Epilog

2.4K 385 124
                                    

*cztery lata później*

          Usiadł na tej samej ławce w parku gdzie spotkali się po raz pierwszy. Ustawił przed sobą statyw i zamontował na nim aparat. Wcisnął przycisk migawki, a urządzenie rozpoczęło nagrywanie.

              „ Witaj Grace.”      

Powiedział machając do kamery, tak jak ona w każdym swoim filmie.

              „ Dzisiaj mijają cztery lata jak mnie opuściłaś. Cztery lata jak odeszłaś i mimo że nie masz pojęcia o tym, że nagrywam ten film i nigdy go nie zobaczysz, po prostu muszę to zrobić. Wiem, że Ciebie już nie ma, ale cały czas żyjesz w moim sercu. Nie zapomniałem o Tobie. Obiecałem Ci to.”

Robił tak każdego roku. Co rok przychodził na tą ławkę i nagrywał dla niej film, którego ona nigdy nie obejrzy.

Wciąż nie mógł pogodzić się z jej odejściem, mimo 4 długich lat. Mimo tak długiego czasu on cały czas o niej myślał. Wszystko przypominało mu o niej swoją obecnością. Każdy szczegół, który nie ma dla innych większego znaczecznia. On jednak potrafił z ciszy wyczatać jej obecność, każdy kwiat przypominał mu o jej niewinności i pomimo tego, że czasami czuł się jakby to była paranoja to nie potrafił o niej zapomnieć. Nie chciał o niej zapomnieć.

Uśmiechnął się szeroko. 

                 „ I obiecałem Ci jeszcze jedno, że zrobię coś w kierunku muzyki. I zrobiłem. Nasza płyta jest numerem jeden w kraju. Mam nadzieję, że się cieszysz, bo zrobiłem to dla Ciebie. Dziękuję Ci za wszystko Grace. Wciąż Cię uwielbiam, nie zapomnij o tym.

                                                             Żegnaj Grace.” 

Czuł, że nie da rady powiedzieć nic więcej. Zakończył nagrywanie, a film zapisał się na karcie pamięci aparatu.

Podniósł się z ławki, a obok położył upleciony wianek z małych kwiatków. To może był nieznaczący gest, ale dla niego było to ważne. To przypomniało mu jak piękna była. Nie tylko na zewnątrz, ale przede wszystkim w środku. Przekazała mu tyle wartości tylko tym, że przez tak krótki czas istniała.

Przez ciemne chmury widniejące dzisiaj nad miastem przebił się promyk słońca nieznacznie oświetlając koronę z kwiatów.

Wyszeptał po raz ostatni słowo „dziękuję” i odszedł powoli w stronę jednej z alejek.

*pięć lat później*

Tego roku Calum nie przyszedł na ławkę w parku gdzie się poznali. Nie nagrał dla niej filmu i nie zrobił wianku z kwiatów.

Stwierdził, że spełnij już jej obietnice i nie ma większego celu żeby po prostu istnieć bez niej.

Bez niej nie było niczego.

Dlatego postanowił do niej dołączyć. 

_________________________________________________________________________________

I tak kończy się ta krótka, trochę smutna historia.

Jeśli ktoś ją czytał to naprawdę dużo dla mnie znaczy,bo byłam przekonana,że w najlepszym razie jedna osoba odnajdzie to opowiadanie. Więc jeszcze raz dziękuję.

Nie planuję nic innego pisać, ale nigdy nic nie wiadomo. Może kiedyś pojawi się jeszcze jakieś short story, kto wie. (edit : a jednak coś napisałam haha )

7 razy "Żegnaj" // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz