie! - krzyknął czyiś głos w oddali.
-Nie idź tam. Stój! Co ty robi...-
Zizi się obudziła.
Zlana potem zielonobluza spojrzała przed siebie.
Ona i jej kompanki nadal, tak jak zeszłego dnia znajdowały się w innym uniwersum, razem z dwójką tajemniczych bliźniaków.
Łasiczka leniwie przetarła ledwo uchylone oczy i przejechała dłonią po wilgotnym od potu czole.
-To tylko sen- pomyślała.
Po chwili rozciągania się, zauważyła, że Gabi, której zeszłego wieczoru nie mogła znaleźć, leży na parapecie przykryta kocem.
Zizi delikatnym krokiem podeszła do śpiącej kompanki tak, by nie obudzić reszty.
Kiedy zbliżyła się na tyle by obudzić przyjaciółkę, zauważyła coś czego na pierwszy rzut oka nie dostrzegła kiedy wstawała.
Z grzywki kotki wystał przysuszony liść a jej dłonie były umorusane w ziemi.
Kiedy Zielonobluza zaczeła się rozglądać wokół miejsca w którym leżała Gabi, zobaczyła, że wszędzie wokół rozypana była ziemia.
Zaniepokojona łasiczka zaczeła delikatnie budzić dziewczynę, która ledwo otworzyła oczy.
Zizi zamurowało.
Gabi wyglądała jeszcze gorzej niż wcześniejszego poranka.
Nielicząc ziemi, igieł sosnowych i liścia w jej grzywce wyglądała jakby od paru dni zmagała się z jakąś chorobą. Jej oczy były przekrwione a źrenice nienaturalnie roszeżone.
Zielonobluza przyłożyła swoją dłoń do czoła kotki i przeraziła się jeszcze bardziej.
Gabi była rozpalona.
Łasiczka szybko zaczeła budzić resztę dziewcząt, poczym powiedziała, że zejdzie na dół po Mabel, w tym czasie niech zostaną przy Gabi.
Angelica i Lily pokiwały głowami, a wtedy Łasiczka w szybkim tępie zeszła po schodach w dół by znaleźć brunetkę.
Mabel, tak jak podejrzewała Zizi, siedział już w kuchni mając zamiar zrobić śniadanie gością.
Łasiczka, z największym opanowaniem jakim mogła podeszła do dziewczyny i zaczeła jej wszystko wyjaśniać:
-Hej Mabel, miała byś może jakiś okład i leki na zbicie gorączki? Bo Gabi się nie czuje najlepiej...
-Co? Gabi coś się stało? To czemu nie mówisz od razu?!? Pielęgniarka Mabel wkracza do akcji.
Po tych słowach, brunetka zwróciła się w kierunku szuflady z której wyciągneła apteczkę.
Następnie, zaczeła kierować się truchtem w stronę schodów na górę wołając:
-ijo, jio, pierwsza pomoc już się zbliża Gabi! Tylko nie idź w stronę światła!!!- po dziecinnej reakcji Mabel, Zizi słabo zachihotała. Sytuacja w której się znalazła rozbawiła ją na tyle by trochę bardziej uspokoić się w sprawie z Gabi.
Kiedy weszła na górę, Mabel właśnie podbiegała do Kotki.
-Nic ci nie jest Gabi?!? Jak się czujesz?!? Masz, zmierzymy ci temperaturę. - Dziewczyna zręcznie włożyła termometr do ust filoetowobluzej, aby w tym samym czasie kiedy termometr zacznie odmieżać temperature chorej, włożyć rękę do apteczki w poszukiwaniu czegoś.
Po parunastu sekundach z apteczki wyłoniła się dłoń brunetki trzymająca listek tabletek, zapewne na zbicie gorączki.
Kiedy minoł czas odmierzania temperatury, Mabel wzieła do ręki termometr i zaczeła przyglądać się drobnej rurce z rtęcią.
Wynik mierzenia sprawił, że Brunetka otworzyła szeroko oczy w szok i powiedziała:
-Gabi! Ty masz 41 stopni celsjusza!
Gdzie ty się tak załatwiłaś?!?!
Gabi nie odpowiedziała.
Zaniepokojona obrotem sytuacji Zizi, podeszła do stojącej po lewo od Mabel Angelici.
-Ang, chodź poszukamy Dippera, on też powinien dowiedzieć się co się stało.
Czerwonobluza zdecydowanie wstała z pozycj siedzącej i zaczeła schodzić z łasiczką po schodah.
-Ej, ale jeszcze wczoraj Gabi tak nie wyglądała.
-Tak, przyznaję, że Gabi nie wyglądała wczoraj najlepiej. Ale tego nawet nie można porównywać do dzisiaj. - Przyznała rację Wilczycy.
-Ale przez co tak jest?! Nie możliwe, że to od tych lodów.
-Możliwe, że te lody nie były najświeższe, ale to pewnie nie od nich.- Fakt leżącej wokół kotki ziemi Zizi chciała zachować na puźniej. Najlepiej kiedy będzie mogła sam na sam rozmawiać z Angelicą i Lily.
Przyjaciółki po obejściu całego domu nie mogły znaleźć ani Dippera, ani Stanleya Pinesa, ani Forda Pinesa.
Kiedy już miały zrezygnować i wrócić do reszty Angelica zauważyła coś na blacie.
-Ej Dipsi, tutaj jest jakaś kartka.
Czerwono-bluza zgrabnym ruchem ściągneła kartkę z mebla.
"Do Lily, Gabi, Zizi i Angelici, jakbyście czegoś chciały ja i Ford jesteśmy w laboratorium za ałtomatem z przekąkami i myślimy nad tym jak wam pomóc w powrocie do waszego wymiaru, jeżeli to coś bardzo ważnego to laboratorium znajduje się na drugim piętrze pod ziemią. Winda znajduje się za ałtomatem a kod to AB1C3. - Dipper"
-Co?-Powiedziała zdziwiona Zizi.
-Jakie laboratorium?!? Za jakim automatem?!?-zafturowała równie zdziwiona wilczyca.
-czekaj, chyba wiem o co chodzi.
-Huh? - zapytała zbita z tropu Czerwonobluza.
-Pamiętsz ten pokój z kasą robiący za sklep z pamiątkami? Tam jest jakiś ałtomat z przekąskami, pewnie o to chodzi.-Po słowach łasiczki, obie dziewczyny zgodnie pokiwały głowami i skierowały się w stronę znajdującego się w innym pokoju sklepu.
Przed nimi stanął kolosalny automat.
Gdyby nie fakt, że poprzez przejście do tego uniwersym zmalały do naturalnych rozmiarów to maszyna pewnie nie stanowiła by dla nich tak wielkiej różnicy.
-poczekaj tu chwilę, przyniosę coś by cie podsadzić, KrAsNaLu.
Oznajmiła drwiącym głosem Angelica.
Po szybkim rekonesansie po okolicy, wilczyca przyniosła drewniany taboret który znalazła w pobliskim składziku.
-To powinno pomóc, a teraz właź.
Po słowach przyjaciółki, Zizi wspięła się na taboret z którego wstukała podany na kartce kod.
Wtedy, z automatu można było usłyszeć krótkie piknięcie, po którym cała maszyna odsuneła się od ściany niczym grube drzwi ukazując wejście do korytarza, schodzącego schodami w dół.
-Jak już wrócimy, to przypomnij bym też takie coś sobie zrobiła.
Stwierdziła czerwonobluza z oczami wpatrzonymi w ukryte schody.
-Nie możemy marnować teraz czasu, musim jak najszybciej znaleźć Dippera i Forda i powiedzieć im o tym co się stało.
Bez zbędnego komentowania sprawy, Zizi i Angelica zapaliły światło i zeszły z zawrotną prędkością po schodach.
Po przejściu sporej liczby schodów, dziewczyny doszły do pomieszczenia z windą.
-Tu też potrzebujemy kodu???
Zapytała w pierwszej chwili zaskoczona Angelica.
-Ta, ale zgadywanie chyba nie będzie konieczne, tutaj jest druga karta.
Zielonobluza wskazała na ścianę z panelem do którego przyklejona była kartka, po podejściu na miejsce odkleiła ją od ściany, przystawiła do światła i zaczeła czytać.
-"laboratorium w którym jesteśmy znajduje sie na drugim piętrze, a kod znajdziecie na odwrocie kartki.
Dziewczyny tak też zrobiły.
Po wpisaniu kodu ze wzkazanego miejsca, winda otworzyła się z chrzęstem, a Zizi i Angelica do niej weszły i wybrały odpowiednie piętro.
-Gabi wyzdrowieje? Bo bez niej nie wracamy do domu.
Powiedziała Angelica.
-Oczywiście, że tak i ja już się dowiem co się stało.
Po niecałej minucie drogi, winda zatrzymała się z głuchym brzdękiem, a metalowe drzwi otworzyły się ukazując czekające na dziewczyny pomieszczenie.
Podłoga po której chodziły obłożona była starą zakurzoną wykładziną, a reszta pomieszczenia, wyłożona była niekiedy nieruszanymi od długiego czasu gablotami i panelami.
W zatęchłym pomieszczniu, znalazły się także inne zakurzone sprzęty, przedmioty oraz gdzieniegdzie wyniszczone obrazy.
Po przejściu wzdłuż niecodziennego składowiska, dziewczyny doszły do szerszego pomieszczenia, w którym znajdowali się Dipper razem z Fordem.
Samo nowe pomieszczenie nie różniło się bardzo od poprzedniego, rzeczą która rzuciła się łasiczce w oczy był ogromny ekran, pod którym znajdowało się parę szuflad oraz biurko z sporą ilością popisanych papierów, projektów i szkiców.
-Czyli, że jednak przyszłyście. Domyślałem się, że coś się wydarzy.
Powiedział Ford.
Słowa mężczyzny zaciekawiły zielonobluzą.
~Z kąd domyślał się, że coś się stało?
Może zanim powiem co się stało, to zapytam się o co dokładniej chodziło Fordowi.
Pomyślała łasiczka.
Ford zareagował, tak jakby wyczytał w myślach łasiczki to, o co chciała go zapytać.
-No cóż, zauważyłem jak jedna z was krążyła ostatniej nocy przy lesie, jeżeli dobrze pamiętam, to była to ta kotka w fioletowej bluzie.
Zizi spojrzała zaskoczona na starszego mężczyzę, mogła wręcz wyczuć pot który zaczoł zbierać się na jej twarzy.
~Co? Co Gabi miała by robić w środku nocy poza chatą? Może się pomylił... Nie, przecież Ford jest w stanie odróżnić jedną z nas od tutejszych istot... Co tu się dzieje???
Zizi otrząsneła się
~Hmm, ale też nie bez powodu ta cała ziemia i igły wzieły się na Gabi, może ona rzeczywiście wyszła w nocy z chaty, ale po co?
Zapytała samą siebie w myślach.
-Rzeczywiście, rano wokół Gabi znalazłam trochę ziemi, ale ciężko będzie ją teraz zapytać bo jest w dziwnym stanie.
Tym razem pytanie zadał Dipper:
-W jakim stanie dokładniej? Co się stało?
-leży z wysoką gorączką, a jej oczy są przekrwione a źrenice rozszerzone.
-Nie dobrze, a mówiła cokolwiek???
-Nie, a nawet jeżeli, to my już byłyśmy w drodze tutaj.
-hmm, przekrwienie białek skojarzyło mi się z objawami bezsenności, a jeżeli chodzi także o bóle głowy, to moja teoria zostanie potwierdzona.
Stwierdził Ford.
-Bezsenność? Ale od czasu przybycia tutaj śpimy w najlepsze.
-Tak, domyślam się, ale niepokoi mnie jeden fakt, musimy się szybko zbierać, Dipper, wiesz co masz wziąć.
Powiedział Ford, po czym Dipper energicznie podniósł z jednego z blatów torbe.
-Tak jest wójku Fordzie!
Po tych słowach, cała czwórka skierowała się z powrotem do windy.
Cisza.
Nikt nie wydał z siebie nawet słowa.
W akompaniamęcie dźwięków przemieszczającej się windy, Zizi zaczeła pytać samą siebie:
~Ford coś wie. Wie, albo tylko się domyśla. Coś stało się z Gabi.
CZYTASZ
Niezwykła międzywymiarowa przygoda czterech wariatek
Aventura[książka jeszcze nie skończona] Zizi, Gabi, Angelica i LiLi to zwykłe dziewczyny, lecz pewnego wieczoru ich życia diametralnie się zmieniają za sprawą pewnego Dorito w cylindrze. Zostają wysłane w miejsca które dobrze znają, lecz czy poradzą sobie...