III. Spotkanie po latach część 1

35 4 2
                                    

Siedzi w ostatniej ławce. Nie wierzę, że chodzę do klasy z tym samym chłopakiem, z którym spotkałam się dziś rano. Ciekawe, czy on jest jakimś czarodziejem, skoro przewidział, że się jeszcze spotkamy, ale z drugiej strony to jest duże miasto i jest tutaj chyba dużo szkół. Poza tym, przecież on wygląda na starszego, więc dlaczego chodzi do tej klasy?

Najgorsze jest to, że obok niego jest jedyne wolne krzesło, więc chyba nie mam wyboru. Jednak nie, mam wybór, mogę teraz stąd uciec i zmusić mamę do wypisania mnie z tej szkoły. Tylko to by było trochę głupie z mojej strony, bo w sumie nic do niego nie mam, oprócz tego, że jestem przekonana, iż przy nim moje postanowienie o nie zawieraniu znajomości, może się nie udać.

Kiedy mnie zauważył, uśmiechnął się i pomachał mi. Nie mam wyjścia, podeszłam do jego stolika. Jestem strasznie zdenerwowana, bo zawsze siedziałam sama, a teraz muszę dzielić ławkę z inną osobą i to jeszcze z chłopakiem. Jednak najbardziej stresuję się tym, że byłam dla niego strasznie chamska...

- Cześć. Wygląda na to, że muszę usiąść koło ciebie. - Posłałam mu wymuszony uśmiech.

- Hej. Siadaj. - Odpowiedział radośnie.

Nie chcę z nim siedzieć. Czuję się nieswojo. Wszystkie dziewczyny w klasie dziwnie się patrzą w naszą stronę, a potem o czymś rozmawiają i tak ciągle przez kilka minut. Mam wrażenie, że mnie obgadują, ale to pewnie tylko moja wyobraźnia.

Lekcja bardzo mi się dłuży. Może dlatego, że przerabiałam ten temat już w trzech ostatnich szkołach. Czy jest szansa, że kiedykolwiek nauczę się czegoś nowego?

- Skoro siedzimy w tej samej ławce, to może się poznamy? - Zagadał po jakiś trzydziestu minutach.

Zerknęłam na nauczyciela chemii. Pisał coś na tablicy, więc uznałam, że  nie zorientuje się, kiedy będziemy cicho rozmawiać. Na dodatek siedzimy w ostatniej ławce, więc na sto procent nas nie usłyszy.

- No okej. - Wydaje mi się, że go nie lubię, ale z drugiej strony bardzo chcę go poznać. - Jestem Nikki Black. - Odpowiadam niepewnie.

Popatrzyłam na niego. Musiałam podnieść głowę do góry i od razu spojrzałam w jego niesamowite oczy. Zobaczyłam w nich zaskoczenie, a po chwili zmieszanie.

- Black? - Zdziwił się tak, jakby skądś mnie znał, ale to nie jest możliwe.

- Tak. - Potwierdziłam, kiwając przy tym głową.

Chłopak mocno zacisnął szczękę, a jego kości policzkowe stały się jeszcze bardziej widoczne niż przedtem.

- A ty to...? - Zapytałam po pewnej chwili, kiedy się nie odezwał.

- O przepraszam. Jestem Luke Walker. - Powiedział to tak sucho i bez uczuć, że zdziwiłam się. Przecież odkąd się poznaliśmy, on pokazywał tyle uczuć i był taki sympatyczny.

Ponownie spojrzałam w jego oczy, chcąc się czegoś doszukać, głównie tego, dlaczego jest taki szorstki, ale nic z tego nie wyszło. Nie widzę w nich ani grama jakiegoś zaciekawienia, bólu, irytacji, czy czegoś innego. Po prostu nic. Pustka.
Teraz jego jasnobrązowe oczy w połączeniu z jego napiętą szczęką wydają mi się groźne, a nawet bardzo.

Przez resztę lekcji się do mnie nie odzywał. Nawet odsunął krzesło na sam kant stolika, chyba żeby być jak najdalej ode mnie. Nic z tego nie rozumiem. Dlaczego odkąd wie jak się nazywam, tak bardzo spochmurniał?

***

Idę szkolnym korytarzem, szukając sali, w której mam następną lekcję. W pewnym momencie zauważam Luke'a, który głośno kłuci się z naszą dyrektorką.

- Przecież jest tak dużo klas! Czemu nie chcesz mnie przenieść do innej?! - Krzyczy.

Stop, stop, stop! Że co! To on i dyrektorka są na "ty"?
W sumie nie moja sprawa, ale nie dość, że na nią krzyczy, to jeszcze nie mówi do niej oficjalnie, a chyba powinien.

- Jacob, uspokuj się! Mówiłam ci, że nie przeniosę cię do innej klasy na lekcje chemii, biologi i matematyki, bo nie ma już miejsca. Poza tym nie miałbyś tego problemu, gdybyś się uczył, więc teraz nie narzekaj. - Tłumaczy głośno i powoli, wymachując przy tym rękami. - I powtarzam ci po raz trzeci, żebyś nie zwracał się do mnie w szkole na "ty". - Dodaje ciszej.

Nie wiem dlaczego tak mu przeszkadza ta klasa. Przecież kończy się pierwszy semestr, a gdyby nie pasował mu taki plan lekcji, to chyba mógł zrobić coś, żeby chodzić do innej klasy na te trzy lekcje już na początku semestru.

Dyrektorka chyba powoli traci cierpliwiść. Nie dziwię się jej. Jednak Luke... Ale chwila moment... Jacob? Co? O co tutaj chodzi? Przecież on ma inaczej na imię. Czemu ona mówi do niego Jacob? To on musiał mnie okłamać. Ale dlaczego to zrobił? Ja mu w niczym nie zawiniłam, a on mnie oszukał. No może oprócz tego, że byłam dla niego chamska.

- Ale ja nie mogę chodzić z nią do klasy! I doskonale wiesz dlaczego!

Czyżby to było o mnie? Nie, niemożliwe. Nie ma takiej opcji. On mnie nie zna.

- Przykro mi. Wiem, że to dla ciebie kłopotliwe. - Mówi, tym razem spokojniej.

- No to czemu, do cholery, nie chcesz mi pomóc!? - Krzyknął chyba na całe gardło tak, że kilku ludzi spojrzało w jego stronę, ale on się tym nie przejął.

Wiem, że nieładnie tak podsłuchiwać, ale trudno. Najważniejsze, że nikt nie ma pojęcia, iż podsłuchuję. Stoję sobie oparta o ścianę i udaję, że robię coś na telefonie.

- Wyrażaj się! - Zgromiła go wzrokiem. - I zrozum wreszcie, w innych klasach nie ma miejsca. Naprawdę mi przykro, bo znam twoją sytuację, ale nie mogę ci pomóc. Koniec dyskusji. - Dokończyła ostro, ale ze współczuciem i odeszła.

Czy ktoś może mi powiedzieć o co chodzi? Czy ja mu się czymś naraziłam? Dlaczego chce się przenieść do innej klasy na te trzy durne lekcje? O co mu chodziło, kiedy mówił: "Ale ja nie mogę chodzić z nią do klasy! I doskonale wiesz dlaczego!"? I o co chodzi z tym jego imieniem?

Chłopak stoi tam nadal. Jest bardzo zdenerwowany. Nie rozumiem czemu. Boże... Ostatnio tak dużo rzeczy nie rozumiem. Mam dość. Chcę się wyprowadzić, proszę.
Albo jednak nie, nie chcę. Chcę tu zostać, nie wiem czemu, ale chcę.

Chciałabym tam podejść i wyjaśnić tę sprawę, ale za bardzo się boję. Chyba lepiej będzie nie ryzykować. Pójdę gdzieś indziej, może do biblioteki. Tak. To zdecydowanie dobry pomysł.

PrzyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz