Rozdział 5 Był sam

194 38 29
                                    

Piosenka obowiązkowa do rozdziału, buduje atmosferę ❤️

Dean siedział na lekcji zastanawiając się co mógłby zrobić by pozbyć się Casa.

Był pewny że Brunet z niego w jakiś sposób kpi, no bo proszę dlaczego ktoś taki jak on chciałby marnować czas na niego? Przecież Brunet miał mnóstwo innych znajomych... Lepszych znajomych.

Nie był wart mieć przyjaciół...

Dlatego był niemal pewny że Castel tylko po to z nim siada i rozmawia by pózniej się z niego śmiać.

Przecież nie raz widział jak rozmawiał z tą Rudą dziewczyną, tą Charlie... Jak patrzyli na niego i się śmiali...

Denerwowało go to że Castiel coraz więcej o nim wiedział, mimo że Dean nic mu nie mówił.

Skoro tak to on też coś znajdzie.

I zemści się za to że Brunet gra na jego uczuciach.

Że mydli mu oczy przyjaźnią gdy tak naprawdę chcę się tyko z niego pośmiać.

Był wściekły.

****

Brunet szedł z Charlie pod klasę, Rudowłosa emocjonowała się filmem który wczoraj oglądnęła, dopiero po chwili zauważając że Cas jej nie słucha.

-Cas? Halo?

-Hm?

-O czym tak myślisz?

-Raczej o kim.

-O kim tak myślisz?

-O Deanie.

Usiedli pod klasą.

-Ja naprawdę się staram, żeby mi zaufał, wyżalił się, przecież wiem że coś ukrywa, że coś jest nie tak...

-Może jednak się mylisz?

-Nie Charlie, jestem pewien, nie rozumiem dlaczego mnie nie lubi.

-Wiesz co myślę?

-Co?

-Postaw się na jego miejscu, przychodzisz do nowej szkoły z niezbyt czystym kontem, wszyscy wiedzą że wyleciałeś z poprzedniej, nikt się do ciebie nie odzywa, aż tu nagle chłopak który jest popularny i lubiany do niego zagaduje, chce się z nim za wszelką cenę zaprzyjaźnić i stara się wyciągnąć od niego jego problemy, być może sekrety, Cas może on myśli że nie wiem, chcesz to od niego wyciągnąć żeby później to rozpowiedziec i śmiać się z niego.

Brunet słuchał Charlie, przegryzł wargę.

-Myśli że z niego kpię? Że udaje że chce się z nim przyjaźnić żeby śmiać się za plecami?

-W skrócie? Tak.

-Ale przecież ja wcale nie... Nie jestem taki, Naprawdę chcę mu pomóc...

-Wiem Cas, ale może jest taki nie ufny bo już na kims się przejechał? Hmm?

-Może tak, tylko jak mam mu udowodnić że mi na nim zależy?

Charlie spojrzała na niego z uniesionymi brwiami.

-Cas? Czy ty się... Czy ty się w nim zakochałeś?

-Co? Nie... Ja nie... Po czym wnioskujesz?

-Hmm przed chwilą powiedziałeś że ci na nim zależy.

-No i co? Zależy... Jak na przyjacielu...

-Cas proszę, mnie nie oszukasz.

-To nie tak.

-Oh Cas, rumienisz się.

Cas pokręcił głową.

-Nie prawda.

-Ale Dean to niezłe ciacho, gdyby cały czas nie szlajał się po korytarzach w kapturze już dawno dziewczyny kleiły by się do niego, Lisa na pewno.

Rudowłosa spojrzała na niego

-Przecież wiem jakiej orientacji jesteś

-Charlie proszę ciszej...

-Oj daj spokój, to nic złego że wolisz chłopaków, rozumiesz? To nic złego.

-Wiem ale wolałbym żeby nikt nie wiedział.

-Eh wiem.

Charlie poczochrała mu włosy i z uśmiechnęła się do niego.

-Jesteś uroczy, a teraz choć do klasy.

Cas przewrócił oczami i z uśmiechem. poszedł za Rudowłosą.

****

Dean wszedł do klasy zamyślony, dopiero po chwili zauważając Casa siedzącego w jego ławce.

Przewrócił oczami i usiadł obok niego.

-Nie mógłbyś siadać gdzieś indziej?

-Czemu?

-Ile razy mam powtarzać że nie szukam przyjaciół?

-Za późno, już znalazłeś.

Dean podniósł brew.

-Że niby ciebie?

-A no tak.

Brunet uśmiechnął się do niego.

Dean przewrócił oczami, dobry aktor.

Odwracając wzrok od bruneta, przypadkiem spojrzał ma Charlie która patrzyła w tą stronę wraz z Kevinem uśmiechnąli się, śmiali.

Dean chciał narzucić kaptur, schować się, ale nie mógł, gdyby to zrobił nauczycielka zwróciłaby mu uwagę, a wtedy jego niewidzialność hmm byłaby mniej niewidzialna.

Odwrócił wzrok wlapiajac go w okno.

Miał dość.

Miał wrażenie że nie daje już sobie rady...

John z dnia na dzień patrzy na niego z coraz większym obrzydzeniem, pogardą... Jakby był nic nie wartym śmieciem.

Może nim był.

Mary zdawała się niczego nie widzieć, albo po prostu miała gdzieś co dzieje się z Deanem, stała po stronie Johna.

Był wykończony przez pracę. Dopiero co skończył naprawiać samochodów  sąsiadów.

Spał może trzy cztery godziny w ciągu ostatnich trzech dni.

Był wykończony.

No i jeszcze Castiel, kpił z niego. Udawał, mamił, przekonywał do siebie...

Tak bardzo chciałby się komuś wygadać, ale nie miał komu, nikomu na tyle nie ufał.

Był sam.

Był niechciany.

Nie miał nikogo.

W jego oczach pojawiły się łzy które szybko odpędził, przypominając sobie  że jest w szkole.

Pokręcił głową.

Musi być silny.

Jeszcze wszystko będzie dobrze.

Jeszcze będzie szczęśliwy.

Już niedługo.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka    10.02.2019.

Co tu się dzieje, co ja zrobiłam naszej wiewiórce... Smutno mi teraz

Mimo wszystko mam nadzieję że rozdział się spodobał ❤️

Piszcie co myślicie

I co do piosenki , matko to mi tak bardzo pasuje.

You are perfection
My only direction
❤️❤️❤️

Do następnego

Adios!

My Happines // Destiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz