Prolog

151 9 1
                                    






— Asami, zanieś już swoje walizki do samochodu. — Mizune popatrzyła na sporych rozmiarów samochód, w którego ładowni stało kilka kartonów. Westchnęła.

Nie chcę stąd wyjeżdżać. Mam tu przyjaciół...

Przekroczyła próg i zdjęła buty. Stała dłuższą chwilę w przedpokoju, patrząc na ciemne wnętrze domu. Nawet zupełnie opustoszałe wyglądało pięknie i rodzinnie.

Budynek nie był duży, ani nowoczesny. Niektóre meble sprawiały wrażenie wybranych przypadkowo i bezmyślnie; odznaczały się nietypowym wyglądem, albo stylem, tak jak komoda ustawiona w rogu salonu. Na tle drewnianych ścian, jeszcze bardziej wpadał w oko jej niebieski kolor, uzyskany poprzez amatorskie malowanie. Smugi farb były doskonale widoczne, a spod jaskrawej barwy przebijał jeszcze pierwotny stan mebla.

Mizune przygryzła wargę i względnie nie zwracając uwagi na nic dookoła, dopadła do schodów i wbiegła po nich jak szalona.

Nie sądziłam, że rozstanie z tym domem będzie takie trudne - pomyślała, rozsuwając drzwi do swojego pokoju. On też był ładny. Asami nie miała w nim wielu rzeczy; zazwyczaj utrzymywała porządek i nie sprowadzała wielu bibelotów, by tylko zapełnić półki. Teraz jednak było dużo bardziej pusto i smutno. Na zewnątrz świeciło słońce, ale wnętrze pomieszczenia sprawiało wrażenie szarego jak podczas burzy.

Mizune chwyciła walizki za rączki, a na ramieniu zawiesiła torbę.

Czas się pożegnać.

***

— Oi, przecież będę cię odwiedzać Mizune-chan. — Matsumoto oparł plecy o barierki.

— Tak, wiem. — Odparła Asami, a po chwili ukłoniła się. — Dziękuję, że dalej chcesz być moim przyjacielem Matsumoto-kun!

Zdziwiony chłopak stał przez chwilę z szeroko otwartymi oczami, a zaraz potem wybuchnął śmiechem. Mizune zmarszczyła brwi i wyprostowała plecy. Patrzyła na jego roześmianą twarz z przekrzywioną głową zupełnie zdezorientowana.

— Co jest takie zabawne w tym, że jestem wdzięczna?

Matsumoto otarł łzy i pokręcił głową, równocześnie podchodząc bliżej dziewczyny.

— Posłuchaj. — Położył dłoń na ramieniu Mizune. — Spędzamy razem czas... od zawsze! gdybym nie chciał być twoim przyjacielem, to bym tu nie przyszedł, prawda?

— Racja. — Asami wbiła spojrzenie brązowych oczu w chodnik.

— Oi, nie rób takiej miny Mizune-chaaan. — Reiji złapał za policzki przyjaciółki. — A teraz idź do samochodu, bo twoi rodzice zaczną się denerwować. — Oświadczył poważnie i odwrócił. Mizune patrzyła na niego z bólem serca, ale nastolatek niewzruszenie zaczął się oddalać, nie oglądając za siebie.

— Uważaj na siebie.

Asami westchnęła zawiedziona. Historia z Matsumoto była bardzo długa.

Właściwie nie pamiętam, kiedy to wszystko się zaczęło - powiedziała w myślach, gdy obawy o rozłące zaczęły napływać do jej głowy. Niesamowite, że utrzymała przyjaźń z Reijim tak długo bez większej kłótni. Owszem, sprzeczali się od czasu do czasu, ale nie było to nic poważnego.

Mizune nie wyobrażała sobie nawet ukończenia szkoły bez najlepszego przyjaciela. Miała iść do drugiej klasy liceum w zupełnie innej prefekturze, daleko od wiejskich klimatów. Widmo większego miasta spędziało jej sen z powiek przez ostatnie dni. Była zła, że rodzice nie zapytali jej o zdanie. Nie chciała opuszczać rodzinnego domu. Nie chciała zostawiać Matsumoto.

Kamień miłości [kuroo Tetsuro x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz