3. Out Of My Mind? Pff, Let's Have Some Fun~

129 13 2
                                    

Jerzy przymknął oczy i mimo próby uspokojenia się, z całej siły kopnął stolik, który przewrócił się zbijając całą porcelanę znajdującą się na nim.
Był zły, nie rozumiał zachowania Laurensa, czemu płakał, co go dręczyło. Czuł potrzebę jednocześnie pomocy chłopakowi jak i ukaranie go za takie zachowanie, brak respektu. Miał mu teraz umilić czas, uspokoić, nie wpakować w większe bagno niż to, które przeżywał chwilę wcześniej na łóżku. Mężczyzna słyszał straże przemieszczające się po zamku, kilka z nich wbiegło do komnaty.

-Wyjść - Zarządził krótko król - I odeskortować Johna Laurensa do jego pokoju.

- Ale Panie..

- Później ktoś sprzątnie ten bałagan, na razie mnie to nie obchodzi. - Warknął, a przestraszeni strażnicy opuścili pokój, zamykając za sobą drzwi. Gdy było już bezpiecznie władca ugryzł się w dłoń i wrzasnął w nią żałośnie. Znów słyszał szum...

-Czemu to wszystko dzieje się na raz..


Laurens biegł jeszcze chwile przez korytarz, ale usłyszał odgłos tłuczonego szkła z komnaty króla. Natychmiast wszystko uleciało z jego głowy zostawiając tylko strach o króla. Znowu ma atak? Już zawracał żeby zobaczyć co się stało, ale napotkał dwóch strażników. Chciał ich ominąć, ale oni złapali go pod ramiona.

- Co jest? - zapytał samego siebie po czym zaczął się szarpać. Od razu wstąpił w niego niepokój - wykryli go.

- Nie, nie, ja nic złego nie zrobiłem! - krzyczał na cały korytarz - Puście mnie nie ma cie nakazu!

Strażnicy tylko złapali go mocniej, nie mając w planach puszczać.

-Mamy nakaz od króla aby odeskortować Pana bezzwłocznie do pokoju. - Odparł jeden ze spokojem w głosie, przyglądając mu się. Tym razem drugi zabrał głos - Z tego co wiemy nic Pan nie zrobił, ale.. Czy aby na pewno? Król był poddenerwowany..

- Nic mu nie zrobiłem! To on nie ma taktu i mnie nie rozumie! - spierał się ciągle - Dajcie mi do niego iść, nie słyszycie, że tam coś się stało?! On nie jest poczytalny! - wrzeszczał ciągle w nowym szale złości, chcąc tylko do niego pójść, przytulić się, wytłumaczyć, cokolwiek.

Mężczyźni popatrzyli po sobie i z powrotem na chłopaka.

-To już obraza Króla... - Mruknął jeden

-Kompletny brak szacunku - Dodał drugi, uśmiechając się paskudnie -Powinniśmy go za to zakluczyć? - zapytał.

-Król chciał by odprowadzić go do pokoju.. Ale kto wie.. Może jeżeli Pan Laurens nas przekona, nikt się o tym nie dowie~ - dopowiedział temu drugiemu pierwszy.

Szatyn popatrzył na nich skonfundowany. Co miał im dać? Nic nie miał, a on jak zwykle powiedział parę słów za wiele. Westchnął ciężko i zawiesił głowę, już miał się poddać, kiedy nagle w jego głowie pojawił się iście szański pomysł.

- Pomocy! George, błagam! Oni chcą mnie zgwa.. - urwał teatralnie, pochylając się teatralnie na jednego ze strażników - Ratuj, proszę! - wrzeszczał przywołując sztuczne łzy.

Jeśli chcieli mu grozić, to na jego zasadach. Udało mu się załkać i obrócić się w ich uścisku tak, że jednego pociągnął z impetem na ścianę. Nie był słaby, treningi żołnierza pokazały mu kilka trików. Wydał z siebie jeszcze nieszczęsne jęki i pozwolił sobie na chlipanie, licząc, że jego kochanek wydostanie go z tego bagna.

Zamieszanie na korytarzu zwróciło uwagę niektórych osób ze służby, zaczęli przyglądać się całemu zajściu.

-Co ty robisz?! -Jeden ze straży zaczął panikować. - Jeżeli król usłyszy..

Laurens little secretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz