Rozdział 2

54 8 3
                                    

- Jak się pani czuje? - odezwała się pielęgniarka,  podając mi szklankę wody.

- Niewiele lepiej,  niż wczoraj. - odrzekłam spokojnym tonem.  Podniosłam się lekko,  przysuwając naczynie do swoich ust,  po czym łapczywie zaczęłam pić.

Prawdę mówiąc,  czułam się jakbym nie istniała. Miałam ogromną pustkę w głowię,  nawet nie wiem jak się nazywam,  gdzie mieszkam,  ile mam lat...

- Mogłaby mi pani podać chociaż moje imię? - zapytałam z nadzieją w głosie.  Kim ja w ogóle byłam?

- Lekarz powiedział,  że powinna sobie pani sama przypomnieć. - odparła troskliwie. Kiwnęłam tylko głową,  nie chcąc zbytnio naciskać. Przecież robią to dla mojego dobra,  nie ukrywają specjalnie przede mną informacji...

***

Potrzebowałam dwóch miesięcy,  aby przyzwyczaić się do nowego życia. Dzisiaj miałam opuścić szpital i rozpocząć nowe życie. Okazało się,  że moi rodzice to naprawdę przemili i kochani ludzie,  choć  praktycznie nie miałam z nimi żadnych wspomnień. Wydawało mi się to dziwne,  ponieważ co jakąś noc miewałam sny związane z moją przeszłością, ale nigdy nie przyśnili mi się moi rodzice.
Ciekawe czy ta sprawa ma drugie dno?

Nazywałam się Miley Towson i miałam dwadzieścia dwa lat. Z tego co wiem,  mieszkam z rodzicami w niewielkim domku. Nie mam chłopaka,  choć pytając się o to Julie i Richarda,  zachowywali się dość dziwnie. Nie wiedziałam komu powinnam zaufać,  te same wątpliwości miałam właśnie do nich.

- Powinnam zacząć szukać pracy. - odparłam,  gdy razem z rodzicami wychodziliśmy ze szpitala.

- Jesteś tego pewna,  kochanie? - zapytała z czułością mama. - nie mamy wcale tak mało pieniędzy,  więc na spokojnie...

- Nie,  mamo. - przerwałam jej szybko. - Chcę rozpocząć nowe życie,  a nie ubolewać nad sobą i robić z siebie chorą osobę... Jest okej.

Posłałam im sam słaby uśmiech. W końcu powinnam zająć się czymś w życiu. Przesiedziałam dwa miesiące w szpitalu,  leżąc bezczynnie w łóżku.

Wsiedliśmy do auta,  a ja zajęłam tylne miejsce. Auto mieli całkiem wypasione,  bodajże najnowszego Citroëna.

Po piętnastu minutach, ojciec zaparkował auto przy ładnym domku. Znajdował się tam niewielki ogród,  gdzie z ziemi wyrastały liczne kwiaty. Mamy kwiecień,  wszystko zaczyna się teraz rozwijać. Niewiele dalej znajdowała się ławka i mały stoliczek,  nad którym wznosiła się wierzba. Powiem,  że mamy tu całkiem nastrojowo. 

Wysiadłam z auta,  jeszcze bardziej ciekawsza wnętrza domu. Gdy Richard otworzył mi drzwi,  czułam się trochę jak gość,  niż lokatorka.

- Twój pokój znajduje się na samej górze,  drzwi po prawej. - poinstruował mnie mężczyzna,  gdy weszłam do środka.  Kiwnęłam głową i weszłam w głąb pomieszczenia.
Znajdowałam się obecnie w przytulnym salonie z aneksem kuchennym.  Ruszyłam w stronę schodów i energicznym krokiem weszłam na górę. Chwyciłam za klamkę trzeciego pokoju i weszłam do środka. 
Okazało się,  że było to przutulne poddasze. Ściany były z desek,  na których rozprzestrzeniało się ogromne okno,  które pełniło również funkcje niewielkiego balkonu. W rogu znajdował się kominek, a obok niego fotelik. Nad nim zauważyłam małą półeczke,  mieszczącą kilkanaście książek. Podeszłam do nich i siegnęłam po jedną z lektur. Wygląda na to,  że byłam niezła fanką romansów.

Jest jeden plus w utracie pamięci. Przynajmniej będę mogła ponownie przeczytać książki, nie pamiętając jak już się potoczyły.

***

Po oswojeniu się trochę z nowym domem,  sięgnęłam po laptopa i wystukałam stronę OLX. Kliknęłam na zakładkę oferty pracy i wyświetliło mi się naprawdę sporo ogłoszeń na temat pracy w mojej okolicy.

Sprzątaczka,  nie. 
Opiekunka dla dziecka, nie. Nie miałam cierpliwości do dzieci.
Bibliotekarka? Oferują za małą pensję.
Sprzedawczyni,  nie

Sekretarka. Kliknęłam na ofertę,  wyraźnie nią zainteresowana. Oferują 3,5 tysiąca na miesiąc,  a przy dobrym sprawowaniu są i nawet podwyżki,  świetnie. Odnalazłam numer telefonu na końcu opisu,  przepisałam go na telefon i zadzwoniłam.

Jeden sygnał,  drugi,  trzeci...

- Matthew Collins,  słucham?  - w słuchawce odezwał się niski,  ochrypły głos mężczyzny.

Wzięłam głęboki oddech,  muszę dostać tą posadę.
- Witam z tej strony Miley Towson,  dzwonie w sprawie ogłoszenia. - odparłam zdecydowanie.

- Tak, oczywiście. Zapraszam na rozmowę kwalifikacyjną,  kiedy miałaby pani czas? - zapytał uprzejmie.

- Dostosuje się.

- W takim razie zapraszam dzisiaj o godzinie siedemnastej. Chciałbym jak najszybciej zapoznać się z pani cv,  ponieważ potrzebujemy szybko  sekretarki w naszej firmie. Adres widnieje w naszym ogłoszeniu,  jakieś pytania?

- Nie,  nie mam pytań. W takim razie dziękuję bardzo,  do widzenia.

Rozłączyłam się,  wzdychając głośno. Dopiero teraz zauważyłam,  że przez ten czas cholernie się stresowałam.

I kto zaczyna właśnie życie od samego początku?

Wciąż walcz [w trakcie] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz