-Relationship? -Yes (16+)

19 1 0
                                    

Pov. Katherine

Wpadliśmy do łazienki coraz bardziej zachłannie się całując. Mikey zamknął kabinę, wziął mnie na ręce, ja owinęłam nogi wokół jego bioder, a on przygniótł mnie do ściany.

Mikey zaczął nas rozbierać i po chwili nasze ciuchy leżały na kiblu.

Spaliłam buraka, gdy uświadomiłam się, że przytulam się do niego całkiem naga.

- Mikey? - szepnęłam przerywając pocałunek.

- Będę delikatny. Obiecuje.

Przytaknęłam krótko, a on naślinił swoje palce. Zaczął mnie rozciągać. Po dłuższej chwili wyciągnął je, a ja poczułam pustkę. Chłopak sięgnął do kieszeni i wyciągnął prezerwatywę.

- Zawsze je masz przy sobie? - zaśmiałam się.

- Gdy wiem, że będę blisko ciebie, to zawsze. - uśmiechnął się i założył ją.

Przystawił się do mojego wejścia.
Zaczął się powoli wsuwać, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy, które chłopak szybko scałował.
Zatrzymał się, by dać mi czas na przyzwyczajenie się do jego wielkości.

- J-już - wydukałam.

Mikey zaczął się poruszać, a ja coraz głośniej jęczeć.
Jego ruchy były wyraźne i delikatne.
Przez ostatni czas nie byliśmy tak blisko...
Nigdy nie byliśmy tak blisko siebie...

- Mikey... b-blisko - wyjęczałam.

Po kilku pchnięciach doszłam, a on do prezerwatywy.

Ubraliśmy się. Przepłukałam twarz i wróciliśmy do stolika. Na stołówce bylo już mało osób.

Chyba źle wyglądałam. Raven schodziła właśnie ze stołu.

Czekaj co? Boże... co ona odwaliła...?

- No, widzę, że Mikey się postarał. - zaśmiała się Ravs.

Spaliłam buraka na tekst przyjaciółki.

- A ja widzę, że Jack nie. - odpalił Mikey.

- Bo ja jestem tutaj po prostu gwiazdą, a Jack jako mój manager nie ma czasu na takie rzeczy. - odpaliła Raven.

Ja jej nie mogę zostawiać samej, już się boję, co ona tu wyrabiała.

- Oczywiście, że ma. - parsknął brunet.

- No i zwaliłeś. - mruknęła blondynka.

- Będę tęsknić. - usłyszałam jak czarnowłosy szepcze mi do ucha a mnie przeszedł dreszcz.

Niestety nie mieliśmy czasu na dalszą rozmowę, bo odesłali nas do cel. Pocałowałam tylko szybko Mikey'go na pożegnanie i odeszłam razem z Jack'iem.

To było coś... innego. Nie potrafię po prostu tego opisać, ale wiem, że w ten sposób nieco odbudowaliśmy naszą relacje, na czym mi bardzo zależało. Ale teraz znowu mi go brakuje...

Leżałam gapiąc się w sufit. Mimo ciągłej tęsknoty, cały czas miałam uśmiech na twarzy, po tym co się zdarzyło.

- Jak tam? - zapytał nagle Jack.

- Zależy o co pytasz. - zaśmiałam się.

- No wiesz, jak z Mikey'm i w ogóle. - uśmiechnął się.

- Oh, jest lepiej. Chyba się dzisiaj zbliżyliśmy bardziej, bo ostatnio mam wrażenie, że bardzo się wszyscy oddalamy od siebie. - westchnęłam.

Prison with my angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz