Rozdział 3

51 6 0
                                    

Miałam na sobie elegancką, zwiewną sukienkę w kratę, która delikatnie odsłaniała moje ramiona. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Na stopy ubrałam czarne tenisówki, byłam gotowa.

- Powodzenia, kochanie. - odrzekła promienie moja rodzicielka, przytulając mnie mocno. Zrobiło mi się naprawdę ciepło na sercu, że dostaję tak ogromne wsparcie z ich strony. Jeżeli tak wyglądało wcześniej moje życie, to naprawdę byłam wielką szczęsciarą, mając u boku tak kochających rodziców. Posłałam jej delikatny uśmiech i nie mówiąc nic więcej, po prostu wyszłam.

Na zewnątrz czekała już na mnie taksówka, którą zdążyłam wcześniej zamówić. Otworzyłam drzwi samochodu, od razu podając kierowcy ulicę, gdzie znajdowała się firma. Gdy taksówkarz zatrzymał auto, zapłaciłam i ruszyłam w stronę ogromnego budynku.

Będąc już w środku skierowałam się do głównego biura firmy i zwróciłam się do kobiety, która stała za ladą.

- Dzień dobry, nazywam się Miley Towson i byłam umówiona na godzinę siedemnastką z panem Collinsem.

Wysoka blondynka kiwnęła do mnie głową, po czym chwyciła słuchawkę telefonu stacjonarnego i wykręciła numer.

- Witam panie Collins, Pani Towson miała umówione z panem spotkanie. Oczywiście, już jej przekazuje. Miłego dnia panie Collins - odrzekła uprzejmie kobieta, po czym odłożyła słuchawkę.

- Pan Collins znajduje się obecnie na dziewiątym piętrze w gabinecie numer osiem, potrzebuje pani pomocy? - mówiąc to, uśmiechnęła się do mnie promiennie.

- Myślę, że sobie poradzę. - odparłam, odzwzajemniając gest - dziękuje bardzo, do widzenia.

Ruszyłam w stronę windy, którą miałam się udać do wyznaczonego gabinetu. Cholera tak bardzo się boję, że przez ten stres na rozmowie kwalifikacyjnej zaczne bełkotać jakieś głupoty i mnie nie zatrudni. A lepszej pracy naprawdę w tej chwili nie mogłam znaleźć. Wcisnęłam guziczek numer 9, a po chwili winda ruszyła w górę. Po niecałej minucie usłyszałam charakterystyczne piknięcie, a drzwi windy rozsunęły się ukazując ogromny korytarz. Po chwili stałam już przed drzwiami i trzęsącą ręką zapukałam do środka. Gdy usłyszałam ciche „proszę", nacisnęłam delikatnie klamkę i weszłam do środka.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to naprawdę ładnie urządzony gabinet. Ogromne okna rozprzestrzeniały się praktycznie w całym pomieszczeniu, cóż widok z nich musiał być naprawdę cudowny. Na środku wnętrza znajdowało się ogromne biurko, gdzie poukładane były stosy papierów. Dopiero gdy skończyłam podziwiać wnętrze, przeniosłam wzrok na mężczyznę. I po prostu oniemiałam.

Był cholernie przystojny... Jego czarne włosy były lekko roztrzepane - tworzyły artystyczny nieład, dodając mu tylko uroku. Miał łagodne rysy twarzy, choć przyglądając się głębiej jego morskich tęczówkach, byłam w stanie stwierdzić, że nie zawsze bywał sympatyczny. Przynajmniej tak podpowiadał mi kobiecy instynkt.

- Witam panno Towson. - przywitał się. Z grzeczności wstał z fotela, podając mi dłoń, którą od razu ścisnęłam. Przez naszą skórę przeszedł niewidzialny prąd, dlatego szybko cofnęłam rękę. Mój wzrok na drobną sekundkę, przeniósł się na jego mięśnie, które były dobrze widoczne przez opięty materiał koszuli. - proszę, siadaj.

- Witam panie Collins. - odpowiedziałam, siadając na fotelu, który znajdował się naprzeciwko niego. - dziękuję.

Mężczyzna odchrząknął cicho, przechodząc do sedna sprawy.

- Zanim oddasz mi swoje cv, chciałbym zadać ci kilka podstawowych pytań.

Jego ochrypły głos wywołał u mnie lekkie drżenie. Zaskoczyła mnie trochę moja reakcja na jego osobę, a nawet bardzo.

- oczywiście.

- A więc. - zaczął, podpierając brodę na biurku. Wlepił we mnie intensywne spojrzenie. - Dlaczego akurat sekretarka?

Będąc w domu, długo rozważałam czy opowiedzieć mu o swojej utracie pamięci. Doszłam jednak do wniosku, że mój pracodawca powinien wiedzieć o tak istotnych sprawach.

- Tak naprawdę, to nie wiem czy od zawsze marzyła mi się praca sekretarki. - zaczęłam. - dwa miesiące temu trafiłam do szpitala, gdyż ucierpiałam w wypadku samochodowym. Straciłam pamięć i nawet nie do końca pamiętam czy mam w tym zawodzie, jakiekolwiek doświadczenie. Chciałabym być z Panem szczera, ponieważ wiem, że wciskając kity o tym, że ta praca była marzeniem dla mnie od dziecka, byłaby niezgodna z prawdą i nie fer wobec pana. Naprawdę mi zależy na tej pracy, chociaż wiem, że zatrudnienie mnie będzie ogromnym ryzykiem. Ale zapewniam pana, że poradzę sobie w tym zawodzie, niezależnie czy z tą pracą miałam kiedykolwiek styczność.

Nawet nie zauważyłam, jak z moich oczu popłynęła pojedyncza łza. Starłam ją jednak szybko i ponownie wróciłam do maski radosnej kobiety z miłą przeszłoscią.

Mężczyzna był skupiony i słuchał mnie z powagą. Gdy zakończyłam dialog, wpatrywaliśmy się jeszcze chwilę w siebie z milczeniem, po czym szatyn wyprostował się i cicho westchnął.

- Chciałbym podziękować pani za szczerość, to jest u mnie bardzo cenione. - zaczął. - Nie chcę pani wykreślać z owego stanowiska, ze względu na brak doświadczenia. Byłoby to nieracjonalne, gdybym nie dał pani szansy. Jest to ogromna firma i każdy błąd może źle wpłynąć na jego ocenę. Jednak postanowiłem dać pani szansę się wykazać i zapisałem panią na dzień próbny. Przejrzę jeszcze dokładnie cv i dam pani odpowiedź najpóźniej do czwartku.

Moje wnętrze skakało z radości, miałam ochotę rzucić mu się w ramiona i dziękować, że dał mi taką możliwość, nie patrząc na moją przeszłość. Lecz powstrzymałam się jedynie do delikatnego uśmiechu i skromnego podziękowania.

- Jestem panu bardzo wdzięczna, obiecuje, że na pewno pana nie zawiodę.

Wciąż walcz [w trakcie] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz