1.

57 7 8
                                    

Krople deszczu spowiły okna sypialni Carli, gdy ta rozpaczała po śmierci swojej matki - Andie Watson.  Była
to kobieta, której bez słów można było wiele wytłumaczyć.  Uwielbiała czytać. Była piękną kobieta.  Jej cera była niczym mleko, a włosy kruczo czarne. Oczy przesiąknięte były radością, a usta cieszyły się każdym miłym słowem wypowiedzianym
w czyjąś stronę.  Niestety problemem był jej charakter. Nigdy nie dawała
za wygraną. Starała się zapewnić,
jak najlepszą przyszłość dla córek. Niestety to ją zmyliło.

Zmarła nagle. Na oczach swoich dzieci odeszła z tego świata. Według Carli była za młoda na taką śmierć.
Co prawda,  zginęła w tragicznych warunkach. Było to pewnego wrześniowego wieczoru nad rzeką.
Już kilka lat temu zaszła za skórę wielu osobom z pracy.  Nie brała jednak tego na poważnie. 
A powinna.

 
Jej kolega -Jerry McCarthy, nienawidził jej.  Zajęła jego stanowisko jako dziennikarka
w znanej gazecie na stanowisku kierownika. Podkopała go. 
Nie spodobało mu się to i postanowił
się zemścić. Postanowił się z nią spotkać.  Powodem jaki miał
ją zmusić
do spotkania była rozmowa na temat pracy w nieodwiedzanej kawiarence.
Andie zgodziła się. 
Ubrała się gustownie i udała
się tramwajem w umówione miejsce.
Gdy weszła do kawiarenki poczuła niesamowity zapach pieczonej szarlotki i świeżo parzonej kawy
dla obojga.
Podeszła do stolika, gdzie czekał już na nią Jerry. 
Rozmawiali na temat nowej powieści znanego pisarza i zastanawiali się, czy warto umieścić o tym artykuł.

Jerry już miał plan.  Andie niczego
się nie spodziewała.Tuż po spotkaniu postanowił, że ją odwiezie do domu.  Droga jednak nie wskazywała
jej domu, lecz rzekę przepływającą przez ich wspólnie zamieszkiwane miasto.  Minęli stary młyn. 
Tuż za nim miała nastąpić tragedia. Andie wysiada z samochodu, gdy byli nad rzeką. 
-Dlaczego tu przyjechaliśmy?  Miałeś mnie odwieźć do domu. - powiedziała zakłopotana Andie.
-Dobrze wiesz, jak bardzo cie nienawidziłem.  - podszedł ją od tyłu Jerry trzymając w ręku sznur i zarzucając jej na szyję  - Jesteś taka głupia i naiwna.  Naprawdę myślałaś, że to spotkanie to tylko rozmowa służbowa? Myślałem, że jesteś mądrzejsza.
W tej chwili zacisnął sznur na jej szyi.  Andie brakowało powietrza. 
Nie mogła złapać oddechu.  Dusiła się.  Gdy Jerry był pewny, że nie żyje, zapakował jej ciało w worek
i  przywiązał do niego kilka cegieł, żeby spadła na dno.  Wrzucił, jak najdalej od brzegu.  Zatarł ślady,  wsiadł do auta i pojechał.  W domu czekała na niego żona z synem...

Jakoś to będzie... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz