Notka autora: Nanami nie istnieje w tej historii, a Tomoe nigdy nie zakochał się w człowieku. Później będzie wyjaśnione jak trafił do Mikage.
~~~
Pewnej gwieździstej nocy bakeneko przechadzało się chodnikiem rozglądając się po okolicy. Nie było tu nigdy Kotori, więc dziewczyna postanowiła się rozejrzeć po okolicy. Idąc zauważyła schody wybudowane na górce. Yokai złapała swój niedbale i luźno spleciony warkocz między palce i zaczęła nim lekko wymachiwać wpatrując się w schody. Był środek nocy, więc nie musiała się obawiać o krzywe spojrzenia ludzi przechodzących obok. Kotori przekrzywiła lekko głowę i zaczęła się zastanawiać czy tam wejść, namysł nie trwał długo. Dziewczyna ruszyła szybko po schodach i z każdym przebytym stopniem jej ciekawość rosła. Gdy w końcu doszła ujrzała torii i odruchowo spojrzała w górę.
- Świątynia Mikage, huh? Jest w świetnym stanie... - pomyślała na głos dziewczyna
Kotori rzuciła okiem na okolicę, nie spostrzegła żywej duszy. Z lekkim wahaniem przekroczyła wielką bramę i ruszyła ścieżką w stronę świątyni. Zachwyciła się świątynią, była piękna, zadbana, podobnie jak i miejsce dookoła niej. Cicho weszła po schodkach, które były lekko wklęśnięte z powodu chodzących po nich ludzi. Stanęła i się wsłuchała, czy nikt się tam nie kręci, a gdy stwierdziła, że nic się nie dzieje udała się dalej. Weszła na paluszkach do środka zamykając za sobą drzwi. Skrzypnęły. Kotori nie zwróciła na to uwagi, ale jedno skrzypnięcie wystarczyło, żeby obudzić śpiącego sługę, Tomoe. Podczas gdy dziewczyna na po cichu przemykała się między pomieszczeniami oglądając wszystko lis podniósł się z swojego posłania, rozejrzał się nieco zaspany. Skrzyp. To była podłoga. Sługa stwierdził, że to jego pan, ale na wszelki wypadek wolał sprawdzić. Wstał i udał się do miejsca z którego usłyszał skrzypiącą podłogę. Jakież musiało być jego zdziwienie gdy zobaczył kota rozglądającego z ciekawością po świątyni. Wpatrywał się tak zdziwiony przez krótką chwilę, a po chwili się odezwał.- Co ty tu robisz?
Kotori odwróciła się i zobaczyła Tomoe, zamachała ogonem i lekko go najeżyła minimalnie przestraszona.
- Rozglądam się. - odpowiedziała pewnie
- Nie powinnaś tu być, zgubiłaś się kiciusiu? - zapytał lekko drwiąco lis
- Kiciusiu?! Nie jestem kiciusiem. - warknęła na niego Kotori
- Na pewno? - Tomoe uśmiechnął się. Wyjął z yukaty listka - Bo jak dla mnie jesteś takim małym zagubionym kotkiem
- A po co ten liść jak można wiedzieć? - spojrzała na listka, nie rozumiejąc co Tomoe chce zrobić. Lis rzucił liściem, który przykleił się do jej czoła. Kotori zamrugała i zmieniła się w małego rudego kotka. Zaczęła miałczeć przeraźliwie i rzuciła się do biegu, ale lisie yokai złapało ją w porę.
- Wybacz, ale nie mogę pozwolić, żebyś wpadła na Mikage - rzekł troskliwym tonem i pogłaskał delikatnie jej łebek
- Tomoe? Co się tu dzieje...? - lis usłyszał znajomy głos, głos swego pana, bardzo zaspany głos
- Oh, znalazłem kota myszkującego po świątyni, właśnie szedłem go wyrzucić. - odpowiedział radośnie, beztrosko z uśmiechem na ustach
- Wróć jej normalną postać, Tomoe - powiedział Mikage spokojnieLisi sługa niechętnie wykonał rozkaz swojego pana odmieniając postać Kotori z małego kotka do jej wcześniejszego wyglądu. Kocica patrzyła przestraszona na Tomoe przez moment, a potem rzuciła się do ucieczki. Nie zrobiła nawet kroku, gdy Mikage delikatnie ją złapał i się do niej uśmiechnął przyjaźnie.
- Chodź proszę. Chciałbym z tobą porozmawiać.
Łagodny ton bóstwa uspokoił yokai. Dziewczyna kiwnęła głową i z nim poszła. Lis poszedł za nimi mordując Kotori wzrokiem. Udali się do pokoju ziemskiego bóstwa, wszystko było przygotowane do tej rozmowy.
- Mikage, skąd wiedziałeś, że tu jest jeszcze jedna osoba, przed chwilą wstałeś.
- Byliście bardzo głośno, więc zdążyłem się obudzić i rozłożyć odpowiednie rzeczy. - bóstwo uśmiechnęło się do swojego sługi. Każdy usiadł na wyznaczonym miejscu.
- Powiedz mi, czemu tu weszłaś pod osłoną nocy? Trochę to podejrzane.
- Szłam sobie i zobaczyłam schody, więc postanowiłam na nie wejść. Zobaczyłam świątynie i chciałam zobaczyć co tu jest. Nie myślałam, że ktoś mnie usłyszy. Przepraszam. - Kotori spuściła wzrok z Mikage i wbiła go w podłogę
- Rozumiem. - bóstwo ziemskie kiwnęło głową zastanawiając się nad czymś
- Migake, nie podoba mi się twój wyraz twarzy. O czym myślisz? - zapytał niepewnie Tomoe
Jednak bóstwo nie odpowiedziało i przyglądało się Kotori z poważną miną. Dziewczyna tylko jeździła wzrokiem po Tomoe i Mikage nie wiedząc co ją czeka
---
bakeneko -> Kocie yokai
yukata -> rodzaj kimono
Pomocy ja dawno nie pisałam. POMOCY XD Czy to jest cokolwiek warte??
![](https://img.wattpad.com/cover/177359867-288-k32766.jpg)
YOU ARE READING
Mały Kotek
Fiksi RemajaPewnej gwieździstej nocy bakeneko przechadzało się chodnikiem rozglądając się po okolicy. Nie było tu nigdy Kotori, więc dziewczyna postanowiła się rozejrzeć po okolicy. Idąc zauważyła schody wybudowane na górce. Yokai złapała swój niedbale i luźno...