Gdy ciocia Rose i Alan wyszli, zadzwoniła do mnie Carmen. Jak za każdym razem chciała wyciągnąć mnie na kolejną imprezę, ale nie tym razem. Opowiedziałam jej, kogo spotkałam po szkole i kto siedział dziś u mnie na kolacji.
-Dziwne, że nie czepiała się go tak bardzo.
-Też się zdziwiłam, ale tyle dobrze, że był spokój. - powiedziałam, bawiąc się rogiem mojego różowego koca.
-Na pewno nie chcesz iść? Wiesz, że może być naprawdę fajnie, a ciebie znowu coś ominie.
-Wiesz jak zawsze wygląda to twoje fajnie. Wchodzimy razem, ale ty mnie później zostawiasz, a ja muszę sama wracać do domu. - zaśmiałam się.
-Najważniejsze, że razem wchodzimy.
-Tak, tak. Dobra, ja idę spać, bo jestem już naprawdę zmęczona. Cześć.
-Dobranoc.
Weekend minął bardzo spokojnie. Co dziwne nie pisał ani nie dzwonił do mnie Alan. Może po prostu mu się już znudziło? To nawet i dobrze. Będzie mi łatwiej skupić na dalszej nauce.
W poniedziałkowy poranek nie miałam siły wstać. Po tak krótkim weekendzie wstanie o 6 rano z cieplutkiego łóżka to przestępstwo.
Jednak nie mogę na początku roku pozwalać sobie na dłuższe wolne.Umyłam się i ubrałam zwykłe, jasne jeansy, białą bluzkę z jakimś napisem oraz szary sweterek.
Gotowa zeszłam na dół gdzie w kuchni siedział mój brat razem z tatą.
-Kim będziesz musiała wziąć ze sobą Shawna. - odezwał się tata, biorąc łyka swojej czarnej kawy.
-Co ci się stało, że nie możesz jechać swoim? - zwróciłam się do brata.
-Sama mi to powiedz, dziś będę musiał go wziąć do mechanika. - wzruszył ramionami.
-To jeśli masz jechać ze mną to rusz swój tyłek i chodź. - wyszłam z kuchni, zabierając ciastko leżące na talerzu Shawna.
-Ej! Oddaj złodzieju!
-Powiedzmy, że to zapłata za podwózkę twoich pośladów.
Gdy oboje byliśmy już w drodze do szkoły, przyszło mi na myśl, aby wypytać Shawna, skąd może znać Alana. Nie mam tylko pojęcia jak odpowiednio dobrać słowa, aby wszystkiego się dowiedzieć.
-Mam do ciebie pytanie. - odezwałam się w pewnym momencie. Shawn odwrócił głowę w moją stronę.
-No to dajesz.
-Em, chciałabym wiedzieć skąd znasz Alana. Nigdy mi o nim nie wspominałeś.
-O to samo mogę zapytać ciebie. - wzruszył ramionami.
-Shawn ja się pytam poważnie.
-Jezu, poznałem go raz na jednej z imprez. Już koniec pytań? Tak, to dzięki z podwózkę. - powiedział i wysiadł z auta lekko trzaskając drzwiami.
Wzięłam głęboki oddech, pochylając się nad kierownicą. Jeszcze tego mi brakowało, aby pokłocić się z Shawnem. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i również wyszłam.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak zajebiście było. - Carmen już kolejną przerwę opowiada mi jak było na imprezie. Tak naprawdę nie za bardzo mnie interesuje co się stało, ale ona i tak mówi jedno, i to samo.
-Mhm.
Cały czas skupiałam się na tym, dlaczego nigdzie nie było Alana. Odkąd wyszedł ode mnie w piątek, nie widziałam go, ani nie słyszałam o nim. Co jest naprawdę dziwne.
-..ale jakbyś wiedziała co stało się z Alanem. To była dopiero akcja..
-Co? Możesz powtórzyć? - przerwałam jej w pewnym momencie.
-Eh, nigdy mnie nie słuchasz. - westchnęła.
-Przepraszam, ale możesz mi jeszcze raz powiedzieć, o co chodzi z Alanem?
-No on też był na tej imprezie. Z tego, co mi wiadomo to był na niej z Amber.
Aha, okej.
-Nie pij jakoś dużo, ale pobił się z jakimś kolesiem z innej szkoły. Niby chodziło o jakąś laske. Dokładnie niestety nie wiem o jaką. Jednak tak mocno potraktował tego chłopaka, że biedak trafił do szpitala ze złamanym nosem. - westchnęła.
-A nie wiesz co z Alanem?
-Siedział dwadzieścia cztery godziny za pobicie. Ale jakoś szczególnie chyba nie ucierpiał w bójce.
-Nie wiesz może gdzie on teraz może być?
-Skąd ja mam to niby wiedzieć? - spojrzała na mnie, śmiejąc się.
W tym momencie do głowy przyszedł mi wspaniały pomysł.
-Ty może nie wiesz, ale chyba wiem kto będzie wiedział. Za to ty będziesz musiała pomóc mi to z niego wyciągnąć. - szeroko uśmiechnęłam się w jej stronę.
CZYTASZ
Touch the sky
Fanfic-To jest niemożliwe. - szepnęłam zakrywając twarz dłońmi. -Wszystko jest możliwe. - czuje jego przeszywający wzrok na sobie. -To mi do cholery powiedz jak mam to zrobić. - warknęłam i spojrzałam w jego czarne jak węgiel oczy. -Wystarczy dotknąć ni...